Autor: Łukasz Lech (Wiedzasportowa.blog.pl)
Od sezonu ’03-’04 prym w PLK (wtedy EBL – Era Basket Liga) bezapelacyjnie wiodła (a może dalej wiedzie?) drużyna Prokomu Treflu Sopot, która przez kolejne 5 lat nie dawała szans rywalom i rok po roku zdobywała Mistrzostwa Polski, bijąc rekord Zeptera Śląska Wrocław. Po sezonie ’07-’08’ klub przeniósł swoją siedzibę do Gdyni, wymieniając przy okazji swój zarząd. Mimo to do kolejnego sezonu przystąpili jako drużyna Sopocka, jednak „Trefl” zamienili na „Asseco” i po kilku przeróbkach kosmetycznych zgłosili się rozgrywek jako Asseco Prokom Sopot. Całe zamieszanie z przenosinami nie przeszkodziło im jednak w wywalczeniu kolejnego tytułu. Kolejny sezon już zaczęli jako dobrze nam znani Asseco Prokom Gdynia. W Sopocie natomiast zaczęła się odbudowa Trefla Sopot. Od razu nasuwa się pytanie komu w takim przypisać mistrzostwa wywalczone w latach 2004-2008? Wyjaśnienia postanowiłem poszukać na oficjalnych stronach obu klubów. Co ciekawe odpowiedzi nie znalazłem. Dlaczego? Oba kluby przypisują trofea do siebie! Szukałem więc dalej. Główne źródło wiedzy ludzi, jakim jest wikipedia.pl odpowiedziała mi jasno, że puchary są należnością drużyny z Gdyni. Ja osobiście się z tym nie zgadzam. Dlaczego? Przekonał mnie jeden fragment widniejący na stronie Trefla: „Po latach owocnej współpracy i wielu sukcesach doszło do rozstania z jednym twórców potęgi Prokomu Trefla Sopot, Ryszardem Krauze, który postanowił kontynuować swoje dzieło w Gdyni. W Sopocie z kolei została drużyna, która powróciła do korzeni.”.
O ile późniejsze sukcesy Gdynian, mnie nie dziwią, a są one dość spore, bo w ciągu kolejnych 3 lat zwyciężali w rozgrywkach Polskiej Ligii Koszykówki i wywalczyli historyczny awans do ćwierćfinału Euroligi, to szybki powrót na szczyt Sopocian mnie miło zaskoczył. Podczas pierwszych 2. lat po odbudowie, czyli sezony ’09-’10 i ’10-’11 gracze Trefla kończyli na 4. miejscu ulegając w walce o złoto kolejno Polpharmie Starogard Gdański i Enerdze Czarnym Słupsk. Ważnym krokiem dla żółto – czarnych, było sprowadzenie Łukasza Koszarka, który z biegu stał się nie tylko liderem drużyny, ale i gwiazdą całej ligi. Działacze trefla przedłużyli kontrakt z kapitanem, Filipem Dylewiczem, który razem z wcześniej wspomnianym Koszarkiem doprowadzili sopocką drużynę do finału PLK, gdzie w derbach Trójmiasta mieli zmierzyć się z drużyną, która wykształciła się dzięki ich sukcesom – Asseco Prokomem Gdynia. Pierwsze dwa mecze finałowej serii bezproblemowo na swoją korzyść rozstrzygnęło Asseco, i mogło się wydawać, że kolejne dwa zwycięstwa będą już tylko formalnością. Choć Treflowi udało się wyszarpać zwycięstwo po przeniesieniu się rywalizacji do Sopotu, to kolejny mecz znów ułożył się nie po ich myśli, było już 3:1 dla Gdynian i brakowało im jednego zwycięstwa do złota. Przed meczem nr. 5, który rozgrywał się z powrotem w Gdyni gotowe już były puchar, medale, szampany. Jednak Łukasz Koszarek rozgrywający fenomenalny mecz (5/6 za trzy, 20 punktów, 7 zbiórek, 9 asyst) nie pozwolił gospodarzom na świętowanie. W szóstym już meczu serii finałowej katem okazał się Filip Dylewicz notując 28 punktów, w tym 6 „trójek” na skuteczności 75% (!!!) i stała się rzecz nieprawdopodobna. Od stanu 3:1 Trefl wygrywając 2 kolejne mecze doprowadził do remisu 3:3. O tym, kto zostanie mistrzem miał zdecydować mecz nr. 7. Po zaciętym meczu zwycięstwo, i zarazem Mistrzostwo Polski 2012 zdobyła po raz kolejny ekipa Gdynian.
Jak radzą sobie w tym sezonie obie drużyny?
Asseco wzmocnione Łukaszem Koszarkiem, Przemysławem Zamojskim (obaj „podwędzeni” Treflowi), Rasidem Mahalbasicem (ze słoweńskiego Zlatorag Lasko) i Piotrkiem Pamułą (AZS Koszalin) spisuje się poniżej oczekiwań zarówno w PLK jak i na europejskich parkietach. Sezon zaczęli od bilansu 4-3. Potem doszły porażki z beniaminkiem Startem Gdynia, po zwycięskim rzucie 20-letniego Macieja Kucharka i z renomowanymi Zgorzelcem i Zieloną Górą. Aktualnie zajmuje 5 miejsce z bilansem 11-6. Sezonu Euroligowego też nie mogą zaliczyć do udanych. W 10 meczach wygrali jedynie 2 z nich – z Albą Berlin u siebie i w Sienie, z pewną już awansu Montepaschi.
Trefl bazujący przede wszystkim na polskich graczach, podobnie jak sąsiad zza miedzy legitymuje się bilansem 11-6, ale zajmuje 3 miejsce, dzięki bardziej korzystnemu bilansowi koszy rzuconych i straconych. W przypadku występów europejskich, żółto – czarni spisują, a właściwie spisywali jeszcze gorzej, wygrali jedynie raz w 6 pojedynkach.
Asseco dysponuje drużyną, która była przed sezonem wymieniana jako główny kandydat do mistrzostwa, drużyną, od której wymaga się deko więcej niż 2 wygranych, przeciwko europejskim zespołom. Jednak jeśli Turów i Stelmet utrzymają aktualną formę, to prawdopodobnie zakończy się czteroletnie (a może jednak dziewięcioletnie? ) panowanie Gdynian.
Trefl zdradzony przez Koszarka, zastąpił lukę na pozycji rozgrywającego świetnym Frankiem Turnerem, Filip Dylewicz natomiast stał się liderem pełną gębą i jest w piątce najlepszych zawodników ligi. I według mnie Sopocianie są ostatnią nadzieją na to, aby puchar pozostał w Trójmieście.
4 komentarze/y