Trefl Sopot gładko ograł Turów Zgorzelec 90-76 i jutro będzie miał okazję obronić tytuł. Świetny mecz rozegrał Adam Waczyński, który systematycznie rozrywał dziurawą obronę ekipy ze Zgorzelca. Dobry występ Damiana Kuliga i Piotra Stelmacha nie wystarczył aby awansować do finału.
Początek pierwszej kwarty to walka kosz i za kosz i wiele akcji indywidualnych. Turów próbował wykorzystać przewagę fizyczną Zigeranovicia, który oprócz jednej celnej akcji, zebrał 3 piłki. Trener Rajkovic dał wolną rękę swoim graczom jeśli chodzi o rzuty za 3 punkty, a Trefl za łatwo dopuszczał do czystych pozycji i w 1 kwarcie Zgorzelczanie oddali 7 rzutów zza łuku, trafiając jednak tylko raz. Trefl oprócz jednego pick&rolla Michalaka z Loobym, forsował wjazdy indywidualne, co jednak przyniosło dobry efekt dla graczy trenera Niedbalskiego. Turów zaczął mecz z bardzo słabą obroną i czystą drogę do kosza mieli Turner, Michalak czy przede wszystkim Waczyński, który rzucił 6 punktów w tej części gry. Również sześcioma, szybkimi punktami dobrze w mecz wszedł Filip Dylewicz. Dopiero wejście Kuliga zmieniło obraz gry i Turów zaczął wyglądać lepiej, a jego 4 punkty dawały nadzieję na szybkie wyrównanie w drugiej części meczu. Trefl rzucił 18 punktów spod kosza i wygrał pierwszą kwartę 28-21.
Turów polepszył swoją obronę, zaczął wygrywać sytuację 1vs1 i po celnej trójce Damiana Kuliga na 7 minut przed końcem pierwszej części, Trefl wygrywał już tylko różnicą 3 oczek. Trener Niedbalski wziął czas i po powrocie na parkiet, znowu gracze z Sopotu wyglądali lepiej i mądrzej. Zza łuku z czystych pozycji trafili Turner i Michalak, a 7 punktów dołożył Waczyński i Turów znów stracił dystans. Dzięki Michalakowi(7pkt, 4 zb), Dylewiczowi(8pkt) i będącym w świetnej dyspozycji strzeleckiej Waczyńskiemu(13 pkt, 4 zb), Trefl wygrał drugą kwartę 2 punktami i do przerwy prowadził w Koszalinie 48-39. Turów oprócz Kuliga(12 pkt) nie miał żadnych atutów, słabo grał Chyliński i Jackson, a kompletnie niewidoczny był Aaron Cel.
Turów zaczął 3 kwartę od szybkich 5 punktów i wydawało się, ze jeszcze powalczy w tym spotkaniu. 3 faule złapał jednak Opacak a ekipa z Sopotu spokojnie kontrolowała wynik i dzięki celnym rzutom Michalaka i Harringtona objęła 13 punktowe prowadzenie. Micic zdobył 5 punktów pod rząd, jednak potem zaprzepaścił szansę Zgorzelczan na większy run, przetrzymując długo piłkę i forsując swoje akcje, z czego nie wiele wynikało dla drużyny Turowa. Ciągle jedyną opcją w ofensywie był Kulig. Wysocy gracze mieli problem ze zbieraniem piłek i Trefl dostał kilka szans na ponowienie akcji, które wykorzystał i wygrał 3 kwartę 18-16, tym samym powiększając swoją przewagę do 10 oczek.
W decydującej kwarcie tempo gry spadło już kompletnie, a ataki Turowa były zbyt nieśmiałe. Stelmach trafił szybko za 3, jednak Waczyński postanowił nie być mu dłużny i popisał się także trójką, oraz kolejnym celnym rzutem z półdystansu. Dalej cała gra ofensywna Zgorzelczan opierała się na Damianie Kuligu, który świetnie kreował sobie pozycję do rzutu. Trefl kompletnie zdominował atakowaną deskę i po kolejnym ponowieniu, na 5 minut przed końcem spotkania, Spralja trafił za 3 i wyprowadził swój zespół na 13 punktowe prowadzenie. 5 faul złapał Jackson a rywali dobili Waczyński i Michalak. Celna trójka Piotra Dąbrowskiego przypieczętowała wygraną ekipy z Sopotu. Zawodnicy z Trójmiasta zwyciężyli 90-76, a różnica mogła być jeszcze większa, gdyby Sopocianie trafiali rzuty wolne(tylko 19/34). Ekipie Turowa zabrakło punktów Michała Chylińskiego i Aarona Cela. Słaby mecz zagrał David Jackson a niczym szczególnym nie popisał się Zigeranovic. Nowy nabytek w drużynie ze Zgorzelca, Russel Robinson po świetnym debiucie, także spisał się poniżej oczekiwań i w 20 minut zdobył tylko 3 punkty i 2 asysty.
Turów : Kulig 20, Stelmach 14, Micic 14
Trefl : Waczyński 24, Michalak 13, Dylewicz 13