Po ubiegłosezonowym sukcesie Akademicy z Koszalina chcieliby utrzymać się w ścisłej czołówce PLK. Niestety zarządowi klubu nie udało się przekonać na występy w kolejnym roku czołowych graczy z polskimi paszportami, a karierę sportową na trenerską zamienił Igor Milicić. To oznaczało, że sternicy musieli liczyć na zagraniczne wzmocnienia i nie pierwszy raz w historii występów w PLK skierowali swoją uwagę, przy wzmocnieniach, w stronę graczy amerykańskich. Teraz wszystko zostało w rękach Zorana Sretenovića jakie role w zespole przypisze dwóm najgłośniejszym nazwiskom letniego okresu transferowego w Koszalinie, mianowicie Dunowi oraz Sykesowi? Pierwsze odpowiedzi dostaniemy już w ten weekend, podczas inauguracji rozgrywek sezonu 2013/14.
1. Który transfer Akademików oceniasz dziś jako trafiony, a który jako chybiony?
Krzysztof Czyż: Na dzień dzisiejszy LanceDarius Dunn wygląda najsolidniej z nowych nabytków. Naturalny lider zespołu. Akademicy potrzebują jego rewelacyjnej gry żeby myśleć o dobrym miejscu na koniec sezonu. Dobrze, że AZS zainwestował w Brandweina, bo będzie on niezłym zmiennikim dla Dunna i pozwoli mu odpocząc kilka minut. Dunn to łowca punktów, który powinien być wysoko w klasyfikacji strzelców TBL. Jako chybiony transfer uważam brak jakiejkolwiek alternatywy pod koszem. Duet Sykes-Harris może zapowiada się dobrze, ale nie bardzo mogę sobie wyobrazić co się będzie działo kiedy jeden z nich złapie kontuzję lub 5 fauli. Białek nie jest zawodnikiem, który poprowadzi AZS do masowych zwycięstw, a młody Wrona dopiero zaczyna przygodę z poważnym basketem.
Michał Fałkowski: Trafionym na pewno będzie LaceDarius Dunn, który w meczach przedsezonowych pokazał, że może być jednym z najlepszych strzelców całej ligi. Każda ekipa potrzebuje pewnego strzelca i wydaje się, że akurat w tym względzie AZS nie popełnił błędu. A odnośnie chybionego transferu? Ciekawy jestem postawy Odeda Brandweina, który poczynił olbrzymie postępy pod Andrejem Urlepem i stał się jednym z najpewniejszych PG w lidze, ale czy tak samo będzie w AZS? Mam co do tego wątpliwości, choć nie powiem, że to transfer chybiony.
Łukasz Lech: Według mnie najlepszym ruchem Akademików w trakcie letniej przerwy było ściągniecie LaceDariusa Dunna. Amerykanin ma idealne „papiery” na przejęcie roli lidera od Łukasza Wiśniewskiego, który w nadchodzącym sezonie wystąpi w barwach wicemistrza Polski. Dunn świetnie zaprezentował się w turnieju o Puchar Prezydenta Słupska notując w trzech meczach blisko 22 punkty. W poprzednim sezonie 26-latek występując w Benfice Lizbona zgarnął na koniec sezonu masę nagród indywidualnych, m. in. MVP sezonu i najlepszym graczem ligi. Co do negatywów przyczepiłbym się do braków na pozycjach podkoszowych. Poza Darrellem Harrisem praktycznie brak nominalnego centra.
Wojciech Konieczny: Póki co na zupełny niewypał wygląda Zbigniew Białek, który niemal na pewno nie odrodzi się w Koszalinie tak, jak zrobił to przed rokiem Paweł Leończyk – a na to włodarze AZS-u chyba po cichu liczyli. Trafionym transferem wydaje się być natomiast LaceDariuss Dunn, który z miejsca został najlepszym strzelcem zespołu i może stać się jedną z większych gwiazd ligi. Pytanie tylko, czy nie skończy się na nabijaniu indywidualnych statystyk kosztem sukcesu zespołowego, stawiam jednak, że Dunn zostanie dobrze wykorzystany.
Woy: LaceDarius Dunn i Oded Brandwein, gdyż obaj dostaną sporo minut na parkiecie; pierwszy jest mocnym strzelcem – drugi będzie wypełniał polskie limity po Łukaszu Wiśniewskim i Pawle Leończyku. Prawdziwą bombą dla AZS-u może być przyznanie obywatelstwa polskiego Darrellowi Harrisowi. Wówczas Zoran Sretenović nie będzie musiał się martwić o polską rotację składem. Znaki zapytania, co do przyszłości w klubie, postawię przy Piotrze Dąbrowskim (identyczna pozycja co Artur Mielczarek i Batłomiej Wołoszyn) oraz Zbigniewie Białku.
2. Kogo zabraknie Zoranowi Sretenovicowi najbardziej z poprzedniego sezonu?
Krzysztof Czyż: Pawła Leończyka. Pod koszem jego brak będzie bardzo widoczny. Rządził w trumnie po obu stronach parkietu i jego doświadczenie byłoby bezcenne w tym sezonie. Oprócz niego oczywiście nie da się przejść obok transferu Wiśniewskiego do Turowa. Wiśnia był sercem zespołu i graczem, który brał odpowiedzialność na swoje barki. AZS pozbył się duetu, który decydował o ich obliczu i nowe nabytki Stretanovicia stoją przed ciężkim zadaniem.
Michał Fałkowski: Zdecydowanie Łukasza Wiśniewskiego. Może nie tyle sportowo, co na pewno w kontekście charakteru, nieustępliwości, woli walki.
Łukasz Lech: Łukasza Wiśniewskiego. Były reprezentant Polski nie dość, był pierwszą strzelbą swojego zespołu (14.2 punktów na mecz) to był prawdziwym liderem. To właśnie w jego ręce trafiała piłka w najtrudniejszych momentach. Choć jego nominalną pozycją jest „dwójka” to Wiśniewski często występował na pozycji rozgrywacjącego. W Zgorzelcu natomiast nie będzie musiał się martwić o rozegranie piłki i będzie mógł skupić się na trafianiu rzutów.
Wojciech Konieczny: Zdecydowanie Pawła Leończyka – o ile Łukasza Wiśniewskiego z powodzeniem zastąpi Dunn, o tyle strata Leończyka jest kolosalnym osłabieniem. Gdyby został w Koszalinie, stawiałbym AZS jako poważnego kandydata do walki o brąz, tymczasem w składzie Akademicy mają teraz tylko dwóch sensownych podkoszowych, co, jak wiadomo, na dłuższą metę może odbić się bardzo bolesną czkawką.
Woy: Pawła Leończyka, gdyż pozycja numer cztery wygląda najbladziej, na papierze, po stronie Akademików i to może być problemem AZS-u , kiedy na placu boju będzie przebywał Zbigniew Białek lub Artur Mielczarek. Jak napisałem jednak wyżej, czekamy na polski paszport dla Harrisa.
3. Czy AZS jest w stanie powtórzyć w nowym sezonie zeszłoroczny, największy, sukces w historii klubu?
Krzysztof Czyż: Nie. Choćbym niewiadomo jak mocno wierzył w zespół z Koszalina to nie potrafię sobie wyobrazić koszalinian odbierających medale. Gdyby utrzymali trzon składu z ubiegłego sezonu(Wiśniewski, Leończyk lub ponowne ściągnięcie Robinsona) to owszem. Na dzień dzisiejszy jednak AZS nie jest drużyną gotową do walki o medale, a jeden Dunn to zdecydowanie za mało. Akademicy będą musieli uznać wyższość Stelmetu, Turowa, Trefla, Czarnych i Anwilu, a może nawet i Śląska.
Michał Fałkowski: Będzie im bardzo trudno zgodnie z powiedzeniem, że łatwiej jest coś osiągnąć, ale trudniej obronić. Według mnie sznase na to są niewielkie. Skład nie powala na kolana i tak jak w przypadku innych ekip, jest po prostu solidny dla optymistów lub przeciętny dla pesymistów.
Łukasz Lech: Z pewnością.Stawka klubów PLK jest dość wyrównana i większość drużyn włączy się do walki o medale. Koszalin myśląc o powtórzeniu zeszłorocznego sukcesu powinien zrobić wszytsko, żeby drugi etap rozgrywek spędzić w konfrontacjach z pięcioma najlepszymi zespołami PLK.
Wojciech Konieczny: Wariant optymistyczny to upragnione wejście do górnej szóstki i ponowna próba sprawienia niespodzianki w ćwierćfinałach. Wariant pesymistyczny zakłada zajęcie 7-8 miejsca i ponowną walkę o play-offy, która – jak zawsze – zakończy się awansem. Powtórzenie ubiegłorocznego wyniku byłoby ogromnym sukcesem, najprawdopodobniej skończy się jednak na awansie do ćwierćfinału. Niewykluczone jest jednak, że AZS ponownie sprawi niespodziankę i powalczy w strefie medalowej…
Woy: Przypomnę, że jako nieliczny wśród redakcyjnych kolegów węszyłem sukces Akademików po świetnych transferach Harrisa, Leończyka i Wiśniewskiego (stawiając na tego ostatniego jako gwiazdę sezonu) już na starcie poprzedniej jesieni. Dziś niestety nie powiem tego samego, gdyż brakuje mi jednego wartościowego Polaka w składzie Zorana Sretenovića. Jednak nie powiem też ,że AZS nie ma szans, bo wystarczy ,że Sek Henry i Oded Brandwein ustabilizują formę (wg doniesień Henry pracował nad sobą w wakacje i jest w świetnej dyspozycji) , szybciej niż przypuszczamy – zaaklimatyzuje się MVP ligi portugalskiej – Dunn, a testowany swego czasu w NBA Sykes rozkręci się na dobre, by obok Darrella Harrisa (który wrócił w mocno wakacyjnych kształtach i co podkreśliłem czeka na paszport) tworzyć czołowy duet wież w PLK. Na pewno AZS będzie groźny dla czołówki i postara się o niejedną niespodziankę. W swojej hali na pewno też będą ciężcy do ogrania. Celem jest topowa szóstka po pierwszej fazie sezonu i to jest najbardziej realne.
4. Co lub kto będzie najmocniejszą stroną koszalinian?
Krzysztof Czyż: Amerykański zaciąg. W tym roku nie ma co liczyć na Polaków, bo w składzie AZS-u na próżno szukać graczy z naszym obywatelstwem, którzy będą decydować o wynikach drużyny. Trójki liderów – Henry, Harris i Dunn to oni muszą być silnikiem tego pojazdu. Jeśli każdy z nich będzie w formie to razem mogą być bardzo niebezpieczni dla rywali. Boje się jednak, że AZS w tym roku będzie miał syndrom Rosy z ubiegłego sezonu. Na parkiecie za dużo minut będą dostawali bezwartościowi gracze. AZS przespał(nie miał pieniędzy?) wszystkie najważniejsze transfery graczy z naszym obywatelstwem.
Michał Fałkowski: Niestety, nie byłem naocznym świadkiem meczów AZS w pre-season, więc ciężko jest coś powiedzieć na ten temat.
Łukasz Lech: Akademicy dysponują bardzo solidną i wyrównaną pozycją numer 1. Dunn grająć wymiennie z Brandweinem spokojnie powinni zarządzić sytuacja na boisku. Groźną bronią będą pick&rolle w wykonaniu wspomnianych panów z Darrellem Harrisem, czy Zbigniewem Białkiem. Dunn jeśli spełni pokładane w nim nadzieje może stać się czołowym graczem TBL.
Wojciech Konieczny: Wszystko wskazuje na to, że liderem i największą gwiazdą Akademików będzie LaceDarius Dunn. Amerykanin doskonale spisywał się w sparingach i „ma papiery” na bycie królem strzelców PLK. Dysponuje świetnym rzutem z praktycznie każdej pozycji – potrafi równie dobrze zaskoczyć efektownym wejściem pod kosz, co celną trójką (przy okazji dobrze wykonuje też rzuty wolne). W przedsezonowych grach pokazał też, że potrafi nieźle zbierać i dobrze radzi sobie w obronie. Problemem może się jednak okazać zbyt egoistyczna niekiedy gra (nie zawsze widzi lepiej ustawionych partnerów i forsuje rzuty) i potencjalne problemy z aklimatyzacją, jeśli jednak Dunn dobrze wkomponuje się w zespół, może być jednym z czołowych graczy całej ligi.
Woy: Osoba LaceDariusa Dunna. To materiał na pierwszego strzelca rozgrywek i gwiazdę ligi. Może być groźny dla najlepszych. AZS w zeszłym sezonie nie miał tak mocnego snajpera. Ponadto wydaje się, że AZS to będzie silna fizycznie, atletyczna ekipa, nastawiona na walkę na tablicach i grę z kontry. Wykonawców do tego typu zadań na pewno nie brakuje.
5. Zoran Sretenović nie dokończy pełnego sezonu w Koszalinie ; prawda czy fałsz (dlaczego) ?
Krzysztof Czyż: Prawda. W Koszalinie lubią zmieniać trenerów, a AZS ma przed sobą bardzo ciężki sezon. Powtórzenie ubiegłorocznego osiągnięcia jest prawie, że nierealne, ale także o miejsce w pierwszej szóstce może być niezwykle ciężko. Terminarz dla koszalinian jest najcięższy na początku. Asseco, Turów, Trefl, Stelmet i Anwil – nie wiem czy z tego pojedynku AZS wyjdzie w jednym kawałku i czy trener Stretenovic będzie miał powody do zadowolenia.
Michał Fałkowski: Ciężkie pytanie:) Napiszę prawda, bo w Koszalinie lubią dokonać roszady na stanowisku trenera w trakcie rozgrywek.
Łukasz Lech: Zoran Sretenović dokończy sezon w Koszalinie, bowiem rok temu pokazał, że jest odpowiednim człowiek, na odpowiednim miejscu. Akademicy byli już blisko zakończenia sezonu po drugim etapie, a ostatecznie wywalczyli brąz. Mimo, że skład AZS-u został praktycznie całkowicie przebudowany uważam, że dysponują wystarczającym potencjałem, by walczyć o powtorzenie zeszłorocznego sukcesu.
Wojciech Konieczny: W ubiegłym roku wykonał kawał dobrej roboty, udało mu się bowiem zapanować nad będącym w totalnym kryzysie zespołem i doprowadzić go do brązowego medalu. Krytycy Sretenovicia będą zapewne umniejszać jego wkład w ten sukces, niemniej udało mu się to, czego w Koszalinie nie zrobił wcześniej żaden szkoleniowiec – a wielu dysponowało przecież lepszymi zawodnikami. Tym razem nie występuje w roli „strażaka”, który pojawia się w trakcie rozgrywek i musi naprawiać błędy poprzednika, miał bowiem sposobność przygotowania zespołu do nowego sezonu wedle swojej koncepcji. Co prawda przedsezonowe sparingi nie napawają optymizmem, ale sam szkoleniowiec uspokaja, że w sezonie będzie tylko lepiej. Co prawda kalendarz rozgrywek nie jest dla Akademików zbyt korzystny na początku i kilka porażek może sprawić, że pozycja Chorwata nie będzie już tak mocna, ale z drugiej strony wydaje się, że już dawno nie było takiej szansy, aby trener, który rozpoczyna z AZS-em sezon, mógł go także zakończyć…
Woy: Obawiam się, że historia może się powtórzyć. Będzie zaskoczenie na plus jeśli Zoran Sretenović zostanie w Koszalinie na cały sezon, w roli pierwszego trenera.