Wielkie emocje w Koszalinie – w derbach Pomorza Środkowego AZS pokonał Kotwicę Kołobrzeg 72:61, prowadząc przez większość meczu. Z wielu zapowiadanych podtekstów towarzyszących spotkaniu sprawdził się właściwie tylko jeden – najlepszy na boisku był środkowy AZS-u, Darrell Harris (17 pkt., 8 zb., 3 bl.), który poprzednich kilka sezonów spędził w Kołobrzegu. Świetnie spisał się też Łukasz Wiśniewski (15 pkt.) oraz Artur Mielczarek, który trafił cztery kluczowe trójki w drugiej połowie meczu (w tym trzy z rzędu). Wśród gości najwięcej punktów – 21 – rzucił Sean Mosley, wyróżnił się też Marko Djurić (13 pkt. i 12 zb.). Goście wyraźnie wygrali walkę na atakowanej tablicy (16:8), ale byli znacznie mniej skuteczni niż AZS (31% – 49%)
Warto podkreślić, że mecz oglądał komplet publiczności, a gości dopingowała liczna grupa kibiców z Kołobrzegu.
Okazja do rewanżu już w środę 7 listopada, oba zespoły zmierzą się bowiem ze sobą w Kołobrzegu w I rundzie Intermarche Basket Cup.
Kotwica w poprzedniej kolejce odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie – nad Startem Gdynia, z którym koszaliński AZS przed dwoma tygodniami przegrał na wyjeździe. Po tamtej porażce Akademicy zdołali się jednak podnieść i tydzień temu wysoko pokonali Polpharmę. W szumnie zapowiadanych derbach Pomorza faworytem byli jednak gospodarze, którzy mierzą w nieco inne cele, niż ekipa z Kołobrzegu. „Derby rządzą się jednak swoimi prawami” – to zdanie, jak mantrę, powtarzano wszem i wobec przy okazji starcia obu drużyn, dlatego mimo wyraźnej przewagi kadrowej AZS-u, nikt Kotwicy nie spisywał od razu na straty.
Zagrzewani do boju przez sporą grupę kibiców goście już od pierwszych minut pokazali, że przyjechali do Koszalina po coś więcej, niż obowiązkowo przyznawany punkt.
W pierwszych kilku akcjach było widać nerwowość i niedokładność z obu stron. W AZS-ie spod kosza pudłował nawet nie zawodzący w takich sytuacjach Paweł Leończyk. Dopiero po ponad dwóch minutach pierwsze trafienie z gry zaliczył Corey Jefferson, którego dwa kolejne trafienia dały gościom prowadzenie 4:1. Po blisko 4 minutach gry pierwsze trafienie zaliczyli gospodarze – akcję 2+1 zaliczył Darrell Harris, dla którego był to szczególnie ważny występ, poprzednich kilka sezonów spędził bowiem w Kołobrzegu. Harris był zresztą najlepszym graczem na parkiecie w pierwszych kilku minutach – rzucił 6 z pierwszych 7 punktów dla gospodarzy (pozostali gracze AZS-u przestrzelili wszystkich 7 rzutów z gry). Wśród gości punktował jednak Wojciech Złoty (świetne trafienie spod kosza), a pięć punktów z rzędu zdobył Sean Mosley i przy stanie 12:7 Teo Cizmić zmuszony był po raz pierwszy wziąć czas. Po przerwie na boisku pojawił się Rafał Bigus, który już w pierwszej akcji zdobył punkty. Kotwica odpowiedziała pięknym wsadem świetnie dysponowanego tego dnia Złotego, ale kolejnych pięć punktów zdobyli gospodarze (Skibniewski 2, Kuebler 3). Ostatnie minuty kwarty to popis nieskuteczności obu zespołów, także z linii rzutów wolnych – AZS pudłował na potęgę, trafiając tylko 3 z 10 rzutów (po dwa pudła zaliczyli Robinson, Bigus i Harris). Ostatecznie po 10 minutach prowadzili goście – 15:14.
Drugą kwartę otworzyła seria 9:1 dla gospodarzy (Bigus 2, Robinson 3, Kuebler 2, Henry 2), którzy łącznie z punktami z poprzedniej kwarty zaliczyli run 16:4 i wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie – 23:16. Kolejne minuty to seria pudeł z obu stron – przez kilka minut obie drużyny punktowały tylko z wolnych – co więcej, Kotwica przez pierwszych 6 minut drugiej odsłony nie zdobyła żadnych punktów z gry! Niemoc rzutową gości przerwał wreszcie Sean Mosley, z kontry chwilę później trafił Wojciech Złoty i po serii 6:1 goście przegrywali już tylko 23:26.
Po czasie wziętym przez Teo Cizmicia na parkiecie dosłownie eksplodował Łukasz Wiśniewski, który w czterech kolejnych akcjach zdobył 8 punktów, głównie po świetnych, dynamicznych penetracjach podkoszowych. Goście odpowiedzieli trójką Jeffersona oraz akcją 2+1 Mosleya i do przerwy przegrywali 29:34.
W pierwszych 20 minutach Kotwica miała wyraźną przewagę zarówno w zbiórkach (24:16, w tym 8:2 w ataku), jak i asystach (7:4), AZS miał natomiast wyraźnie lepszą skuteczność rzutową – 48,1%, przy 30,3% gości. Obie ekipy z kolei fatalnie wykonywały rzuty wolne (AZS – 6/14, Kotwica – 7/13). Co ciekawe, wśród gości żadnego rzutu z gry nie trafił kwartet Brown-Arabas-Zyskowski-Rajewicz (0/12), zresztą dla Kotwicy punktowało tylko trzech graczy – Mosley, Jefferson i Złoty!
Trzecią kwartę otworzył trafieniem za trzy Corey Jefferson, ale kolejne 4 punkty dla gospodarzy rzucił bardzo aktywny tego dnia Darrell Harris, który popisywał się też efektownymi blokami (3 w całym meczu). Gości w grze utrzymywał Djurić (akcja 2+1) oraz Sean Mosley, ale AZS odpowiadał trafieniami podkoszowymi Skibniewskiego i Robinsona. Pod koniec kwarty niesamowitą serię zaliczył Artur Mielczarek, który trafił trzy razy z rzędu z dystansu, wyprowadzając AZS na prowadzenie 52:39. Kotwica w tym czasie odpowiedziała tylko dwoma trafionymi Mosleya.
Końcówka kwarty to popis Darrela Harrisa: rzucił 5 punktów z rzędu, trafiając – ku uciesze publiczności – nawet z dystansu.
W trzeciej kwarcie ostatnie słowo należało jednak do gości – po trafieniu Mosleya i wolnych Niedźwieckiego Kotwica nieco zmniejszyła stratę – po 30 minutach gry było 58:44 dla AZS-u.
Początek ostatniej części gry to mozolne odrabianie strat przez Kotwicę – punkty zdobył Niedźwiecki, dwa razy trafił Mosley i goście zaliczyli serię 10:1. AZS odpowiedział w tym czasie… sześcioma stratami i sześcioma minutami gry bez punktu! Na pięć i pół minuty przed końcem meczu pierwsze punkty w ostatniej kwarcie zdobył dla Akademików Paweł Leończyk – były to zarazem jego pierwsze punkty w meczu!
To było jednak tylko chwilowe przebudzenie, bowiem przez blisko trzy kolejne minuty Akademicy ponownie nie byli w stanie trafić do kosza, a po drugiej stronie punktował Rajewicz i goście zbliżyli się na zaledwie 7 punktów (53:60). Wtedy jednak ważne punkty zdobył Harris, a chwilę później po raz czwarty (na 4 próby!) trafił Artur Mielczarek i AZS objął 12-punktowe prowadzenie.
W samej końcówce rozstrzelał się Marko Djurić – w ostatnich dwóch minutach zdobył 8 punktów, w tym dwukrotnie trafił za trzy, ale było to zbyt mało, aby dogonić gospodarzy. Kolejne punkty zdobył Leończyk, którego świetnie uruchomił Skibniewski, a pięć punktów w samej końcówce zdobył Wiśniewski (trzy z wolnych i dwa po efektownym wsadzie) i ostatecznie AZS wygrał z Kotwicą 72:61.
Najlepszym graczem meczu był Darrell Harris – środkowy, który przez kilka lat błyszczał w Kołobrzegu, wreszcie rozegrał naprawdę świetny mecz w Koszalinie. Zdobył 17 punktów (7/11 z gry), trafił nawet za trzy, zebrał 8 piłek i miał 3 bloki, poza tym był bardzo aktywny pod oboma koszami i nic sobie nie robił z obrońców gości. Kolejny już raz świetnie spisał się Łukasz Wiśniewski (15 pkt., 4/7 z gry, 7/10 z wolnych, 2 as.), który jest najrówniej grającym zawodnikiem AZS-u w tym sezonie. Nie tylko zaliczył ważny run w drugiej kwarcie (8 pkt.), ale zdobył tez ważnych 5 pkt. w końcówce meczu. Po czterech bardzo słabych grach (trzech bez zdobyczy punktowej) błysnął Artur Mielczarek, który trafił wszystkie cztery trójki i zdobył 12 punktów. Znów miał jednak problemy z faulami (jak sam powiedział po meczu – „Bo jestem nadpobudliwy”).
Swoje zrobił Robert Skibniewski (4 pkt., 8 as., 5 zb.), a dobre wejście z ławki zaliczył Rafał Bigus, który zadebiutował w tym sezonie przed koszalińską publicznością (4 pkt., 2/2 z gry, 5 zb., 2 prz., 1 bl.). Słabo spisali się natomiast Michael Kuebler (5 pkt., 2/6 z gry), grający w tym sezonie bardzo nierówno, a także Sek Henry, który wciąż nie wkomponował się w drużynę (3 pkt., 1.5 z gry, 2 as., 1 bl., 1 zb.). Najsłabszy mecz w sezonie zaliczył z kolei Paweł Leończyk (4 pkt., 2/5 z gry, 4 zb., 1 as., 1 prz.), a poniżej średniej zagrał też Jeff Robinson (8 pkt., 3/8 z gry), który jednak świetnie radził sobie w walce o zbiórki (8 zb.).
W ekipie Kotwicy najwięcej punktów zdobył bardzo aktywny przez całe spotkanie Sean Mosley – rzucił co prawda 21 punktów, miał 7 zbiórek i 2 asysty, ale przestrzelił zbyt wiele rzutów (8/19), zwłaszcza z dystansu (1/6), miał też 3 straty. Double-double zaliczył Marko Djurić (13 pkt. i 12 zb.), ale większość punktów (8, w tym dwie trójki) zdobył, gdy było już po meczu. Z kolei Corey Jefferson (10 pkt., 7 zb., 5 as., 3 prz.) i Wojciech Złoty (11 pkt., 3 zb.) punktowali właściwie tylko w pierwszej połowie, obaj też nie popisywali się skutecznością – pierwszy trafił tylko 4 z 14 rzutów, drugi 3 z 7.
Najgorzej w tym elemencie wypadł Grzegorz Arabas, który przestrzelił wszystkich 8 prób, a także Demetrius Brown, który spudłował 7 razy na 7 rzutów! Niewiele do gry wnieśli także Rafał Rajewicz (2 pkt, w 21 minut, 1/4 z gry, 4 zb.) i Jarosław Zyskowski (trzy pudła w 6 minut).
Mimo porażki, kołobrzeżanie zdecydowanie lepiej wypadli pod obiema tablicami (43:38, w tym 16:8 w zbiórkach ofensywnych), popełnili też mniej strat (8 przy 14 AZS-u) i mieli podobną liczbę asyst (12-14). O ich przegranej zdecydowała jednak przede wszystkim fatalna skuteczność – 31% z gry, w tym 23% za trzy (AZS odpowiednio: 49% i 37%). Gospodarze natomiast katastrofalnie spisywali się na linii rzutów wolnych – z 25 prób trafili tylko 11 (najgorzej wypadł Jeff Robinson, który wykorzystał tylko 1 z 6 prób).
–
AZS Koszalin – Kotwica Kołobrzeg 72:61 (14:15, 20:14, 24:15, 14:17)
AZS: Harris 17, Wiśniewski 15, Mielczarek 12, Robinson 8, Kuebler 5, Skibniewski 4, Leończyk 4, Bigus 4, Henry 3, Wołoszyn 0.
Kotwica: Mosley 21, Djurić 13, Złoty 11, Jefferson 10, Niedźwiedzki 4, Rajewicz 2, Brown 0, Arabas 0, Zyskowski 0.