Za nami nabardziej emocjonujące i zarazem najbardziej wyrównane spotkanie finałów 2013. Po bardzo dobrym spotkaniu w Zielonej Górze miejscowy Stelmet jest o krok o historycznego i pierwszego Mistrzostwa Polski. Wszystko dzięki kapitalnej trzeciej kwarcie, w której Stelmet niczym wielki bokserski pretendent do tytułu zepchnął Turów do przysłowiowego narożnika. Wielka w tym zasługa tercetu Koszarek-Hodge-Hosley, dzięki których agresywnej obronie na połowie rywala gospodarze zdobyli 29 punktów w osiem minut! Seria 15:0 w kilku pierwszych akcjach oraz wygrana kwarta 31:16 stworzyły solidne podstawy do wygrania trzeciego z rzędu meczu w finale Tauron Basket Ligi.
Mecz zaczął się od dwójkowych akcji wysokich graczy Turowa, a podania z ręki do ręki Ivana Zigenarovića z Aaronem Celem siały spustoszenie w szeregach obronnych miejscowych. Nieprzygotowani na podobne akcje gracze trenera Uvalina trzymali wynik za sprawą duetu Quinton Hosley – Oliver Stević. Konsekwencja gości była imponująca a 8 punktów Aarona Cela zaprowadziło przyjezdnych do wygranej, 19:16, pierwszej odsłony.
Druga kwarta to najpierw zadyszka Turowa, spowodowana słabymi wejściami z ławki dwóch mocno zawodzących graczy gości w tym meczu – Davida Jacksona i Dorde Micića. Obaj nie trafiali swoich rzutów, generowali starty przyjezdnych a poza tym za długo trzymali piłkę w rękach, nic pożytecznego nie kreując. Stelmetowcy zwietrzyli swoją szansę i szybko przechwycili dwie piłki, po czym wyszli na prowadzenie, po rzucie Marcina Sroki (22:21). Turów na swoje szczęście miał męża opatrznościowego, Ivana Opacaka, który nie pierwszy raz w tegorocznych play offs przejął kontrolę nad wynikiem i w ofensywie zespołu trenera Rajkovića, zdobywając szybkie 6 oczek.
5 oczek przewagi gości skrócił skuteczną próbą rzutu zza łuku Hosley (29:31). Za chwilę jednak oglądaliśmy małe show Piotra Stelmacha, który z kolei przypomniał się miejscowej publiczności, trafiając dwie trójki z czystych pozycji. Na 70 sek przed końcem pierwszej połowy Turów prowadził 40:31 i tylko niepotrzebna strata Russella Robinsona oraz błąd 24 sek na rozegranie akcji odebrały gościom szansę na powiększenie przewagi. Błędy Turowa zamieniali na punkty Borovnjak i Cesnauskis, kończąc połowę na 5-punktowym deficycie (35:40).
Trzecia odsłona była najlepszą kwartą w wykonaniu Stelmetu podczas tych finałów. Dzięki agresywnej obronie na całym parkiecie, gracze Mihailo Uvalina totalnie rozbili zgorzelczan podczas 8 minut trzeciej kwarty. Wysoki gracz podwajał rozgrywającego przyjezdnych i utrudniał wyprowadzenie piłki do tego stopnia, iż Turów w trzech akcjach nie był w stanie przejść lini środka! Błędy Robinsona i Opacaka szybko na punkty zamieniał głównie Łukasz Koszarek. Koszarek, który do przerwy nie zdobył żadnych punktów, po 5 minutach trzeciej kwarty miał ich na koncie 11! W dodatku Miodrag Rajković ułatwił obronę gospodarzom, bo ściągnał na moment – po trzecim faulu – Robinsona.
Turów natomiast przez blisko cztery minuty tej samej odsłony pozostawał bez punktów i dopiero celna trójka Robinsona przerwała tą niemoc (50:57). Stelmet był jednak w przysłowiowym gazie i poszedł za ciosem , dzięki akcjom duetu Ho-Ho. Stelmet wygrał kwartę 31:16 i prowadził już 10 punktami przed finałową odsłoną (66:56).
Kolejne minuty to obraz przestoju miejscowych koszykarzy. Gracze Mihailo Uvalina przez 4 i pół minuty nie zdobyli żadnego punktu, a Turów w tym czasie wyszedł na prowadzenie, 68:66! Do gry przede wszystkim włączył się niewidoczny przez większość potyczki, Michał Chyliński i kolejną trójką popisał się Ivan Opacak. Złą passę gospodarzy przerwał drugą celną, w meczu, trójką Sroka. Po chwili znów stratę i niecelny rzut wykonał Robinson, a z prezentów korzystali kolejno Hodge i Borovnjak, celnie punktując. Portorykańczyk rozgrywał popisowe spotkanie i podczas 20 minut rzucił 20pkt, zaliczając 5 asyst. Kiedy stratę popełnił w ataku Opacak i efektownie (po raz drugi w meczu popisał się slam dunkiem) akcję zakończył Hosley to wydawało się, że szanse na wygranie meczu dla Turowa spadły do minimum. Po czasie na żądanie trenera Rajkovića trzecią trójką popisał się Stelmach. Dwie kolejne akcje w ataku gości pogrzebały ich szansę na przełamanie złej passy.
Najpierw niecelny jeden osobisty Robinsona, a następnie moment zawachania i niecelny lay up Jacksona zgasiły nadzieję Turowa. W odpowiedzi Łukasz Koszarek „walnął tróję” i poprowadził Stelmet do trzeciej wygranej w finale 2013. Stelmet wygrał 82-78 i prowadzi w rywalizacji do czterech zwycięstw już 3-0. Kolejny i być może ostatni mecz w niedzielę, znów w Zielonej Górze.
Najlepsi w meczu: Russell Robinson 16pkt i 7as, Ivan Opacak 18pkt i 4zb oraz Piotr Stelmach 11pkt i 6zb dla Turowa
Dla Stelmetu: Walter Hodge 20pkt i 5as, Quinton Hosley 16pkt i 5zb oraz Łukasz Koszarek 14pkt i 6as.
Antybohater spotkania: David Jackson (0-7 z gry i 0 pkt).