Gdy w połowie czwartej kwarty Anwil prowadził u siebie w pierwszym meczu o brązowy medal z AZS-em Koszalin różnicą 12 punktów, mało kto chyba spodziewał się, że Akademicy zdołają jeszcze odwrócić losy spotkania. Grający bardzo słabo koszalinianie przez większość meczu byli bowiem tłem dla nieźle dysponowanych tego dnia gospodarzy i wszystko wskazywało na to, że włocławianie odniosą przekonujące zwycięstwo. W ciągu ostatnich pięciu minut goście zaliczyli jednak serie 20:5 (w tym 14:2 w ostatnich 4 minutach), a niesamowite rzeczy na parkiecie wyczyniał najlepszy gracz meczu, Sek Henry, który rzucił ostatnich 7 punktów dla swojej drużyny, a cały mecz zakończył z dorobkiem 29 pkt. i 6 asyst.
Tym samym AZS już po raz drugi w tym sezonie wygrał we Włocławku i w środę stanie przed szansą na historyczny sukces – wygrana w Koszalinie da bowiem Akademikom pierwszy w dziejach klubu medal.
Anwil, który był przez 35 minut drużyną wyraźnie lepszą, zupełnie opadł z sił w ostatniej kwarcie, kiedy to stracił tyle samo punktów, co w całej pierwszej połowie i praktycznie nie istniał w ataku. Włocławianie nie są jednak bez szans, ponieważ raz już w tym sezonie w Koszalinie wygrali…
W pierwszej połowie meczu AZS wyglądał niemal identycznie, jak w trzecim meczu ze Stelmetem – nieporadnie w ataku, jeszcze gorzej w obronie. Łukasz Wiśniewski zaliczał więcej strat (6) niż punktów (4) i asyst (2), fatalnie pudłował Darrell Harris, a w grze Akademików utrzymywali tylko Bartłomiej Wołoszyn i Sek Henry. Anwil grał tymczasem bardzo rozważnie i z wykorzystaniem w ataku kilku zawodników, co zaowocowało kilkunastopunktowym prowadzeniem, które utrzymywało się przez znaczną część meczu.
Gdy na cztery minuty przed końcem po trafieniu Michała Sokołowskiego Anwil prowadził 76:67 wydawało się, że gospodarze nie dadzą już sobie wyrwać zwycięstwa. Od tego momentu AZS zaliczył jednak serię 14:2, a aż 10 punktów rzucił w tym czasie niesamowity tego dnia Sek Henry, którego 5 kolejnych punktów najpierw wyprowadziło AZS na prowadzenie (79:76), a który ustalił w końcówce wynik meczu dwoma celnymi rzutami wolnymi. W tym czasie Anwil spudłował aż osiem rzutów, a jedyne trafienie zaliczył Krzysztof Szubarga. W ostatnich sekundach Anwil miał jeszcze szansę wyrównać, ale dystansowe rzuty Weedena i Boykina były mocno niecelne.
Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był Sek Henry, który rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie – rzucił 29 punktów na świetnej skuteczności (10/14 z gry, w tym 4/4 za trzy), do tego miał jeszcze 6 asyst (najwięcej ze wszystkich zawodników), 2 zbiórki i przechwyt. Na tablicach królował Darrell Harris (16 zbiórek, w tym aż 6 w ataku), który choć był mniej widoczny w ataku (tylko 7 pkt.), ale znakomicie radził sobie w obronie (4 bloki). 10 pkt. i 7 zb. dołożył Paweł Leończyk, po 9 punktów rzucili Rob Jones i Bartłomiej Wołoszyn, a Łukasz Wiśniewski po fatalnej pierwszej połowie odnalazł się w drugiej i ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 14 pkt., 3 as., 3 prz. i 2 zb., choć aż 6 strat to wynik zdecydowanie zbyt wysoki.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Tony Weeden (20 pkt.), bardzo dobry mecz rozegrał Seid Hajrić (13 pkt., 6/8 z gry, 9 zb.), nieźle wypadli też Nikola Jovanović (10 pkt., 4/4 z gry, 2 prz.) i Michał Sokołowski (7 pkt., 4 zb ., 3 prz.). Tylko 3 pkt. (1/4 z gry) i 3 asysty zaliczył Krzysztof Szubarga, a w końcówce fatalnie pudłowali bohaterowie pierwszej połowy – Marcus Ginyard (10 pkt., 4/12 z gry, 3 zb.) i Arvydas Eitutavicius (10 pkt., 4/11 z gry, 4 zb., 4 as.), a słabe zawody rozegrał Ruben Boykin (5 pkt., 2/6 z gry, 3 zb., 3 as., ale też 4 straty).
Mecz numer dwa w środę w Koszalinie. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw.
Anwil Włocławek – AZS Koszalin 78:81 (21:15, 26:15, 14:21, 17:30)
Anwil: Tony Weeden 20, Seid Hajric 13, Arvydas Eitutavicius 10, Marcus Ginyard 10, Nikola Jovanovic 10, Michał Sokołowski 7, Ruben Boykin 5, Krzysztof Szubarga 3, Mateusz Bartosz 0.
AZS: Sek Henry 29, Łukasz Wiśniewski 14, Paweł Leończyk 10, Bartłomiej Wołoszyn 9, Rob Jones 9, Darrell Harris 7, Artur Mielczarek 3, Igor Milicic 0.