Skazywany na pożarcie Anwil Włocławek przegrywał w 3 kwarcie już 17 punktami, aby w ostatniej części spotkania odrobić 14 punktów i dać swoim kibicom nadzieje na zwycięstwo. W końcówce jednak to Turów wykazał się mistrzowskim spokojem, a Michał Chyliński po raz kolejny udowodnił dlaczego jest niezastąpiony dla Miodraga Rajkovicia. Włocławianie udowodnili, że są w stanie podjąć walkę z Turowem, ale jeśli nie poprawią gry w obronie to równie dobrze ta seria może zakończyć się w 3 spotkaniach. Zgorzelczanie są ciągle niepokonani w Plyayoffs i dzięki swojej głębi składu są głównym faworytem do tytułu.
Od początku spotkania Turów próbował konsekwentnie ogrywać pod koszem Zigeranovicia, jednak nie były to udane próby. Dopiero po wejściu znacznie mobilniejszego Kuliga, gra Turowa wróciła na swoje tory. Eitutaviciusa od początku czekała ciężka praca przy Robinsonie, który bez większego problemu dochodził do sytuacji rzutowych. Po stronie Anwilu bardzo aktywny był duet Ginyard-Boykin i to oni sprawiali najwięcej problemów obronie Turowa. Włocławianie odrobili lekcje i od pierwszej minuty bardzo mocno pilnowali Michała Chylińskiego, aby ten nie mógł się rozkręcić.
Dopiero po 7 minutach pierwszy raz zza łuku trafił Marcus Ginyard. Przykład z niego wzięli gospodarze i najpierw trafił Aaron Cel a w kolejnej akcji trzy punkty dołożył Djorjde Micic. Zawodnicy Anwilu kompletnie odpuścili walkę na atakowanej tablicy, co ułatwiało gospodarzom zorganizowanie szybkiego ataku. Z ławki wszedł Tony Weeden i trafił za 3 a w kolejnej akcji dołożył asystę. Po pierwszej kwarcie Turów wygrywał tylko 21-20, a kibiców z Włocławka mogła cieszyć dobra gra duetu Ginyard-Boykin, oraz bardzo skuteczna obrona na Chylińskim.
Drugą ćwiartkę spotkania oba zespoły zaczęły od kilku nieudanych rzutów, jednak szybko zrehabilitowały się swoim kibicom, wymieniając się serią rzutów trzypunktowych Jacksona i Frasunkiewicza. Turów widząc, że Robinson jest w dobrej dyspozycji, poszerzał grę, aby zostawić dużo miejsca do gry 1 na 1 Amerykaninowi, który ogrywał zmęczonego Eitutaviciusa. Anwil wymusił szybkie 2 faule z rzędu Aarona Cela, ale nie umiał tego wykorzystać, bo do swojej gry wrócił Tony Weeden, który niepotrzebnie forsował swoje akcje i trener Bogicevic poprosił o czas.
Po powrocie na parkiet jakby odblokował się Turów. Szczelna obrona, nie pozwalała Anwilowi przebić się pod kosz, a kolejnych rywali ogrywał Ivan Opacak. Chorwat okazał się katem włocławian, bo najpierw zdobył 8 punktów z rzędu, a potem dołożył trójkę i Turów wyszedł na 10 punktowe prowadzenie. Z połowy boiska jeszcze szczęścia próbował Ginyard, ale pomylił się o milimetry i do przerwy to Turów prowadził w pierwszym spotkaniu półfinałowym 43-31.
Turów grał na świetnej skuteczności za 2, myląc się tylko 2 razy na 16 prób. Anwil zanotował tylko 14 punktów z pomalowanego, na słabej, 34 procentowej skuteczności. Po stronie gospodarzy zdecydowanie najlepiej spisywał się Ivan Opacak, który miał na swoim koncie już 13 punktów, a dzielnie pomagał mu Russel Robinson z 9 punktowym dorobkiem. Anwil w grze trzymał Marcus Ginyard (10 pkt) i Ruben Boykin (7 pkt), który jednak w 2 kwarcie nie dopisał na swoje konto żadnego punktu.
Po przerwie Turów wrócił do gry z wykorzystywaniem Zigeranovicia i tym razem przyniosło to zamierzony efekt, bo center gospodarzy najpierw dwa razy ograł obronę rywali, a potem wymusił faul Hajricia. Zawodnicy Anwilu snuli się po boisku, jakby stracili wiarę w zwycięstwo. Goście próbowali sforsować obronę rywali akcjami pick&roll, ale Turów świetnie sobie radził w grze obronnej. Kiedy przewaga Turowa wzrosła do 17 punktów i wydawało się, że jest po meczu, to Sokołowski i Bartosz wymusili kolejne straty zgorzelczan i po 3 szybkich kontratakach przewaga gospodarzy zmalała do 10 oczek, a zaniepokojony trener Rajkovic poprosił o przerwę na żądanie.
Po powrocie na parkiet, Anwil wciąż nie mógł znaleźć sposobu na Zigeranovicia, ale po kolejnych punktach Ginyarda, goście zmniejszyli straty do 9 oczek. Wtedy jednak przypomniał o sobie Michał Chyliński, który trafił 2 trójki na przestrzeni 2 minut, a kolejny raz Vasojevicia ograł Robinson i zgorzelczanie znowu uciekli na bezpieczny dystans 13 oczek. Pod koniec kwarty punkty dołożył jeszcze Vasojevic i Anwil wygrał 3 odsłonę 19-17, ale w ostatecznym rozrachunku to Turów prowadził 60-50. Anwil ruszył do odrabiania strat, ale wciąż nie mógł znaleźć odpowiedzi na dobrze zorganizowanych w ataku zawodników ze Zgorzelca.
4 kwarta zaczęła się od celnej próby zza łuku Ivana Opacaka, ale chwilę później tym samym odpowiedział mu Przemysław Frasunkiewicz, cztery punkty dołożył Seid Hajric, a faulowany przy rzucie za trzy Nikola Jovanovic dołożył jeden punkt z linii rzutów wolnych i Anwil tracił już tylko 5 punktów do Turowa. Gospodarze kompletnie stracili swój rytm i tempo gry, ale na ratunek przyszedł Michał Chyliński, który znowu trafił zza łuku. Trener Bogicevic wziął czas, a nerwy udzieliły się nawet, spokojnemu na ogół Damianowi Kuligowi(0/4 za 3).
Po przerwie na żądanie, trójkę trafił Weeden, spod kosza dwa oczka dołożył Hajric i przewaga Turowa stopniała do 3 oczek. Zza łuku odpowiedział jednak, kompletnie niewidoczny w 4 kwarcie Russel Robinson, a kolejny raz podpalił się Tony Weeden, odpalając trójkę z nieprzygotowanej pozycji. Od razu wykorzystał to Michał Chyliński, który najpierw świetnie znalazł pod koszem Zigeranovicia, a potem sam wychodząc po dwóch zasłonach trafił z dystansu, nadeptując jednak przy tym na linię 6,75. Turów prowadził 73-65 i o kolejną przerwę poprosił trener Anwilu.
Po powrocie na parkiet zawodnicy Turowa uświadomili kibiców Anwilu, że bez Krzysztofa Szubargi goście nie są w stanie wygrać tego spotkania, na tak ciężkim terenie i po 2 z rzędu stratach gości, Aaron Cel dobił włocławian celnym rzutem zza łuku. Anwil próbował jeszcze ratować wynik rzutami zza łuku, ale Frasunkiewicz przestrzelił obie próby. Ostatecznie Turów wygrał z Anwilem Włocławek 79-68.
Zawodnikom z Włocławka należą się ogromne brawa, za walkę którą podjęli w drugiej połowie. Zdołali odrobić 14 punktów, ale w końcówce to Turów wykazał się mistrzowskim opanowaniem i pewnie dowiózł zwycięstwo do końca. W pomeczowym wywiadzie Krzysztof Szubarga, którego głos zdarty był do granic możliwości, nie uspokoił kibiców Anwilu i nie potwierdził występu w drugim spotkaniu.
PGE Turów Zgorzelec 73 – 65 Anwil Włocławek
Turów : Opacak 19 pkt, 4 ast Robinson 15 pkt, 5 zb, 9 ast Chyliński 13 pkt
Anwil : Ginyard 14 pkt Boykin 11 pkt, 4 zb Frasunkiewicz 11 pkt.
Turów 1-0 Anwil
Kolejny mecz już w poniedziałek(13.05) także w Zgorzelcu.
1 komentarz