Rozpoczął się sezon ogórkowy, w którym jedni przebudowują skład od podstaw, a inni wprowadzają tylko drobne korekty. Zawodnicy doczekali się upragnionych urlopów, przed rozpoczęciem przygotowań do przyszłego sezonu. Chwilę czasu, aby odpowiedzieć na kilka pytań znalazł dla nas jeden z najbardziej barwnych zawodników w kraju – Radosław Hyży.
Na pytanie, serwisu polskikosz.pl, ,,Jeżeli w waszej drużynie grałby zdeklarowany gej, to…?”, odpowiedziałeś ,, Chciałbym, żeby był”…
Nie chce uchodzić za autorytet w tej kwestii, ale populacja homoseksualistów wynosi około siedmiu procent. Z tego wynika, że jeden jest w każdej drużynie. Zwykła matematyka. Są to normalni ludzie tacy jak każdy. Mają dwie ręce, dwie nogi. Co robią w swoich czterech ścianach to ich sprawa. Nie należy ich za to ocenić. Ważne, aby taki zawodnik spełniał swoje zadania na parkiecie. Byłby rozliczany za jakość gry, a nie swoje preferencje.
Trochę odmienna odpowiedź niż inni ankietowani zawodnicy…
Może wynika to z tego, że mam trzydzieści siedem lat i byłem najstarszym ankietowanym (śmiech). Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Szczególnie tolerancja przychodzi z wiekiem.
Ostatnio pałasz się trenerskim fachem…
Racja, rozpocząłem prowadzić treningi w zeszłym roku. Teraz kilka razy w tygodniu mam zajęcia z juniorami Śląska Wrocław.
Czym różni się system szkolenia młodzieży w Polsce, od tego z Czech?
Czesi prowadzą bardzo podobne treningi do naszych. W tym aspekcie wiele się nie różni. W Polsce, natomiast brakuje mi szkoleń trenerskich, odbywających się na taką skale jak u naszych południowych sąsiadów. W Czechach kilka razy w miesiącu, z okolic większych miast, zjeżdżają się trenerzy. Na miejscu prowadzone są szkolenia. Coach`owie ekstraklasowi przekazują swoją wiedze. Dzielą się doświadczeniem. U nas brakuje takiej pomocy początkującym trenerom.
Autopsja?
Tak, ze swojego doświadczenia wiem, że ciężko jest uzyskać jakieś wskazówki. Jest to dość hermetyczne środowisko. Każdy boi się o swoje miejsce. Razi mnie krótkowzroczność tych ludzi. Gdyby zrozumieli, że budując silny fundament w postaci dobrych kadr trenerskich odbije się to pozytywnie na rozwoju koszykówki to poszlibyśmy do przodu. Bo ile młodych talentów trafia teraz do ligi? Można policzyć na palcach jednej ręki.
W sezonie 2006/2007, kiedy grałeś w Ekstraklasowym Śląsku gościliście w Orbicie Polpak Świecie. Nie zapomnę twojego rzutu za trzy punkty.
Mecz doskonale pamiętam. Zaczęliśmy dość mocno. Poczułem pewność siebie, dostałem piłkę na topie, rzuciłem, wpadło.
Ten aspekt gry nie był nigdy twoją mocną stroną…
Racja, niektórzy mówią, że jak byłem młodszy to wychodziło mi to lepiej, ale zdecydowanie przesadzają. Mam nagrane na VHS treningi z tego okresu. Nigdy nie była to moja mocna strona. Męczyłem się rzucając.
Jednak w ostatnich latach znacznie poprawiłeś ten element gry. W wieku trzydziestu siedmiu lat to niezły wyczyn. Niektórzy nie robią tego przez cała karierę. Tobie się udało.
Ciężką pracą doszedłem do pewnego etapu. Chciałem osiągnąć pułap siedemdziesięciu procent skuteczności z rzutów osobistych. Uznałem, że wypada mieć chociaż tyle. Dużo nad tym pracowałem. Jestem zadowolony, że mi się udało.
Podczas Meczu Gwiazd we Wrocławiu, Filip Dylewicz został nazwany najbardziej elokwentnym koszykarzem w Polsce…
Może chodziło tylko o Ekstraklasę (śmiech).
Idąc dalej, nie chciałbyś stworzyć z którymś ze swoich kolegów, może Filipem Dylewiczem, takiego tandemu jak Shaq i Chuck w TNT?
Na pewno gdyby nadarzyła się taka okazja byłbym zainteresowany. Ciekawa propozycja. Niestety w Polsce nie ma programu, w którym można by konstruktywnie porozmawiać o baskecie. Niektórzy po prostu nie chcą by produkt Polska Liga Koszykówki stał się atrakcyjny. Znam, jednak kilka osób, które podjęłyby się takiego wyzwania.
Myślisz, że w przyszłym sezonie do Orbity będzie przychodzić tyle osób jak za najlepszych lat koszykarskiego Śląska?
Mam taką nadzieje. Znam Wrocław, ludzie kochają sport, tym bardziej koszykówkę. Przez lata stała się wizytówką miasta, zatem spodziewam się pełnych trybun.
Plan na przyszły sezon?
Grać dobrze, jak najwięcej. Dawać z siebie wszystko zespołowi, wspierać kolegów.
Tego życzę. Dziękuję za rozmowę.