120 – zaledwie tyle punktów zdobyli zawodnicy obu drużyn (na parkiet wybiegło ich aż 21) w kończącym 7. kolejkę spotkaniu w Słupsku. Obie drużyny ewidentnie zapomniały, jak się zdobywa punkty, przez co można było odnieść wrażenie, iż nie jest to spotkanie Mistrzów Polski z czołową drużyną ekstraklasy, a pojedynek na dnie pierwszoligowej tabeli. Gospodarzom, którzy odnieśli piąte z rzędu zwycięstwo (najlepsza taka seria w tym roku w lidze) do wygranej wystarczyło trafić ledwie 36% rzutów i 63 zdobyte punkty – ze świecą szukać drugiego takiego przypadku. Oba zespoły zaś ze 128 oddanych rzutów trafiły ledwie co trzeci, przez co mecz ten był najsłabszym pod względem wskaźników ofensywnych spotkaniem tego sezonu…
Czarnym do wygrania wystarczyło trafiać ledwie co trzeci rzut z gry (21/59), co piąty za trzy (4/19), mieć aż 15 strat i ledwie 62 punkty na koncie – a to dlatego, że goście z Gdyni byli tego dnia jeszcze słabsi (22/69 z gry, w tym 5/23 za trzy, „tylko” 11 strat i 58 punktów). Co prawda za gospodarzami przed meczem przemawiał fakt, iż wygrali poprzednie cztery mecze ligowe (plus pucharowe spotkanie z Rosą), Asseco zaś przyjechało do Słupska rozbite klęską w Eurolidze z Montepaschi Siena, niemniej w szeregach Czarnych zabrakło aż dwóch ważnych graczy: Odeda Brandweina i – przede wszystkim – Levi’ego Knutsona, którzy zapewniali wspólnie co najmniej 20 punktów w meczu. Poza tym Asseco to jednak Mistrzowie Polski, choć ich występu w Słupsku powstydziliby się nawet uznawani za „słabszy zespół z Gdyni” gracze Startu – i pewnie połowa ekip pierwszoligowych.
Każda kolejna kwarta by popisem rzutowej indolencji z obu stron, choć nieco lepiej wypadali gracze ze Słupska – prowadzili 13:12 po pierwszej kwarcie, 31:25 po drugiej i 47:42 po trzeciej. Gdy przez pierwszych 7 minut ostatniej odsłony obie ekipy zdobyły razem raptem 5 punktów, a na tablicy widniał wynik 49:45 dla Czarnych, można było zastanawiać się, czy w tym meczu padnie chociaż 100 punktów, a obie drużyny przekroczą po 50. Kto wie, jak to wszystko by się skończyło, gdyby nie przyzwoicie wykonywane osobiste w końcówce – bowiem po trójce Jerela Blassingame’a i dwójce Adama Hrycaniuka na 96 sekund przed końcem meczu goście wyrównali (51:51) i rozpoczął się tradycyjny w takich sytuacjach festiwal rzutów wolnych. Na nieszczęście dla Asseco gracze Czarnych trafili aż 11 z 12 wykonywanych w ostatnich sekundach meczu rzutów wolnych (po cztery trafienia Dutkiewicza i Nicholsona, trzy Tomaszka), a że gościom w tym okresie zdarzyły się 4 pudła i 2 straty (w tym kluczowa, na 6 sekund przed końcem meczu: błąd 5 sekund popełnił bowiem Alex Acker) ostatecznie przegrali czterema punktami – 58:62, jako dopiero trzecia drużyna w tym sezonie schodząc poniżej 60 zdobytych punktów.
Najlepszym strzelcem w ekipie gospodarzy był Marcin Dutkiewicz, który jednak do zdobycia swych 17 punktów potrzebował aż 12 rzutów (nie szło mu zwłaszcza za trzy – trafił tylko 3 z 10 prób), miał za to jednak jeszcze 7 zbiórek. Świetną robotę pod oboma koszami wykonali dwaj środkowi Czarnych – Yemi Gadri-Nicholson (18 pkt., 6/8 z gry i 4/4 z wolnych, 9 zb., 4 bl.) i Robert Tomaszek (10 pkt., 6 zb., 2 as.), ale już pozostali gracze gospodarzy razili nieskutecznością – 3 z 10 rzutów trafił Valdas Dabkus (7 pkt., 7 zb.), 2 z 8 Todd Abernethy (4 pkt., 5 as., 2 zb.), a tylko 1 z 10 – Mateusz Kostrzewski (4 pkt., 5 zb., 2 as.).
W zespole z Gdyni najwięcej punktów rzucił Jerel Blassingame (17 pkt., 7 as., 5 zb.), ale był bardzo nieskuteczny – trafił ledwie 5 z 14 rzutów, choć lepiej radził sobie na dystansie (3/7), niż bliżej kosza. Na przyzwoitej skuteczności rzucali jedynie dwaj podkoszowi – Adam Hrycaniuk (13 pkt., 8 zb., 5/9 z gry) i Rasid Mahalbasić (7 pkt., 4 zb., 3/6 z gry), pozostali natomiast pudłowali na potęgę – a na parkiet wybiegła cała 12 graczy Asseco. Najgorzej wypadł zdecydowanie Alex Acker – 1 celny rzut na 10 (trójka) i 2 głupie straty to katastrofa na gracza, który miał być gwiazdą tej drużyny. Niewiele lepiej wypadli Frank Robinson (2 pkt., 5 zb., 2 str., 1/6 z gry), Piotr Szczotka ( 2pkt., 5 fauli, 1/4 z gry) czy Łukasz Koszarek (8 pkt., 3 as., 2 str., 4/11 z gry). Niewiele do gry wnieśli też Ponitka, Pamuła, Roszyk czy Richards, ale grali też wyjątkowo krótko.
W następnej kolejce rosnący w siłę Czarni podejmą Trefl Sopot, Asseco natomiast zagra u siebie z Anwilem.
Energa Czarni Słupsk – Asseco Prokom Gdynia 62:58 (13:12, 18:13, 16:17, 15:16)
Energa Czarni: Dutkiewicz 17, Gadri 16, Tomaszek 10, Dabkus 7, Abernethy 4, Kostrzewski 4, Nowakowski 4, Długosz 0, Jakubiak 0, Brandwein, Osiński.
Asseco Prokom: Blassingame 17, Hrycaniuk 13, Koszarek 8, Mahalbasic 7, Acker 3, Pamuła 3, Witka 2, Robinson 2, Szczotka 2, Ponitka 1, Roszyk 0.
1 komentarz