Po niemrawym półfinale Trefl-Turów w drugim meczu nie brakowało emocji – AZS prowadził w 4. kwarcie już nawet 12 punktami, ale seria błędów sprawiła, że w końcówce oglądaliśmy bardzo zacięte spotkanie. Gospodarze zachowali jednak więcej zimniej krwi i ostatecznie wygrali 82:75. Dla Akademików, którzy rozegrali najlepsze spotkanie od ponad dwóch miesięcy najwięcej punktów zdobył Łukasz Wiśniewski (17), najlepszym strzelcem gości był Przemysław Zamojski (również 17, w tym 4/6 za trzy). W jutrzejszym finale AZS zmierzy się z Treflem Sopot i patrząc na to, jak Akademicy zaprezentowali się w dzisiejszym meczu, wskazanie faworyta finału wcale nie będzie takie proste.
Przed meczem nikt nie dawał Akademikom większych szans na wygraną, tym bardziej, że forma obu ekip w ostatnim czasie była zupełnie różna. AZS od dwóch miesięcy nie rozegrał dobrego spotkania obsuwając się stopniowo w ligowej tabeli, Mistrzowie Polski wygrali z kolei ostatnie trzy spotkania w lidze. Jakby tego brakowało, AZS w ostatnich dniach stracił kilku graczy – zespół opuścili Michael Kuebler i Jeff Robinson, który dotychczas był najlepszym graczem ekipy z Koszalina, a kilka dni temu kontuzji nabawił się Darrell Harris. Nowym zawodnikiem został co prawda Cameron Bennerman, ale drugi nabytek – Alexander Franklin – nie został zgłoszony do IBC poprzez brak listu czystości i koszalinianie przystąpili do meczu z wielką dziurą pod koszem. Jedynym środkowym był przyspawany wcześniej do ławki Rafał Bigus, a ponad 200 cm miał jeszcze tylko Paweł Leończyk, wydawać się więc mogło, że Asseco – mające w składzie Mahalbasicia i Hrycaniuka – całkowicie zdominuje strefę podkoszową. Okazało się jednak, że lepiej w tym aspekcie wypadli gospodarze, którzy nie tylko wygrali walkę na tablicach, ale zupełnie zdominowali rywala na atakowanej desce – 14:7 w zbiórkach ofensywnych przełożyło się na miażdżącą przewagę w punktach drugiej szansy – 19:3!
Decydująca o wygranej gospodarzy okazała się jednak znakomita postawa w obronie, Akademicy zagrali także bardziej zespołowo (16:9 w asystach).
Początek spotkania to bardzo nerwowa gra obu drużyn, ale już od pierwszej akcji było widać, że oba zespoły grają ze znacznie większym zaangażowaniem i determinacją, niż uczestnicy pierwszego półfinału. Szybciej rozegrali się koszalinianie, którzy po trójce Łukasza Wiśniewskiego prowadzili 7:2. Później jednak do głosu doszli goście, głównie za sprawą problemów z przewinieniami gospodarzy. Dzięki 7 punktom Przemysława Zamojskiego Asseco odrobiło straty i wyszło na prowadzenie 15:14. W ekipie AZS-u świetnie spisywał się jednak bardzo agresywnie grający Bartłomiej Wołoszyn (8 pkt. w 1. kwarcie), a znakomicie na rozegraniu spisywał się duet Wiśniewski-Milicić (razem 7 asyst do przerwy) – głównie dzięki nim AZS po serii 9:0 wyszedł na prowadzenie 23:17. Pierwszą kwartę zakończył jednak znakomity wsad Mateusza Ponitki i było widać, że emocji w spotkaniu na pewno nie zabraknie.
Pierwszych pięć minut drugiej połowy to popis nieskuteczności obu ekip, szybciej przebudzili się jednak goście, którzy po serii 7:3 doprowadzili do remisu po 26. Trójkę zdobył później pudłujący wcześniej na potęgę Cameron Bennerman (2/8 w pierwszej połowie), ale kolejne 4 punkty zdobyli goście i znów wyszli na prowadzenie. Ostatnie 4 minuty pierwszej połowy to jednak popis wspaniałej gry defensywnej gospodarzy, którzy nie pozwolili zdobyć Mistrzom Polski ani jednego punktu, sami zaś odpowiedzieli siedmioma i po 20 minutach prowadzili 36:30.
Po pięciu kolejnych punktach Łukasza Wiśniewskiego na początku 3 kwarty, AZS prowadził już 41:32, jednak kolejnych siedem zdobyli goście i zmniejszyli stratę do dwóch oczek (39:41) – 7 z 9 pierwszych punktów dla Asseco zdobył Robert Witka (były to jednak jego jedyne punkty w meczu). Przez kolejnych 6 minut na parkiecie istnieli jednak już tylko goście, którzy po serii 14:0 wyszli na najwyższe w meczu prowadzenie 55:39. Niemoc gości przerwał wreszcie celną trójką Łukasz Koszarek, chwilę później drugą dołożył Mateusz Ponitka. AZS nie był w stanie wykończyć żadnej akcji, Asseco zaś rozpędzało się coraz bardziej i zamknęło trzecią kwartę serią 10:0 zmniejszając stratę do 6 oczek (49:55). W czwartą kwartę lepiej weszli gospodarze – 6 punktów rzucił Sek Henry, rozegrał się także Bennerman (5 pkt.), po którego efektownym wsadzie AZS wyszedł na 12-punktowe prowadzenie (69:57). Asseco w grze trzymał jednak Przemysław Zamojski, który trafił kolejne trzy rzuty z dystansu. Stopniowo jednak Mistrzowie Polski coraz wyraźniej dominowali w strefie podkoszowej – po dwóch trafieniach Adama Hrycaniuka przewaga AZS stopniała do 7 punktów (73:66). Na chwilę sytuację uspokoił Bartłomiej Wołoszyn, po którego trójce AZS znowu wyszedł na 10-punktowe prowadzenie, jednak kolejne minuty zdominowali goście. Seria błędów AZS-u (błąd 8 sekund, błąd 24 sekund) sprawiła, że goście po celnych osobistych Koszarka (2) i Ponitki (4) zmniejszyli stratę do zaledwie 4 oczek na 25 sekund przed końcem spotkania. Gdy dwa wolne trafił Igor Milicić wydawało się, że AZS zwycięstwo ma już w kieszeni, wówczas jednak błyskawiczną trójkę trafił Łukasz Koszarek i gdynianie znowu byli w grze. AZS ostatnie 12 sekund rozegrał jednak znakomicie – dwa wolne trafił Bennerman, który chwilę później przechwycił piłkę – po jego podaniu wynik meczu na 82:75 efektownym wsadem ustalił Łukasz Wiśniewski i koszalinianie po raz drugi w tym sezonie okazali się lepsi od Asseco.
Najlepszym graczem meczu był Łukasz Wiśniewski (17 pkt.,3/4 za trzy, 5 as., 3 zb.), świetne zawody w szeregach gospodarzy rozegrali także Bartłomiej Wołoszyn 11 pkt., 3/6 za trzy, 5 zb.) oraz Paweł Leończyk (12 pkt., 7 zb.). Niezły debiut zaliczył Cameron Bennerman, który rzucił 12 pkt., ale – zwłaszcza w pierwszej połowie – podejmował zbyt wiele złych decyzji rzutowych (4/12 w całym meczu). Nie ma jednak wątpliwości, że AZS będzie miał jeszcze z niego sporo pożytku, a znakomity wsad z ostatniej kwarty śmiało może kandydować do miana jednej z akcji sezonu. Dobre wejście z ławki zaliczył także Rafał Bigus – 4 pkt. i 8 zb. To jego najlepszy wynik w tym sezonie. Swoje zrobili także Igor Milicić (5 pkt., 5 as.), Artur Mielczarek (7 pkt., 6 zb.) i Sek Henry (9 pkt., 3 zb.), mniej widoczny był za to Robert Skibniewski, który grał tylko 13 min. (5 pkt., 1 as.).
Najlepszym strzelcem gości był Przemysław Zamojski (17 pkt., 4/6 za trzy, 4 zb.), a 14 pkt. i 5 zb. dołożył Adam Hrycaniuk. Mimo niezłej zdobyczy punktowej słabiej wypadli Łukasz Koszarek (12 pkt., 2 as.) i Mateusz Ponitka (15 pkt., 8 zb.), którzy byli bardzo nieskuteczni (odpowiednio 4/12 i 5/14).
–
AZS Koszalin – Asseco Prokom 82:75 (23:19, 13:11,19:19,27:26)
AZS Koszalin: Wiśniewski 17, Bennerman 12, Leończyk 12, Wołoszyn 11, Henry 9, Mielczarek 7, Skibniewski 5, Milicic 5, Bigus 4.
Asseco Prokom Gdynia: Zamojski 17, Ponitka 15, Hrycaniuk 14, Koszarek 12, Witka 7, Śnieg 4, Szczotka 4, Roszyk 2.