Za nami weekendowe zmagania koszykarzy oraz kilka ciekawych do opisania wydarzeń. W minionej, piątej już kolejce spotkań sezonu 2012-13, oczy fanów PLK skierowane były na Zieloną Górę, w której to gościł wicemistrz Polski, Trefl Sopot. Uwagę fanów z Słupska i z Włocławka przyciągała bardziej konfrontacja Czarnych Panter z Rottweilerami, podczas gdy kibice Czarodziei z Wydm mieli nadzieję na pierwsze w sezonie zwycięstwo swoich pupili. Nie zabrakło nam też meczu z dogrywką (drugiego w obecnych rozgrywkach). Zapraszam na krótkie podsumowanie wydarzeń sobotnio-niedzielnych.
Dzisiejszą wędrówkę rozpoczniemy od Radomia, gdzie beniaminek poszedł za ciosem i ograł zespół Jeziora.
Wzloty:
1. Rosa Radom i utrzymujący wysoki poziom Radke.
Tydzień temu wielu fanów basketu w naszym kraju najpierw przecierało oczy ze zdumienia na wieść o wygranej radomian w Hali Mistrzów, a następnie umniejszało historyczny – bo pierwszy – sukces ekipy Mariusza Karola na poziomie ekstraklasy. Faworyci z Włocławka zlekceważyli niżej notowanego rywala, a byłemu pracodawcy dał się we znaki Hubert Radke, autor swojego, pierwszego w sezonie double-double na poziomie 17pkt i 12zb. Co ciekawe, nominalny środkowy beniaminka trafił trzy razy na pięć wykonywanych prób zza łuku, co daje mu z kolei 60% skuteczność podczas 5 pierwszych gier swojego zespołu (9-15). W spotkaniu przeciwko zespołowi z Tarnobrzega błysnął jeszcze jeden Polak w składzie gospodarzy, mianowicie Piotr Kardaś. Na jego dorobek złożyło się 20 pkt, 5 zb i 4as. Rozgrywający Rosy trafił do kosza wszystkie trzy oddane rzuty zza łuku. Druga wygrana z rzędu przyszła miejscowym po dodatkowych pięciu minutach gry, a na niekorzyść gospodarzy trzeba odnotować fatalnie rozegraną czwartą kwartę, w której to przegrali oni aż 19:34. Na szczęście pewna ręka Kardasia i celne osobiste w dogrywce załatwiły sprawę zwycięstwa numer jeden w Radomiu.
2. Świetna passa Czarnych Panter, rewelacyjny Tomaszek.
Jeszcze lepszą serię, bo aż 3 wygranych w serii odnotowali podopieczni Mariusa Linartasa. Po zapłaceniu frycowego w dwóch pierwszych kolejkach przeciwko Stelmetowi oraz Turowowi, Energa Czarni nie pozostawili wątpliwości w hali Gryfii, która drużyna jest lepsza. Rottweilery zespołową obronę oraz zbilansowany atak miejscowych najmocniej odczuły na przestrzeni drugiej i trzeciej kwarty, kiedy to gracze trenera Linartasa budowali przewagę, najpierw 14-sto punktową (po II kw.), następnie 23-punktową (po III kw.). Mecz sezonu – jak na razie – rozgrywał Robert Tomaszek, dominujący pod obiema tablicami i przynoszący zespołowi aż 12 zbiórek , przy 13 punktach zdobytych. Nie byłoby sukcesu gospodarzy, gdyby nie równie imponująca forma – rzutowa – Levi Knutsona (19pkt, 2/3 zza łuku) oraz wszechstronna gra Todda Abernethy (8pkt/7as/5zb/5 przech.) Czarni wymusili w tym spotkaniu aż 19 strat rywala (10 razy sami gubili piłkę) i wygrali rywalizację na tablicach (43:31). Do tego wyraźnie lepiej radzili sobie z trafianiem z pola gry (51% – 34%). W następnej kolejce słupszczanie grają na parkiecie w Tarnobrzegu o 4 z rzędu zwycięstwo.
3. AZS Koszalin, zespół bez lidera czy w wieloma liderami?
Każdy z fanów basketu w naszym kraju widzi dwie twarze ekipy Teo Cizmića. Jak na razie tą lepszą prezentują oni w meczach na swoim parkiecie (4 mecze, 3 wygrane) , gdzie odprawili już z kwitkiem Mistrzów i wicemistrzów Polski. W minionej kolejce koszalinianie próbowali zatrzeć złe wrażenie z wyjazdowej potyczki, ze Startem Gdynia. Wydaje się, że ta sztuka się udała a zespół trenera Cizmića awansował na 3 pozycję w ligowej tabeli, wykorzystując pauzę w kolejce Asseco Prokomu. Ważne dla fanów koszalińskiej ekipy są: wszechstronność Jeffa Robinsona (16pkt, 6as i 6zb przy 100% skuteczności za dwa – 8/8), powrót do formy i jego dwucyfrowych wyników Darrella Harrisa (14pkt i 10zb) oraz stabilna dyspozycja czołowego strzelca PLK, Łukasza Wiśniewskiego (11pkt). Jeśli dodamy do nich coraz pewniej radzącego sobie w nowym otoczeniu Roberta Skibniewskiego (12pkt i 7as) to śmiało możemy zaryzykować stwierdzenie, iż po wygranej nad Polpharmą, team z Koszalina ma wszelkie atuty by bić się o czołowe miejsca w tabeli (plan minimum to awans do szóstki). Wracając do Robinsona, który ostatni rok spędził w Austrii, to w każdym dotychczas meczu sezonu wrzucił on rywalom co najmniej 10 oczek i już w najbliższy weekend sprawdzi on dyspozycję defensorów Kotwicy Kołobrzeg.
4. Forma Trefla czyli po rewolucji przyszedł czas na ewolucję.
Pamiętacie pierwszy mecz o Superpuchar, kiedy Trefl zaskoczył nas defensywnym nastawieniem i nowymi tajnikami gry preferowanymi przez Żana Tabaka? Otóż drużyna chorwackiego szkoleniowca ma obecnie w naszej lidze najwyższy stosunek zdobytych punktów do straconych – na każdy jeden punkt rywala odpowiada 1,3 swojego punktu. Gracze z Sopotu w poprzednich rozgrywkach dali się poznać jako zespół nastawiony ofensywnie i preferujący szybki oraz efektowny dla oka basket. Obecnie, nowi liderzy jak Frank Turner (10as w Zielonej Górze) i Przemysław Zamojski (coraz lepiej prezentujący się na dystansie; 3 celne trójki w Winnym Grodzie) odmienili zespół, który po przebudowie prezentuje jeszcze ciekawszy basket, z większą liczbą rozwiązań w obronie oraz ataku. Elementy zony-press, kombinowanej strefy oraz przestrzennego grania w ofensywie, z szukaniem – z powodzeniem – strzelców dystansowych przyniosły oczekiwane skutki, w postaci kolejnej wygranej. Trefl na dziś jest liderem PLK , przy pauzującym w jednym meczu Turowie. Nie sposób też nie zauważyć wysokiej dyspozycji kapitana, Filipa Dylewicza, bohatera potyczki ze Stelmetem i autora 25pkt i 9zb. W następnej kolejce kolejna ciekawa konfrontacja z Sopotu, tym razem przeciwnikiem trójmiejskiej drużyny będzie niepokonany Turów. Emocje gwarantowane!
Upadki:
1. Carter w najgorszym występie w rozgrywkach.
Nie tylko przebywającego w Stanach Zjednoczonych Bena McCauley’a zabrakło Wojciechowi Kamińskiemu w Koszalinie. Opiekun Kociewskich Diabłów przecierał oczy ze zdumienia jak po 26 – punktowych popisach strzeleckich z Rosą i Startem nie radzi sobie jego lider. Carter rozegrał 29 minut, nie trafił żadnej z 4 prób dalekodystansowych, popełnił dwie straty przy tylko 2 asystach i zanotował najniższy współczynnik plus/minus w całym spotkaniu (-23). 6 oczek nie poprawiło też jednego z niższych wskaźników ofensywnych Polpharmy w bieżących rozgrywkach (64pkt w sumie).
2. Dłoniak od bohatera do zera.. i wysychające ofensywnie Jezioro?
Jakub Dłoniak dostawał od nas laury po pierwszych, dwóch wygranych spotkaniach swojej ekipy. 16 oczek przeciwko AZS-owi, następnie 20pkt przeciwko Kotwicy, a na dodatek całkiem solidny występ przeciwko swojej drużynie – znów 16pkt – niestety przegrany. Skrzydłowy zespołu Dariusza Szczubiała starał się z marnym skutkiem, już podczas konfrontacji wysoko przegranej z Turowem. Wówczas to też pisałem o jego air ballach i słabo wyregulowanym celowniku (1-6 zza łuku). Miniony weekend to był koszmar gracza, który przeciwko Rosie rozegrał aż 40 minut, trafił tylko raz z dziewięciu prób z pola, kończąc mecz z 5 faulami. Na dodatek jego Jezioro poległo po raz trzeci z rzędu i znika w ligowej szarości. Kolejny mecz, być może na przełamanie, u siebie, przeciwko Czarnym Słupsk.
3. Nieskuteczny Hosley czyli trafiła kosa na kamień!
Po świetnym, ale przegranym występie przeciwko panującym Mistrzom Polski, Quinton Hosley zmagał się sam z sobą, przy skutecznej obronie spod ręki Żana Tabaka. Ex gracza Królewskich kryli kolejno Marcin Stefański, Piotr Dąbrowski, Adam Waczyński czy Przemysław Zamojski przyczyniając się do niskiej skuteczności zielonogórskiej gwiazdy na obwodzie. Hosley trafił 2 z 12 rzutów oraz tracił piłkę 4 razy, momentami bezradnie patrząc na przebieg wydarzeń na boisku. Efektem jego słabszej gry była druga porażka Stelmetu w przeciągu tygodnia oraz spadek w ligowej tabeli na 4 miejsce. W dodatku widać, że uparte granie na dwóch amerykańskich liderów – Mihailo Uvalina – trwa dalej, gdyż obaj Panowie H. oddali 27 rzutów, podczas gdy ich pozostali koledzy 28. Skuteczność duetu Ho-Ho to 8-27 a reszty drużyny 15-28. Być może przyszedł czas na małe korekty w ofensywie Stelmetu?
4. Kogo zwalniamy we Włocławku?
To temat aktualnie dominujący wśród kibiców Anwilu na popularnej Brzytwie. Trener Dainius Adomaitis podał się do dyspozycji zarządu klubu, a z nieoficjalnych doniesień wiemy, że zagrożona jest pozycja Przemysława Frasunkiewicza i Tony’ego Weedena. Anwil przegrał czwarty mecz w serii, co jest na dziś najgorszym wynikiem w lidze. Ofensywa Rottweilerów tylko w jednej kwarcie meczu w Słupsku, przekroczyła 20 punktów w kwarcie (była to ostatnia już nic nie znacząca). Amerykanin Weeden, kreowany na lidera, znów „się popisał” trafiając 2 z 9 rzutów z gry. Na 53 rzuty z gry w tym sezonie rasowy strzelec jakim miał być filigranowy obwodowy, zawiódł 39 razy! a to daje skuteczność 26%. Ponadto Przemysław Frasunkiewicz trafił swoją pierwszą trójkę w sezonie, zdobywając 3 oczka, co w sumie w 5 spotkaniach daje mu tylko 7! Popularny Franc gra najgorszy sezon w swojej karierze..Podsumowując: Anwil w następnej kolejce gra na trudnym terenie w Starogardzie Gdańskim, gdzie w ostatnich sezonach częściej przegrywał niż wygrywał. Czy zatem przed meczem z Farmaceutami doczekamy się zmian czy raczej mecz w Starogardzie będzie ostatnią deską ratunku dla Adomaitisa czy Weedena?
Do usłyszenia w następnym tygodniu i kolejce numer 6.