W naszym kraju nie ma problemów z obsadą miejsc podkoszowych. Mamy Gortata, Szewczyka, Lampego, Hrycaniuka i przyszłościowego Karnowskiego. Ból głowy za to mają wszyscy kolejni trenerzy naszej reprezentacji, kiedy przychodzi moment wybrania rozgrywających. Mamy oczywiście Łukasza Koszarka, który jest bezsprzecznie najlepszą jedynką w kraju, ale jeśli chodzi o jego zastępstwo zawsze był problem. Robert Skibniewski, Krzysztof Szubarga, to gracze którzy sprawdzają się w klubach, ale wciąż na poziomie międzynarodowym nie mogli zabłysnąć z różnych przyczyn. Jest jednak szansa, aby za parę lat wymienieni wyżej zawodnicy dostali solidną konkurencję za sprawą jednego młodego chłopaka z Wrocławia.
Mowa o Janie Grzelińskim, urodzonym w 1994 roku, który na co dzień mieszka i trenuje w stolicy Dolnego Śląska. Od małego gra dla WKK i tak na prawdę wszystkie dotychczasowe sukcesy tego klubu, są bardzo mocno powiązane właśnie z młodym rozgrywający. Od początku swojej kariery imponował przeglądem pola i dobrą oceną sytuacji. Z czasem wydawało się, że przepadnie, albo przynajmniej jego rozwój zostanie przyhamowany. Wraz z kolejną kategorią wiekową rywale byli co raz silniejsi, a poziom co raz wyższy. Nie przeszkodziło to jednak Jankowi w dążeniu do celu, i regularnego podwyższania sobie poprzeczki.
K.C: Często musisz stawiać czoła graczom lepszym fizycznie od siebie, na czym więc polega fenomen Jasia Grzelińskiego?
J.G: „Tak, zazwyczaj przeciwnicy są graczami wyższymi i jak na razie silniejszymi, dlatego też muszę nadrabiać te braki innymi czynnikami, takimi jak szybkość czy IQ boiskowe.”
K.C: Którą ze swoich umiejętności cenisz w sobie najbardziej, a którą chciałbyś jeszcze poprawić ?
J.G: „Najbardziej cenie sobie panowanie nad piłką oraz czytanie gry, a zdecydowanie chciałbym poprawić rzut za trzy punkty oraz muskulaturę.”
Janek jest złotym medalistą Mistrzostw Polski w każdej kategorii wiekowej w naszym kraju. Zaczynając od młodzika, a kończąc na juniorze starszym. Ostatnio dołożył drugie złoto, w tej ostatniej kategorii.
K.C: Niedawno wróciliście z Sopotu, gdzie obroniliście tytuł Mistrzów Polski Juniorów Starszych. Wyniki wszystkich meczy pokazują, jak dużą mieliście przewagę nad resztą rywali. Czy spodziewaliście się, aż tak łatwej przeprawy ?
J.G: „Nie spodziewaliśmy się, że zdobycie złota przyjdzie nam tak łatwo. „Na papierze” co najmniej cztery drużyny były uważane za kandydatów do mistrzostwa, ciężko było znaleźć zdecydowanego faworyta. Dodatkowo nasz skład w ciągu ostatniego roku się zmienił, co miało swoje wady i zalety. Jak jednak się okazało, wykonaliśmy porządna i bardzo skuteczna prace co zaowocowało złotym medalem.”
K.C: Który mecz był dla was największym wyzwaniem ?
J.G: „Na prawdę ciężko określić który mecz był najcięższy, gdyż wszystkie drużyny prezentowały podobny poziom. Myślę, ze najbardziej byliśmy zmotywowani na mecz z gospodarzem, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, ze może to być walka o pierwsze miejsce w grupie. W półfinale i finale byliśmy równie mocno skoncentrowani, gdyż było wiadomo, że przegrana eliminuje nasz konkretny cel. „
Oprócz gry na szczeblu młodzieżowym, kariera Janka rozwija się także na parkietach zawodowych. Miał już okazję zadebiutować w Tauron Basket Lidze w drużynie Śląska Wrocław. Rzucił nawet 7 punktów w marcu ubiegłego roku, kiedy Śląsk podejmował ŁKS Łódź. Regularnie jednak występuje na parkietach 2 ligi, gdzie od 4 lat udanie rywalizuje z przeciwnikami. Na początku ogrywał się z lepszymi od siebie zawodnikami, jednak stopniowo jego rola zwiększała się. Dzisiaj stał się liderem WKK, które jest jednym z faworytów do awansu. Sam notuje statystyki na poziomie prawie 14 punktów i 7 asyst w każdym spotkaniu. Na boisku przebywa po 30 minut i z nim na parkiecie, wrocławianie wyglądają niezwykle pewnie.
K.C: WKK zaczęło właśnie walkę o prawo gry na zapleczu PLK. Jak z perspektywy lidera zespołu wyglądają szanse na awans? Czy uważasz, że na pierwszoligowych parkietach poradzisz sobie równie dobrze jak szczebel niżej?
J.G: ” Bez wątpliwości naszym celem jest 1 miejsce w grupie i wywalczenie awansu. Myślę, że mamy ogromne szanse, aby tego dokonać. Nasz skład jest zbilansowany, występują tu zawodnicy zarówno młodzi, którzy dają dużo energii temu zespołowi, jak i starsi, którzy wykorzystują doświadczenie i uczą nas, jak radzić sobie w trudnych momentach. Osobiście zdarza mi się oglądać mecze 1 ligi i widać, że gra jest tam bardziej fizyczna, jednak nie obawiam się tego i chętnie podejmę takie wyzwanie.”
K.C: No właśnie, w waszym zespole świetnie bilansuje się młodość i doświadczenie. Ile daje ci możliwość współpracy z tak cenionymi na naszych parkietach zawodnikami jak Mirosław Łopatka, Dominik Tomczyk czy wcześniej Adam Wójcik?
J.G: „Bardzo dużo, tak jak mówiłem wcześniej, zawodnicy tacy są bardzo doświadczeni i udzielają wielu cennych wskazówek głównie dotyczących myślenia na boisku, wykorzystywania błędów przeciwników i własnych atutów”
Jankowi został jeszcze rok gry w kategorii juniorskiej i przyszłoroczne Mistrzostwa Polski Juniorów Starszych, będą pożegnaniem przygody z młodzieżową koszykówką. Na pewno będzie chciał zakończyć swoją karierę juniorską złotym medalem, mimo tego, że ma ich na swoim koncie już wiele. 6 razy przywoził złoty medal, a raz srebrny. Podczas tych występów wybierany był 4 krotnie MVP turnieju.
K.C: Zdobyłeś w swojej karierze mnóstwo medali i wyróżnień, które z nich jest dla Ciebie najbardziej wartościowe?
J.G: „Pamiętam, ze największą radość sprawiło mi wywalczenie złota w kategorii U18 w 2011 roku. 2 lata wcześniej zdobyliśmy srebrny medal, dlatego tak bardzo zależało nam na zlocie. Do tego finał był wyrównany, więc tym większa była nasza satysfakcja po zwycięstwie.”
Nie można zapomnieć, że większość tych sukcesów Janek zdobył z rocznikiem starszym, co jeszcze bardziej utrudniało mu zadanie. W jego grze nie widać było jednak żadnych sentymentów i strachu, co zaowocowało powołaniem do Kadry Narodowej rocznika 93.
K.C: Jaki wpływ na Twoją grę miał występ w Kadrze Narodowej rocznika 93 ?
J.G: „Dzięki grze w kadrze z tym roczniku miałem szanse gry z najlepszymi drużynami świata i europy, dodatkowo wszyscy byli ode mnie starsi o rok lub dwa lata. Zobrazowało mi to, jak jeszcze dużo muszę poświęcić czasu na prace, aby próbować dorównać młodym, profesjonalnym już koszykarzom.”
K.C: Większość czołowych graczy rocznika 94 wybrało grę dla SMS Władysławowo, gdzie pewnie i dla Ciebie znalazłoby się miejsce, co wpłynęło na Twoją decyzję o pozostaniu we Wrocławiu?
J.G: „Dostałem taka propozycje w 1 liceum, jednak tutaj we Wrocławiu miałem pewne miejsce w drużynie drugoligowej, dodatkowo dobre warunki do trenowania, wiec nie czułem potrzeby zmiany klubu.”
K.C: W takim razie, jakie masz plany na przyszłość i czego możemy Tobie życzyć ?
J.G: „Grać, grać, grać, na tak wysokim poziomie, na jaki mnie stać. Moim najbliższym celem jest 1 liga, a w późniejszych latach ekstraklasa. Życzyłbym sobie przede wszystkim braku kontuzji oraz zaufania od trenera.”
K.C: Tego więc, życzymy i czekamy na kolejne sukcesy.
Jak widać, przed młodym zawodnikiem jeszcze kawałek drogi do spełnienia marzeń, ale wszystko idzie w dobrym kierunku, żeby osiągnąć cel, który sobie postawił. Przede wszystkim to chłopak, który jest bardzo dobrze poukładany i w jego wypadku nie można mówić o wodzie sodowej. Nie raz już potwierdził, że umiejętności i potencjał ma ogromny i często 2 liga jest dla niego za ciasna. O ile średnich rozgrywających w naszym kraju jest pełno, to wydaje się, że wreszcie mamy szansę z bliska przyglądać się karierze, która być może stanie się jedną z ważniejszych postaci w naszym koszykarskim świecie.
Realizacja: Krzysiek Czyż i Łukasz Lech
1 komentarz