Nie mogło być bardziej wyczekiwanego powrotu do koszykarskiej elity, jak ten Śląska Wrocław. Klubu najważniejszego w całej historii polskiej koszykówki, a którego tak brakowało w ligowej rywalizacji ostatnich lat. Nowy start może jednak nie być wcale łatwy, na co wskazują choćby spore problemy z kompletowaniem składu.
Po wywalczonym w świetnym stylu awansie do PLK, we Wrocławiu bardzo szybko wzrosły oczekiwania względem powracającej do elity drużyny. Rzeczywistość niestety nieco przerosła kibicowskie nadzieje, a cały okres przygotowań do nowego sezonu coraz bardziej je zmniejszał. Obecnie, jak mówi w wywiadzie dla bloga 3sekundy.com Maciej Szlachtowicz, podstawowym celem zespołu jest awans do czołowej szóstki po rundzie zasadniczej. Spragnieni koszykówki na wysokim poziomie kibice ze stolicy Dolnego Śląska liczyli chyba jednak na więcej.
Drużyna, której nowym trenerem został Serb Milivoje Lazic, utrzymała trzon zespołu z I ligi, a jedynym osłabieniem okazało się odejście Marcina Fliegera. Dotychczasowa przygoda Lazica z trenerką przypomina nieco drogę znanego we Wrocławiu Miodraga Rajkovica. Sporo lat pracy z młodzieżą, praca w roli asystenta w serbskich klubach i szansa na promocję poprzez PLK. Osoba trenera jest pierwszą wielką niewiadomą w Śląsku, ale zdecydowanie nie jedyną.
O ile polski skład zespołu został zamknięty dość szybko, o tyle obcokrajowcy to dalej wielka niewiadoma. Polskim liderem na parkiecie będzie niewątpliwie wracający do Wrocławia – Robert Skibniewski. Wychowanek Śląska będzie pełnić rolę podstawowego rozgrywającego, a do kraju powraca po półrocznym pobycie w słowackim Interze Bratysława. Popularny „Skiba” jest niezwykle szanowany we Wrocławiu, nawet pomimo swoich pewnych słabości. Jak na warunki polskiej ligi dalej jest graczem robiącym różnicę na rozegraniu, zwłaszcza, kiedy może współpracować z aktywnym środkowym, z którym istnieje możliwość grania ulubionych pick&rolli. Takiego jednak w Śląsku szukać ze świecą, ponieważ mający rozpocząć sezon w pierwszej piątce Amerykanin Kevin Thompson nie jest zbyt aktywny pod koszem rywali, o czym przekonać się mogliśmy podczas turnieju Tauron Basket Cup, kiedy mierzący 204 cm zawodnik nie dość, że słabo współpracował z playmakerami, to jeszcze nie był w stanie wypracować sobie w ataku samodzielnie żadnej akcji.
Jeśli założymy, że Skibniewski, podobnie jak dwa lata wcześniej w Śląsku będzie spędzał na parkiecie około 35 minut, pozostałe powinny przypaść Chorwatowi pozyskanemu z ostatniego zespołu ligi rumuńskiej – Franjo Bubalo. Ciężko jednak dopatrzyć się w tym graczu większych plusów. W przedsezonowych sparingach nie zaimponował ani kreowaniem akcji dla kolegów, ani tym bardziej indywidualnymi zdolnościami do zdobywania punktów.
Dość niespodziewanie, największym pozytywnym zaskoczeniem i wzmocnieniem zespołu może okazać się zawodnik, który początkowo przewidywany był tylko do roli zadaniowca i uzupełnienia składu. Rzucający obrońca Dominique Johnson przekonał do siebie wszystkich ostatecznie podczas wspomnianego turnieju w Hali Ludowej, imponując skutecznością oraz mądrymi decyzjami rzutowymi. Amerykanin, który poprzedni sezon spędził w D-League ma szansę stać się jednym z najlepszych strzelców polskiej ekstraklasy, ale ciężko upatrywać w nim lidera zespołu, ponieważ ma zbyt duże ciągotki do indywidualnej gry.
Największe braki ekipa Lazicia ma na pozycji niskiego skrzydłowego, a właściwie wypadałoby powiedzieć, że Śląsk gracza na tej pozycji zwyczajnie nie ma. Z konieczności, na początku sezonu na trójce występować będzie Paweł Kikowski, którego kojarzyć można jednak jedynie z tego, że sprawdza się na poziomie I ligi, a ekstraklasa to nieco za wysokie progi, tym bardziej na tej pozycji. Pozyskanie wartościowego gracza na SF pozostaje priorytetem władz klubu od początku wakacji. W międzyczasie przewijało się m.in. nazwisko Alando Tuckera, testowano fatalnego Marcusa Relphorde’a, ale z ich zakontraktowania nic nie wyszło. Początkowo zawodnik na „trójce” miał być liderem Śląska, a okazuje się, że Lazic rozpocznie sezon bez koszykarza grającego nominalnie na tej pozycji.
Siła podkoszowa wrocławskiego klubu także stanowi sporą zagadkę. Podstawowy frontcourt razem z Thompsonem prawdopodobnie tworzyć będzie Michał Gabiński, który w swojej dotychczasowej karierze pełnił głównie rolę zmiennika i jako podstawowy gracz może zwyczajnie sobie nie poradzić. Jest zbyt surowy technicznie i za często ucieka na obwód, aby myśleć o nim, jako poważnym wzmocnieniu na „czwórce”. Sporą rolę w zespole, ale bardziej motywacyjną odegra 36-letni symbol klubu – Radosław Hyży. Niezwykle ambitny gracz ostatnie dwa lata spędził na II i I ligowych parkietach, nieco odcinając się od poważnej koszykówki. O ile pod względem charakterologicznym Hyży będzie ważnym ogniwem Śląska, tak koszykarsko chyba jednak ciężko liczyć, aby okazał się wielkim wzmocnieniem, co nie przekreśla jego szans na rozpoczynanie poszczególnych meczów w pierwszej piątce jako silny skrzydłowy. Niewątpliwie jednak dla Skibniewskiego i właśnie Hyżego na każdym meczu we Wrocławiu pojawi się kilka setek fanów więcej.
Teoretycznie Lazic dysponuje dość szerokim składem, ale ciężko, poważnie, jako wzmocnienie – a bardziej uzupełnienie – traktować Adriana Mroczka-Truskowskiego czy od dawna będącego poza poważną koszykówką Marcina Kosińskiego. Na kilkanaście minut w każdym spotkaniu może liczyć wracający do Polski po niezbyt udanej przygodzie we Włoszech Jakub Parzeński. Syn Dariusza – byłego skrzydłowego Śląska w latach 1987-95 – mimo pokładanych w nim nadziei nie wykorzystał sporego talentu. Mierzący 212 cm środkowy jest surowy technicznie, zarówno w ataku jak i obronie, a przede wszystkim brakuje mu siły, aby na równi móc rywalizować z najlepszymi centrami w lidze.
Skład:
4. Marcin Kosiński PG
5. Dominique Johnson SG
6. Robert Skibniewski PG
7. Krzysztof Sulima PF/C
8. Radosław Hyży PF
12. Adrian Mroczek-Truskowski SG/SF
13. Franjo Bubalo PG
15. Michał Gabiński PF
16. Artur Wnętrzak PG
17. Maksym Kulon SG
20. Kevin Thompson C
21. Paweł Kikowski SG/SF
Jakub Parzeński PF/C
Ciężko przewidywać jak potoczy się sezon 2013/14 dla tegorocznego beniaminka. Obecny skład nie uprawnia kibiców Śląska do myślenia o awansie do czołowej szóstki. W zespole Lazicia brakuje ofensywnego lidera z prawdziwego zdarzenia, który w wyrównanych końcówkach czy trudnych momentach mógłby pociągnąć zespół do wygranej. Skuteczność Roberta Skibniewskiego i Dominique Johnsona jest zbyt dużą niewiadomą, a innych liderów póki co nie widać. Nawet na tle coraz słabszej ligi skład Śląska wygląda dość ubogo, a głośne nazwiska pojawiały się tylko w okresie przedsezonowym, kiedy mający już podpisane umowy Derrick Caracter i Zeke Marshall kolejno opuszczali Wrocław. Jeśli jednak Śląsk miał wystarczające środki aby podpisać umowy z tak głośnymi nazwiskami, niewykluczone, że przed zakończeniem okienka transferowego we Wrocławiu pojawią się np. zawodnicy, którzy nie załapali się do NBA. Wtedy sytuacja może odmienić się o 180 stopni. Podstawowym zadaniem jest pozyskanie lepszego środkowego i przede wszystkim dobrego niskiego skrzydłowego. Takie wzmocnienia mogą przyczynić się do tego, że marzenia kibiców 17-krotnego mistrza Polski o odrodzeniu mocnego klubu zostaną spełnione. Właśnie takiego Śląska Wrocław potrzebuje polska koszykówka.