Świetna czwarta kwarta w wykonaniu Jakuba Dłoniaka, który zdobył wówczas 11 kolejnych punktów (23 w całym meczu) zadecydowała o wygranej 77:68 Jeziora nad AZS-em Koszalin w Tarnobrzegu. Tym samym koszalinianie przerwali serię zwycięstw, Jezioro zaś po raz drugi okazało się lepsze od Akademików. O przegranej gości zadecydowała fatalna skuteczność (38%), zwłaszcza w pierwszej kwarcie, kiedy to AZS rzucił zaledwie 9 punktów. Na nic zdał się świetny występ Seka Henry’ego – 21 pkt., który po świetnej pierwszej połowie w drugiej przygasł, a w ostatniej kwarcie opuścił parkiet za 5 przewinień. W końcówce AZS próbował jeszcze odwrócić losy meczu popełniając serię taktycznych przewinień, ale gospodarze dobrze radzili sobie na linii rzutów wolnych, a goście nie trafiali z gry nawet w bardzo prostych sytuacjach.
Jutro obie ekipy ponownie zmierzą się ze sobą, tym razem jednak w ramach kolejnej rundy Intermarche Basket Cup.
Akademicy przyjechali do Tarnobrzega opromienieni wygranymi nad Czarnymi i Anwilem i bardzo chcieli się zrewanżować Jeziorowcom za przegraną na inaugurację rozgrywek. Gospodarze z kolei po fatalnej serii porażek ostatnio nieco się odrodzili – nieźle wypadli w meczach z Treflem i Asseco, pokonali także Start przerywając pasmo 8 kolejnych porażek. Faworytami byli jednak koszalinianie, którzy wygraną chcieli zapewnić sobie dobrą pozycję startową przed wyjazdowym dwumeczem w Trójmieście.
Początek meczu pokazał jednak, że gościom wygrana nie przyjdzie łatwo – a mecz na pewno nie będzie wielkim widowiskiem…
Dwa razy z rzędu trafił Daniel Wall, trójkę dołożył Jakub Dłoniak i zanim Rafał Bigus zdążył rozsiąść się na ławce rezerwowych było już 7:0 dla Jeziora. W pierwszych trzech minutach Akademicy pudłowali na potęgę nie potrafiąc rozegrać choćby jednej składnej akcji. Niemoc przerwał dopiero Robert Skibniewski, ale na kolejne punkty koszalinianie musieli czekać kolejne minuty – trafienie Robinsona poprzedziła jeszcze świetna dobitka Doaks’a, potem gospodarze rzucili jeszcze cztery kolejne punkty i było już 13:4 dla Jeziora. Gdy wydawało się, że kwarta zakończy się najniższym wynikiem punktowym od lat w szeregach gości pojawił się świetnie dysponowany tego dnia Sek Henry, którego pięć kolejnych punktów uchroniło AZS od totalnej kompromitacji, niemniej wynik 9:14 po pierwszej kwarcie chwały im i tak nie przynosi…
Goście trafiali na fatalnej skuteczności – 4/19 z gry – a brylował w tym zwłaszcza Jeff Robinson (1/6), który torpedował kosz tarnobrzeżan strasznymi cegłami z dystansu.
W drugą kwartę AZS wszedł już znacznie lepiej – po świetnej kontrze Henry’ego (7 pkt. z rzędu) i trafieniu Pawła Leończyka AZS zbliżył się już na zaledwie punkt (13:14), jednak po serii 9:1 dla gości przyszła seria 4:0 dla gospodarzy, którzy cały czas utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Dobry moment w drużynie gości miał Leończyk, który rzucił 6 kolejnych punktów dla AZS-u, bardzo dobrze grał Sek Henry, który rzucił kolejnych 7, ale gospodarze rozkładali punkty na różnych zawodników i utrzymywali prowadzenie na poziomie 5-6 punktów. Ostatnie punkty przed przerwą zdobył jednak Robert Skibniewski – po jego trójce Jezioro prowadziło już tylko 29:27 i wydawało się, że AZS wraca powoli na właściwe tory, choć patrząc na statystyki dokonań Akademików w pierwszych 20 minutach bez Seka Henry’ego można było mieć poważne wątpliwości, czy bez swego drugiego rozgrywającego koszalinianie osiągną cokolwiek – sam Henry miał 14 pkt. i 6/7 z gry, reszta zespołu – 13 pkt. i 6/28 z gry…
Trzecią kwartę otworzył co prawda Darrell Harris – jego pierwsze punkty w meczu doprowadziły do remisu, potem jednak rzucali już tylko gospodarze. AZS przez trzy kolejne minuty nie tylko nie zdobył punktów, ale nie oddał też rzutu, popełniając 4 straty z rzędu (w tym dwa kolejne faule ofensywne). Gospodarze zaś zdobyli 6 kolejnych punktów i wyszli na prowadzenie 35:29. Czas wzięty przez Teo Cizmicia okazał się jednak dobrym ruchem, bo po nim goście zanotowali serię 7:0 – po trójce Łukasza Wiśniewskiego AZS po raz pierwszy objął prowadzenie w meczu – 36:35, jak się jednak później miało okazać – po raz ostatni…
Co prawda dalej dobrze grał Sek Henry, który rzucił 5 kolejnych punktów, Jezioro odpowiedziało jednak serią 7:0 i prowadziło 46:41. Pod koniec kwarty nieco przebudził się Jeff Robinson, który efektownymi wejściami pod kosz zaliczył 5 punktów i zmniejszył stratę do ponownie zaledwie punktu (50:51 po 30 minutach), ale początek ostatniej odsłony po raz kolejny należał do gospodarzy. Seria 11:2 dała im najwyższe w meczu prowadzenie – 62:52 – a rozpędzony Jakub Dłoniak rzucił kolejnych 11 punktów, dzięki czemu w połowie kwarty było już 67:56 dla gospodarzy, co praktycznie ustawiło mecz. Mniej skuteczny był już Sek Henry, który w ostatniej kwarcie trafił tylko raz, w dodatku za piąte przewinienie musiał opuścić parkiet. Seryjnie punkty zdobywał co prawda Darrell Harris (11 pkt. w ostatniej kwarcie), ale niesamowita seria Dłoniaka i dobra skuteczność J. Tillera (8 pkt. w ostatniej kwarcie) wystarczały do utrzymywania bezpiecznej, 10-punktowej przewagi. W samej końcówce AZS próbował odmienić jeszcze losy spotkania popełniając serię taktycznych przewinień, ale gospodarze dobrze radzili sobie na linii rzutów wolnych – kluczowe okazały się zwłaszcza 4 kolejne trafione osobiste Christophera Longa (12 pkt., 4 zb., 2 as.) – a koszalinianie nie trafili kilku ważnych rzutów i było po meczu. Wynik na 77:68 ustalił w samej końcówce Wiśniewski, dla którego był to kolejny słaby występ (5 pkt., 1 zb., 1 as., 2/6 z gry). Ozdobą ostatnich minut był natomiast efektowny wsad Jeffa Robinsona, który jednak również nie może zaliczyć tego meczu do udanych (11 pkt., 11 zb., 2 as., 2 prz., 1 bl., ale 3 straty i tylko 5/16 z gry).
Najlepszym graczem meczu był Jakub Dłoniak (23 pkt., 6 zb., 3 as., 4/8 za trzy), który zdobył kluczowych 11 punktów z rzędu w 4. kwarcie, trafiając aż trzy razy z rzędu zza łuku. Solidne wsparcie zapewnił mu J. Tiller (18 pkt., 4 as., 2 zb.), który pewnie wykonywał rzuty wolne (10/13), a dobry mecz rozegrali także Christopher Long, Daniel Wall (8 pkt.), N. Doaks (5 pkt., 8 zb.) i Dawid Przybyszewski (4 pkt., 7 zb.). Zupełnie niewidoczny był natomiast Xavier Alexander, który podczas 30 minut gry zdobył ledwie 3 pkt. (0/4 z gry).
W ekipie gości najlepszy był bezsprzecznie Sek Henry (21 pkt., 5 zb., 9/14 z gry, w tym 3/4 za trzy), ale w ostatniej kwarcie był już mniej skuteczny, w dodatku opuścił parkiet za 5 przewinień. Nieco słabiej wypadli natomiast niezawodzący dotychczas Jeff Robinson i Darrell Harris – obaj zaliczyli co prawda double-double (odpowiednio 11 pkt i 11 zb. oraz 13 pkt. i 10 zb.), Harris miał też 3 bloki, ale spudłowali zdecydowanie zbyt wiele ważnych rzutów, zwłaszcza z dystansu – Robinson przestrzelił wszystkich 5 trójek, Harris nie trafił ani razu na trzy próby. Rzuty za trzy był zresztą największą bolączką AZS-u- – zaledwie 5 trafień na 28 prób to ledwie 18% skuteczność! Oprócz Robinsona i Harrisa do tego wyniku „przyłożyli” się jeszcze Mielczarek (0/4), Kuebler (0/3) i Skibniewski (1/6). Pierwsi dwaj zaliczyli zresztą katastrofalne występy – Artur Mielczarek zdobył ledwie 2 pkt. (1/7 z gry), Michael Kuebler zaś ledwie 1 (0/5 z gry). Słabo wypadł też Robert Skibniewski – 7 pkt., 2 as. i 3/9 z gry. Po niezłym początku pogubił się też Paweł Leończyk (8 pkt., 2 zb., 3/7 z gry), zawiódł też wspomniany już Wiśniewski.
W statystykach drużynowych widać natomiast wyraźną przewagę gospodarzy w asystach (14-5), wykonywanych wolnych (22/30 przy 5/8 AZS-u!) i – przede wszystkim – skuteczności rzutowej (48,1%-38,2%).
Już jutro oba zespoły ponownie zmierzą się ze sobą – tym razem w ramach Intermarche Basket Cup.
–
Jezioro Tarnobrzeg – AZS Koszalin 77:68 (14:9, 15:18, 22:23, 26:18)
Jezioro: Dłoniak 23, Tiller 18, Long 12, Wall 8, Doaks 5, Przybyszewski 4, Pyszniak 4, Alexander 3, Pandura 0, Patoka 0.
AZS: Henry 21, Harris 13, Robinson 11, Leończyk 8, Skibniewski 7, Wiśniewski 5, Mielczarek 2, Kuebler 1, Bigus 0.