Czyli dobre i złe strony transferu Łukasza Koszarka do Stelmetu.
Czekaliśmy na dwie gdyńskie przeprowadzki do Zielonej Góry – Łukasza Koszarka i Przemysława Zamojskiego – ale ostatecznie, i na razie, skończyło się na jednej. Od wczorajszego ranka nagłówki w mediach zdominowała jedna informacja, na temat przeprowadzki naszego czołowego kadrowicza do ligowego potentata – Stelmetu. Po tym transferze część komentujących już okrzyknęło ekipę nowymi Mistrzami Polski, przejmującymi schedę po Asseco Prokomie. Inni z kolei podchodzą sceptycznie do całego zielonogórskiego zakupu, widząc w nim więcej problemów w drużynie niż korzyści. Sprawdźmy co może wpłynąć na poprawę wyników drużyny Mihailo Uvalina, oraz co może zaburzyć atak brązowego medalisty ostatnich Mistrzostw Polski na złoty medal. Wszystko oczywiście w odniesieniu do ligowych rywali, zwłaszcza szykowanego na detronizację Asseco Prokomu, z którego odszedł Łukasz Koszarek.
In minus: Potrzebne trzy piłki.
Wielu z nas uważa, że wystraczająco dużo egoizmu występuje w ofensywnych zapędach Quintona Hosley’a i Waltera Hodge’a, a Łukasz Koszarek to kolejny gracz kochający mieć piłkę w rękach. Jeśli mamy ich trzech razem na boisku, wówczas bardzo mało piłek – by nie powiedzieć żadnej – nie dostaną równie sowicie wynagradzani przez Stelmet, Dejan Borovnjak i Oliver Stević. Jeśli chodzi o Stevića, to on raczej jest graczem zadaniowym i pogodzi się z rolą trzeciego planu, ale już z perspektywy ataku Dejana Borovnjaka trzeba podkreślić, iż on bardziej pali się do ofensywy niż defensywy a jego transfer miał dać większą liczbę punktów z trumny. Czy to się zmieni i Borovnjak ze Stevićem dostaną jeszcze mniej piłek niż w ostatnich, nie zawsze wygranych spotkaniach? Poza tym wydaje się – porównując składy Turowa, Anwilu, Trefla i Czarnych, że siłą i przewagą Stelmetu mogłoby właśnie być granie bliżej kosza.
In plus: Cel uświęca środki.
Działacze klubu z Winnego Grodu znakomicie wykorzystali sytuację związaną z odejściem Łukasza Koszarka. Już przed sezonem czaili oni się na reprezentacyjnego rozgrywającego, ale kadrowicz postawił wyraźnie na Trójmiasto i pierwszy w swojej karierze tytuł mistrzowski. Wszak hegemonia APG trwa dobrych kilka lat i wydawało się dość proste – przy Kestutisie Kemzurze oraz zaciągu graczy zza oceanu – że Łukasz spełni swoje marzenie i zdobędzie tytuł. Niestety w APG dzieje się jak się dzieje, ale dla Koszarka nic straconego, bowiem swój cel może on uaktualnić w zielonogórskim – celującym w złoto – Stelmecie. Rozgrywający po raz kolejny wybrał duże pieniądze i szansę na zdobycie mistrzostwa, ponadto zapewnił on sobie pracę na przyszły sezon – w pogrążonej kryzysem ekonomicznym PLK – w aspirującej do występów w Eurolidze Zielonej Górze. Pamiętamy wszak, iż w następnych rozgrywkach, na starych śmieciach, nie będzie Waltera Hodge’a. Ten punkt również pasuje do sterników drużyny, bacznie obserwujących sytuację na rynku, kłopoty rywali, i cały czas celujący w sportowy awans klubu. Tym ruchem prezesi i działacze podcięli skrzydła Turowowi i Treflowi a na większy dystans odskoczyli najgroźniejszym dotychczas rywalom, z Gdynii.
In minus: Kłopot bogactwa i ból głowy trenera.
Dziś w składzie trener Mihailo Uvalin ma najbardziej ofensywie grający tercet TBL czyli pierwszego strzelca ligi – Hodge’a (20,5) , piątego snajpera PLK – Hosley’a (15,8) oraz 22-ego na liście strzelców Łukasza Koszarka (11,8). Najbardziej na przyjściu Koszarka ucierpią właśnie obcokrajowcy i uwaga, nowi koledzy z pozycji 1,2 – czyli Mantas Cesnauskis, Kamil Chanas i Łukasz Seweryn (Stelmet wg nieoficjalnych doniesień proponował APG wymianę tańszego Seweryna na droższego Zamojskiego). I teraz uwaga, nie ważne jak to wszystko będzie wyglądało i jakie są moje czy Wasze pomysły na układ piątki wyjściowej Stelmetu lub kto zagra jako jedynka (Koszarek) a kto jako dwójka (Hodge). Czuwać nad wszystkim i to z zimną głową musi Mihailo Uvalin. Powszechnie znane jest powiedzenie, im więcej ludzi do grania tym większy problem z rozdzieleniem minut i więcej niezadowolonych twarzy (patrz AZS Koszalin). Spuentuję ten wywód słowami „Powodzenia Trenerze!” przy tylu charyzmatycznych osobowościach (pamiętamy historię choćby z Ganim Lawalem).
In plus: Mocne strony drużyny i słabe rywali.
Nie tak dawno nowym rozgrywającym, Russellem Robinsonem, wzmocnił się Turów Zgorzelec. Również na powrót kontuzjowanego ostatnio Arvydasa Eitutaviciusa czekają we Włocławku. Ostatnio też swój wielki dzień zaliczył Lorinza Harrington, który rzutem w ostatniej sekundzie, odprawił z kwitkiem lokalnego rywala. Nikt jednak z ligowej czołówki, nie ma dwóch tak solidnych i mogących występować na obu pierwszych pozycjach combo guard-ów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Mistrz Polski Asseco Prokom został bez klasowego playmakera (bo ciężko nazwać nim Tomasza Śniega) i do najlepszej formie w Słupsku nie może wrócić Todd Abbernathy to śmiało możemy podkreślić, iż z przewagą na jedynce, Stelmet spokojnie znajdzie się w strefie medalowej. W dodatku duet Koszarek – Hodge lepiej powinien wyglądać od niespełnionego duetu Blassingame – Koszarek. Tym razem to lepiej rzucający po koźle Portorykańczyk , potrafiący świetnie wyjść zza zasłony (niczym w swoich czasach uczelnianych, kiedy zdobywał Mistrzostwo NCAA ze słynnymi Florida Gators) oraz znakomicie biegający do kontr będzie egzekutorem i powinno to wyjść całemu zespołowi na dobre (znak zapytania czy większość graczy podporządkuje się tej myśli?). Teraz jeszcze odwróćmy sytuację, bo wiele osób uważa Koszarka i Hodge’a za słabszych defensorów lub nie starających się graczy po bronionej części parkietu. Trzeba się zastanowić, który jeszcze zespół – być może poza Turowem – będzie w stanie wystawić na tyle sprawnie działający duet by zatrzymać przebywających razem, w jednym czasie, na parkiecie Stelmetowców?
In minus: Śladami Asseco Prokomu.
Wczorajszy transfer zdaje się potwierdzić pewną znaną regułę, że siła pieniądza jest miarą sukcesu. Niestety kryzys ekonomiczny w naszej lidze – niższe zarobki graczy Asseco Prokomu oraz kłopoty finansowe i brak terminowych wypłat w niektórych klubach – jest widoczny coraz częściej i szerzej. Korzystają – niestety dla niektórych rywali – z niego sternicy Stelmetu. Ponadto nie pierwszy raz – po Quintonie Hosley’u i Dejanie Borovnjaku – sprowadzili oni gracza robiącego różnicę w grze, ale i mogącego mieć duży wpływ na wynik w drużynie. Całkiem niedawno takie transfery były tylko możliwe w Trójmieście (dłużej w Gdyni a krócej w Sopocie). Teraz tymi samymi krokami podążają ich naśladowcy, również żądni sukcesu zielonogórzanie. Wydaje się, że to może być dla nich właściwy czas i odpowiedni moment w historii polskiej koszykówki. Trzeba się tylko odpowiednio znaleźć w ułożeniu wszystkich elementów w jedność. Jak nie teraz to kiedy? Stawiają wszystko na jedną kartę..Jednak co w przypadku, kiedy zainwestowane pieniądze nie zamienią się w złoto? Przez lata oglądaliśmy wielkie transfery w Trójmieście ale i momentami wydawane bezmyślnie pieniądze..Dziś mamy klub chylący się ku upadkowi.
In plus: wśród aktualnych Mistrzów to się sprawdzało (do czasu).
Był taki zespół w historii PLK, który potrafił pomieścić w składzie sporo indywidualności. W sezonie 2009-10 biegali wspólnie po boisku, w Polsce, Daniel Ewing (Łukasz Koszarek) – David Logan (Walter Hodge) – Qyntel Woods (Quinton Hosley). Wówczas to też awansowali oni do Elite Eight Euroligi, pieczętując największy sukces w historii trójmiejskiej drużyny. Nie trzeba ukrywać, że sukces w rozgrywkach naszej ligi tego tercetu ma otworzyć zielonogórzanom drogę do europejskiego raju. Kto wie czy wówczas nie będzie też czasu i miejsca na większe jeszcze transfery i budowę klubu na miarę największych oczekiwań fanów i prezesów drużyny Stelmetu. Wszak Mistrzostwo Polski to pierwszy krok do większego celu.
Podsumowując: czekamy na odpowiedź konkurencji, z Sopotu, Zgorzelca i nawet Gdyni. Nie tylko na boisku, gdyż okienko transferowe potrwa jeszcze parę tygodni. Czy uważacie, że w naszej lidze jest zespół zdolny wygrać ze Stelmetem serię spotkań w play offs?
3 komentarze/y