W pierwszym dniu drugiej edycji Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Koszalina, w którym w tym roku grają cztery pomorskie drużyny: Kotwica, Polpharma, AZS i Czarni, wyraźnie lepsi okazali się gracze ze Słupska oraz Koszalina, którzy w półfinałowych meczach bez większych problemów rozprawili się odpowiednio z zawodnikami z Kołobrzegu i Starogardu Gdańskiego. Tym samym w jutrzejszym finale gospodarze zmierzą się z Czarnymi Słupsk, natomiast w meczu o trzecie miejsce zagrają Polpharma z Kotwicą.
Na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych widać, że wszystkie cztery drużyny dalekie są jeszcze od wysokiej formy, niemniej jutrzejsi finaliści na tle rywali zaprezentowali się całkiem nieźle, gospodarze natomiast po fatalnym początku meczu potrafili złapać rytm, co zaowocowało wieloma bardzo efektownymi akcjami.
Turniej rozpoczęło spotkanie Kotwicy Kołobrzeg z Czarnymi Słupsk. O ile pierwsza kwarta, wygrana przez słupszczan zaledwie 20:17 mogła sugerować, że naprzeciwko siebie stanęły zespoły o względnie podobnym potencjale, o tyle druga kwarta rozwiała wszelkie wątpliwości. Wówczas to Czarni zaliczyli serię 20:0 i ze stanu 28:21 odskoczyli na 48:21, co praktycznie przesądziło o końcowym wyniku. Kołobrzeżanie mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów, zawodnicy ze Słupska z kolei stale powiększali swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła nawet 45 punktów! Ostatecznie Czarni pokonali Kotwicę 90:49, okazując swoją dominację w każdym aspekcie gry. Kołobrzeżanie nie przekroczyli nawet 50 punktów, na co wpływ miała katastrofalna skuteczność z każdej pozycji: 35% z gry, w tym 14% za trzy i zaledwie 35% z rzutów wolnych. Czarni w tym aspekcie wypadli zdecydowanie lepiej: 53% z gry, 47% za trzy i 87% z wolnych.
W ekipie ze Słupska bardzo dobre zawody rozegrał Roderick Trice (15 pkt., 6/8 z gry, 6 zb., 3 prz., 2 as.) i Michał Jankowski (12 pkt., 4/6 za trzy), a pod koszami nieźle radzili sobie Garret Stutz (14 pkt., 7/9 z gry, 6 zb.) oraz Keith Wright (12 pkt., 7 zb., 3 bl.). Grą słupszczan nieźle kierował natomiast Jordan Hulls, który do 10 pkt. dodał 5 zb. i 4 as.
W ekipie z Kołobrzegu dobrze nie zagrał praktycznie nikt – co prawda aż 17 pkt. rzucił Jessie Sapp, ale na kiepskiej skuteczności (2/8 za trzy, do tego 4 straty), niemożebnie pudłował też Jordan Callahan (11 pkt., 5/16 z gry i aż 5 strat), a Terell Parks, choć statystyki miał niezłe (8 pkt., 4 zb., 3 prz. i efektowny blok), to zbyt często mylił się w ataku i nie nadążał nad rywalami w obronie.
KOTWICA – CZARNI 49:90
KOTWICA: Sapp 17, Callahan 11, Parks 8, Wichniarz 6, Parzych 2, Piechowicz 2, Djurić 2, Złoty 1, Arabas 0, Ciechoński 0
CZARNI: Trice 15, Stutz 14, Wright 12, Jankowski 12, Hulls 10, Nowakowski 7, Mokros 5, Długosz 5, Borowski 4, Jarmakowicz 2, Dutkiewicz 2, Śnieg 2,
W drugim spotkaniu gospodarze – AZS – podejmowali Polpharmę Starogard Gdański. Ku zdumieniu zgromadzonych w sile 900 osób w hali kibiców lepiej w spotkanie weszli goście, którzy, wykorzystując wyjątkową nieporadność ofensywną Akademików, szybko wyszli na prowadzenie 7:0. Od stanu 17:11 dla Polpharmy lepiej zaczęli grać wreszcie gospodarze, którzy po serii 9:0 prowadzili 20:17. Nieznaczna przewaga gospodarzy utrzymywała się do przerwy (40:34) i dopiero w drugiej połowie AZS wyraźnie odskoczył – chwilami nawet na dwadzieścia kilka punktów – co pozwoliło trenerowi Sretenoviciowi na wprowadzenie w końcówce głębokich rezerwowych, a samym Akademikom na popisywanie się widowiskowymi akcjami. Brylował w tym szczególnie nowy podkoszowy AZS-u – Raymond Sykes (14 pkt.), który aż cztery swoje akcje zakończył efektownymi wsadami. Akcją meczu popisał się jednak Bartłomiej Wołoszyn, który podanie przez całe boisko Seka Henry’ego zakończył efektownym alley-oppem.
Ostatecznie Akademicy pewnie pokonali Polpharmę 74:58, dzięki czemu w jutrzejszym finale zmierzą się z Czarnymi.
W grze Akademików widać było – zwłaszcza w pierwszej połowie – sporą nerwowość i problemy z atakiem pozycyjnym. Na tle słabo dysponowanego tego dnia rywala udało się jednak gospodarzom w drugiej połowie nieco rozpędzić. Dzisiejszy mecz pokazał także, że duet Dunn-Sykes może być jednym z najefektowniej grających w całej lidze – ten pierwszy był zresztą najlepszym graczem gospodarzy, a mecz skończył z 16 punktami na koncie. Dobrze wypadł także Oded Brandwein (10 pkt.), który skutecznie prowadził grę Akademików, a w walce na tablicach nieźle radził sobie Darrell Harris (7 pkt.). Przyzwoity debiut przed koszalińską publicznością zaliczył także Zbigniew Białek (8 pkt.), który po spotkaniu wymienił kilka zdań z krytykującymi go przez cały mecz kibicami… AZS-u.
W drużynie Polpharmy pozytywnie zaprezentował się Nikola Jeftić, który rzucił aż 18 pkt., ale był jedynym graczem swojej drużyny, który zdobył więcej niż 10 oczek. Słabo zaprezentował się także „pierwszy Polak w NBA” – Cezary Trybański, który zdobył zaledwie 2 punkty (oba z rzutów wolnych) i zupełnie nie radził sobie z podkoszowymi AZS-u.
AZS – POLPHARMA 74:58
AZS: Dunn 16, Sykes 14, Brandwein 10, Białek 8, Harris 7, Mielczarek 6, Raczyński 6, Wołoszyn 5, Henry 2, Czubak 0, Wrona 0
POLPHARMA: Jeftić 18, Healy 10, Hicks 7, Kukiełka 6, Varanauskas 4, Wall 2, Sarzało 2, Struski 2, Trybański 2, Paul 2, Bannister 2, Radwański 1