Przed spotkaniem inaugurującym XX kolejkę, w naszym redakcyjnym typowaniu, zwracaliśmy uwagę na zmęczenie m.in. spotkaniami w lidze VTB ekipy Turowa. Mówiliśmy też o potrzebnej świeżości w szeregach drużyny Miodraga Rajkovića. W końcu padło stwierdzenie, iż Turów potrafił w przeszłości przegrywać z Kotwicą, dowodzoną przez ich byłego szkoleniowca, Mariusza Karola.
Już w pierwszej kwarcie spotkania w kołobrzeskiej hali Millenium można było dostrzec waleczność i ambitną grę Czarodziei z Wydm oraz stale gorszą dyspozycję połfinalistów ostatniego Pucharu Polski. Zapowiadana przez nas – polska część składu – która miała dać przewagę gościom – nie wypaliła w takim stopniu jakim zakładaliśmy. 8 oczek w pierwszej odsłonie Grzegorza Arabasa oraz 6 pkt ze strony Rafała Rajewicza, dały prowadzenie gospodarzom 21-14.
Na starcie drugiej kwarty, po trafieniu Seana Mosley’a przewaga graczy Mariusza Karola urosła nawet do 9 punktów. Dwa zagrania '2+1′ Damiana Kuliga oraz Davida Jacksona zniwelowały straty przyjezdnych do rywala. Kiedy Michał Chyliński wyprowadził Turów na pierwsze od początkowej fazy meczu prowadzenie, wydawało się ,że goście wskoczyli na właściwy rytm i być może zaczną budowę przewagi (27-26). Nic z tego, gdyż Amerykanie Sean Mosley i Corey Jefferson (zdobył 4pkt z rzędu) zadbali o jednopunktowe prowadzenie do przerwy Kotwicy, mimo skutecznej postawy Damiana Kuliga (9pkt przed przerwą).
Start trzeciej kwarty to pokaz siły Turowa, opierającego grę na solidnej defensywie i udanie kontrującego rywala. Kolejne akcje celne Dorde Micića, Michała Chylińskiego, Aarona Cela i Damiana Kuliga wyprowadziły gości na 9-punktową zaliczkę (48-39). Kotwica przez niemal pięć minut pozostawała bez zdobyczy punktowych. Co ciekawe kolejna fala nadeszła ze strony gospodarzy i to co Turów zyskał, miejscowi odrobili w 2 minuty! Corey Jefferson, Francis Han i niespodziewanie rzutem za 3pkt Ty Walker, doprowadził do remisu po 48. Następne trafienie drużyny z Kołobrzegu, z dystansu, Francisa Hana, dało już prowadzenie gospodarzom. Han do końca kwarty miał już na koncie 11 punktów, dając bardzo dobrą zmianę w tej fazie meczu. Jednak trafienia końcowe w kwarcie Ivana Zigenarovića pozwoliły objąć prowadzenie przyjezdnym przed 4kw (59-56).
W czwartej odsłonie pokazał się Russell Robinson trafiając zza łuku. Odpowiedzią na trafienie Robinsona było 5 z rzędu punktów, jego rodaka, Seana Mosley’a. Mosley pozostawał w transie odpowiadając celnie i również na trafienie Jacksona. Toczyła się walka kosz za kosz. Turów jeszcze na moment przejął prowadzenie po trafieniach byłego podkoszowego Kotwicy, Piotra Stelmacha, 73-72, ale przez ostatnią minutę goście nie potrafili znaleźć drogi do kosza. Za to Kotwica po skutecznej grze swoich Amerykanów – Jeffersona, Mosley’a i w końcu przy wsadzie piłki do kosza Walkera, zapewniła sobie niespodziewanie 6 zwycięstwo w sezonie, i drugie od czasów przejęcia sterów przez Mariusza Karola.
Bolączką zgorzelczan w spotkaniu była duża liczba strat, aż 20 przy 11. Kotwicy. Po 5 popełnili Kulig i Robinson. Jeśli Stelmet pokona Polpharmę w sobotę to ma realne szanse na zajęcie pierwszego miejsca przed II fazą sezonu.
Wynik: Kotwica Kołobrzeg – PGE Turów Zgorzelec 75:73 (21:14, 18:24, 19:21, 17:14)
Kotwica: Mosley 15, Arabas 13, Jefferson 12, Han 11, Walker 9 (13 zb), Rajewicz 9, Djurić 4, Zyskowski 2.
PGE Turów: Chyliński 15, Kulig 12, Robinson 9, Cel 7, Żigeranović 7, Jackson 7, Mićić 6, Stelmach 5, Wichniarz 3, Opacak 2.