Nie mają zbyt wiele czasu koszykarze Trefla Sopot na radowanie się z wygranej nad niepokonanym jak dotąd Turowem Zgorzelec, bowiem już w środę w Ergo Arenie podejmą w pierwszej kolejce Eurocupu nie byle kogo, bo turecki Galatasaray Stambuł. Wygrana z ekipą ze Zgorzelca to jednak dobry prognostyk, tym bardziej, że w świetnej formie jest lider sopocian, Frank Turner, który był głównym autorem niedzielnego zwycięstwa – Trefl pokonał Turów 80:76 i objął prowadzenie w tabeli TBL.
Do niedzieli sopocianie przegrali w lidze tylko raz – w Koszalinie, Turów natomiast przystępował do tego meczu jako niepokonany (przynajmniej w lidze), trudno się więc dziwić, że mecz uznano za hit kolejki.
Lepiej w spotkanie weszli goście – świetnie spisywał się Aaron Cel, którego przed meczem uhonorowano – jak najbardziej zasłużenie – tytułem „Gracza października”, a także Michał Chyliński. Na ten duet odpowiedzi nie dawał ani Filip Dylewicz, ani Adam Waczyński i goście prowadzili już 7:2. Na szczęście gospodarze mieli w swoich szeregach fantastycznego Franka Turnera, który tym meczem potwierdził, że jest obecnie najlepszym rozgrywającym w lidze. Turner zdobył w całym meczu 25 punktów na świetnej skuteczności (8/12 z gry i 9/10 z wolnych), rozdał też 11 asyst (w tym 7 w pierwszej połowie) i w emocjonującej końcówce zapewnił Treflowi wygraną. Turów co prawda na siedem minut przed końcem spotkania dzięki trafieniu Djordje Micicia wyszedł nawet na prowadzenie 65:63, ale sześć punktów z rzędu, jakie zdobyli zawodnicy Trefla, pozwoliło im przywrócić kontrolę nad spotkaniem i dzięki pewności Turnera w końcówce gospodarze dowieźli wygraną do końca.
Świetnie dysponowanego Turnera wspierał dobrze współpracujący z nim Kurt Looby (12 pkt., 5/6 z gry, 4 zb.), swoje zrobił też Filip Dylewicz (11 pkt., 6 zb., 3 as.), który jednak trochę zbyt często tracił piłkę (5 strat) i znów zbytnio ufał swoim umiejętnościom strzeleckim z dystansu (wpadła 1 z 4 trójek). 10 pkt. i 6 zb. dodał Adam Waczyński, najsłabszy mecz w sezonie rozegrał natomiast Przemysław Zamojski, który zdobył tylko 3 punkty trafiając zaledwie jedną z czterech prób z dystansu,przez co mocno popsuł swoje świetne statystyki w tej dziedzinie, w dodatku poleciał za pięć przewinień.
David Jackson, najskuteczniejszy zawodnik PGE Turowa, spotkanie zakończył z 17 punktami i momentami naprawdę błyszczał, ale trochę zniknął w końcówce meczu. Nieźle spisał się także Ivan Zigeranović, który zdobył 14 punktów, po dobrym początku przygasł zaś nieco Michał Chyliński (11 pkt, ale tylko 1.5 za trzy), słabsze spotkanie rozegrał ostatecznie także MVP poprzedniego miesiąca rozgrywek, Aaron Cel – 9 pkt. i 6 zb., ale tylko 3/8 z gry.
Oba zespoły fatalnie rzucały z dystansu – Trefl trafił tylko 5 z 21 rzutów, Turów 6 z 20, oba popełniły też zbyt wiele strat – odpowiednio 16 i 14.
Jak przyznał po meczu trener sopocian, Żan Tabak, był to najsłabszy mecz Trefla w tym sezonie i jeśli ekipa z Sopotu chce w środę powalczyć z Galatasaray Stambuł na otwarcie rozgrywek Eurocupu, musi zaprezentować znacznie lepszą koszykówkę. Sam Frank Turner może nie wystarczyć, a rywal jest znacznie mocniejszy niż Stelmet i Turów, z którymi Trefl wygrał w poprzednich kolejkach. Z drugiej jednak strony sopocianie wygrali w tym sezonie mecze z trzema najsilniejszymi rywalami z ligi, jeśli więc któraś drużyna ma dobrze wypaść w pucharach, to właśnie oni…
–
Trefl Sopot –PGE Turów Zgorzelec 80:76 (25:19, 19:24, 19:18, 17:14)
Trefl: Turner 25, Looby 12, Dylewicz 11, Waczyński 10, Spralja 9, Michalak 8, Zamojski 3, Dąbrowski 2, Harrington 0, Stefański 0, Jarmakowicz 0, Brembly 0;
PGE Turów Zgorzelec: Jackson 17, Zigeranović 14, Chyliński 11, Cel 9, Kulig 9, Micić 8, Aleksić 6, Wichniarz 2, Lewandowski 0, Gabiński 0, Leszczyński 0, Bodziński 0;