Niesamowicie emocjonujące spotkanie obejrzeli licznie zgromadzeni w koszalińskiej hali kibice – w trzeciej kwarcie Trefl prowadził już 13 punktami, ostatnich kilkanaście minut należało już jednak do gospodarzy, którzy systematycznie odrabiali straty. Bohaterem meczu został Paweł Leończyk, który nie tylko był najlepszym strzelcem i zawodnikiem meczu (18 pkt., 8 zb.), ale też zdobył zwycięskiego kosza na sekundę przed końcem spotkania dając Akademikom drugie zwycięstwo i prowadzenie 2:1 w serii do trzech zwycięstw. Tym samym koszalinianie stają przed ogromną szansą na historyczny sukces, warto jednak pamiętać, że Trefl w identycznej sytuacji znajdował się w ubiegłorocznych play-offach w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław i zdołał odwrócić losy serii. Czy tak będzie i tym razem?
Jeśli sopocianie zagrają tak, jak w pierwszej połowie – zapewne, jeśli jednak AZS zagra tak, jak w drugiej – może dojść do małej niespodzianki, którą przewidywaliśmy w przedćwierćfinałowych typowaniach…
Akademicy przy ogłuszającym dopingu swoich kibiców nieźle weszli w mecz i po trójce Wołoszyna prowadzili 5:0 – nieźle grał Leończyk, a sopocianie wydawali się nieco zagubieni. Obraz gry bardzo szybko jednak uległ zmianie – goście mocno podkręcili grę w obronie i zaczęli mocno naciskać na Akademikach, co zaowocowało serią strat gospodarzy – wszystkie podania na siłę kierowane do Darrella Harrisa lądowały poza boiskiem. Trefl tymczasem zaliczył serię 10:2 i wyszedł na prowadzenie 10:7, które potem powiększyło się do 15:9. Mimo rosnącej przewagi Trefla na atakowanej desce AZS zdołał się nieco podnieść i po 10 minutach goście prowadzili już tylko 19:17. Pogoń Akademików szybko została jednak zastopowana – Trefl jeszcze mocniej przycisnął w obronie, nieźle też grał w ataku i po serii 6:0 było już 25:17. Akademicy nie byli w stanie przeprowadzić skutecznej akcji ofensywnej – pierwszy punkt w kwarcie z rzutu wolnego dopiero po prawie 4 minutach zdobył Wiśniewski, a pierwsze trafienie z gry Akademicy zaliczyli dopiero po 6 minutach – jego autorem także był Wiśniewski, Trefl jednak w tym czasie zdążył powiększyć przewagę do 11 punktów (33:22). Akademicy zdołali co prawda do końca pierwszej połowy zmniejszyć nieco stratę (28:35), ale świetny początek 3. odsłony w wykonaniu Trefla (seria 6:0) sprawił, że przewaga gości osiągnęła rekordowy wynik – 13 punktów! Gdy wydawało się, że Trefl przejmie kontrolę nad spotkaniem, Akademicy zaczęli stopniowo odrabiać straty. Najpierw kilka skutecznych akcji przeprowadził Paweł Leończyk i przewaga Trefla stopniała do 4 oczek (44:40), a po dwóch kolejnych półdystansowych trafieniach Darrella Harrisa do zaledwie jednego (48:47). Choć na początku ostatniej kwarty gospodarze pogubili się w kilku pierwszych akcjach, zdołali nie tylko w pełni odrobić straty, ale po trafieniach Leończyka i Wiśniewskiego wyszli nawet na prowadzenie – 53:50. Co prawda błyskawicznie za trzy trafił Waczyński, ale w ten sam sposób natychmiast odpowiedział Milicić, po chwili ponownie trafił Leończyk i AZS prowadził już pięcioma punktami (58:53). Trefl doprowadził jednak do remisu po trafieniach Waczyńskiego i Turnera, a na trafienie Henry’ego odpowiedział ponownie Waczyński i na niespełna 3 minuty przed końcem było po 60. Później oba zespoły popełniły kilka strat, AZS nie wykorzystywał zbiórek ofensywnych, a z półdystansu trafił Sime Spralja i na niespełna minutę przed końcem dwoma punktami prowadzili sopocianie. Końcówka należała jednak do gospodarzy – najpierw jeden rzut wolny wykorzystał Wiśniewski, a w ostatniej sekundzie meczu spod samego kosza trafił Paweł Leończyk i AZS wyszedł na jednopunktowe prowadzenie – 63:62. Goście próbowali jeszcze rozpaczliwym podaniem na alley-oppa do Kurta Looby’ego zmienić niekorzystny dla siebie rezultat, ale podanie Harringtona było bardzo niecelne i z drugiego z rzędu zwycięstwa cieszyli się gospodarze.
Graczem meczu niewątpliwie był Paweł Leończyk (18 pkt., 9/16 z gry, 8 zb., 2 as.), ale kolejny dobry mecz rozegrał też Łukasz Wiśniewski (15 pkt., 4 as., 2 zb.), a świetną robotę zarówno w obronie, jak i w ataku wykonał Sek Henry (12 pkt., 4/6 z gry, 3 as., 2 zb., 3 prz.). Słabiej niż w poprzednich meczach zagrał Darrell Harris (6 pkt., 2/8 z gry), ale był bardzo dobrze pilnowany przez sopocian, którzy zwłaszcza w pierwszej połowie świetnie odcinali go od podań. Trafił jednak kilka ważnych rzutów w drugiej połowie i świetnie radził sobie na desce (11 zb., do tego 2 prz., 1 s., 1 bl.). Nieco słabiej spisał się Bartłomiej Wołoszyn (3 pkt.) i cała ławka rezerwowych (tylko 9 oczek), ale Milicić trafił ważną trójkę (5 pkt., 2 as.), a Artur Mielczarek twardo walczył w obronie i zaliczył kilka ważnych zbiórek (4 zb.), a także kluczowe podanie do Leończyka w ostatniej akcji.
W zespole Trefla dobry mecz z kolei zanotował właściwie tylko Frank Turner (16 pkt., 3 zb., 2 as.), nieźle zaś spisał się bardzo dobrze grający w dwóch poprzednich spotkaniach Sime Spralja (9 pkt., 4/5 z gry, 3 zb.). Zawiedli natomiast dwaj liderzy – słabo wypadł Filip Dylewicz (tylko 7 pkt., 3/8 z gry), zupełnie też nie radził sobie z Pawłem Leończykiem, a Adam Waczyński dobrze grał tylko w ostatniej kwarcie, kiedy rzucił wszystkich swoich 9 punktów.
Jeśli sopocianie chcą odwrócić losy rywalizacji i pokonać w niedzielę AZS lepiej musi się też spisać reszta drużyny, przede wszystkim zaś poprawie powinny ulec rzuty dystansowe – co prawda AZS trafił tylko 4 z 17 rzutów zza łuku, sopocianie byli jednak jeszcze gorsi – 3/15.
–
AZS Koszalin – Trefl Sopot 63:62 (17:19, 11:16, 19:13, 16:14)
AZS: Paweł Leończyk 18, Łukasz Wiśniewski 15, Sek Henry 12, Darrell Harris 6 (11 zb), Igor Milicic 5, Rob Jones 4, Bartłomiej Wołoszyn 3, Artur Mielczarek 0.
Trefl: Frank Turner 16, Adam Waczyński 9, Sime Spralija 9, Filip Dylewicz 7, Lorinza Harrington 7, Ronald Davis 6, Michał Michalak 6, Kurt Looby 2, Piotr Dąbrowski 0.
stan rywalizacji: 2:1 dla AZS Koszalin, rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw