Upadki i wzloty w czwartej kolejce TBL.

Dwa telewizyjne spotkania – Turowa z Siarką i Asseco Prokomu ze Stelmetem – oraz dwie wielkie niespodzianki – w postaci wygranych Rosy i Startu – mieliśmy okazję śledzić podczas zakończonej dziś wieczorem czwartej kolejki sezonu 2012-13. Jak zwykle nie zabrakło wyjątkowych występów, o których żal byłoby nie wspomnieć, ale są i takie o których zawodnicy, czy fani danych klubów woleliby nie wspominać. Zaczynamy więc podsumowanie ostatnich wydarzeń w naszej lidze.

Na początek wrócimy do piątkowych wydarzeń nad tarnobrzeskim jeziorem i fatalnych w skutkach 3 minut pojedynku zespołu Dariusza Szczubiała z potentatem Miodraga Rajkovića.

 

 Upadki:

1. Jezioro Tarnobrzeg i pierwsze 3 minuty spotkania, zakończone wynikiem 2-17!

Fantastycznie dysponowany na dystansie (47% za 3pkt oraz 62% za 2pkt) uczestnik ligi VTB, pokazał wyraźną różnicę klas ligowemu kopciuszkowi, dysponującemu o połowę mniejszym budżetem. Niestety takie są realia patrząc dziś na potencjał polskich graczy oraz wartościowych zawodników z innym paszportem – nie koniecznie amerykańskim – którzy gwarantują odpowiednio równy poziom w każdym spotkaniu. Najsłabiej Jezioro wypadło w strefie podkoszowej, gdzie żadnych przeszkód nie znaleźli ani Aaron Cel (21pkt i 11zb) oraz Damian Kulig (17pkt i 3/4 zza łuku). Goście mimo, że bez Vukasina Aleksića rozdali niemal dwa razy więcej asyst (19:10). Wśród gospodarzy liczyłem na większy popis ze strony Jakuba Dłoniaka, ale jego trzy „niedoloty” zza łuku szybko zmieniły moje pozytywne wrażenia po pierwszych trzech kolejkach, w stosunku do byłego gracza zielonogórskiej ekipy. Jezioro po dwóch wygranych na inaugurację ligi, dostało zadyszki i musiało dwukrotnie uznać wyższość faworytów ligi (Turowa oraz wcześniej Stelmetu).

2. Gdyński, zimny prysznic na plecy AZS-u Koszalin.

Większego upadku podczas trzeciej kolejki nie można było zaliczyć. Gracze Teo Cizmića po ograniu dwóch topowych drużyn ligi – Asseco Prokomu i Trefla – najwyraźniej zlekceważyli beniaminka z Gdyni i bardzo źle rozpoczęli przygodę z czwartą kolejką spotkań. Po 10 minutach przegrywali oni już 12:28 i do przerwy nie byli w stanie zahamować podopiecznych Davida Dedka (30:50). Zawodzili na całej linii wszyscy gracze – od obwodowych po środkowych. Po przerwie przebudzili się wprawdzie Łukasz Wiśniewski (22pkt) i Jeff Robinson (13pkt), ale nie zdołali oni wydrzeć wygranej Startowi. Celność graczy koszalińskich pozostawiała wiele do życzenia a za dwa punkty skończyli oni mecz na poziomie 33%. Nieco lepiej trafiali Akademicy zza łuku, ale 37% (3-4 Wiśniewskiego i 3-6 Robinsona) zwycięstwa w tym meczu nie dało. Problemem gości w tym meczu była nieskuteczność rozgrywających; Sek Henry (1-9 z gry i 3 straty) oraz Robert Skibniewski (1-7 z gry, przy 8 asystach). Kolejny mecz AZS rozegra u siebie z Polpharmą i zastanawiam się do którego spotkania z poprzednich będzie im bliżej?

3. Włocławek ? Mamy problem !

Ten problem to brak zwycięstw i niemoc w końcówkach. Jeśli przypominacie sobie mecz ze Stelmetem to w nim zawiódł Krzysztof Szubarga (3-9 z gry, 4 straty i 6 asyst przeciwko Rosie) popełniając błąd kroków czy nie trafiając z półdystansu i z wejścia na kosz.   Tym razem, przeciwko skazanej na pożarcie ekipie Mariusza Karola, nawalił na całej linii Tony Weeden. Drugi z kreowanych na lidera zawodnik zepsuł starania Szubargi (celna trójka, i 3 z 4 rzutów wolnych w koszu rywala) na dogonienie przeciwnika. Kiedy na 4 sekundy do końca spotkania i przy stanie 63:65 stanął na linii rzutów wolnych to spudłował oba osobiste (pierwszy nietrafiony, drugi spudłowany już celowo). Rottweilery w 4 spotkaniach wygrały tylko raz i wydaje się, że jeśli w najbliższy weekend, w słupskiej Gryfii trenerowi Adomaitisowi przydarzy się kolejna wpadka, to możemy być pewni małej rewolucji w klubie.  Takiego złego startu Anwilu ja sobie bliżej nie przypominam w ostatnich latach i kojarzę, że jeszcze gorszy bilans – bez wygranej – miał zespół z Kujaw za kadencji Andreja Urlepa  (0-4). Indywidualne zastrzeżenia fani we Włocławku kierują również pod adresem Przemysława Frasunkiewicza, który w tym sezonie nie trafił żadnej trzy punktowej próby (0-7) a z pola trafia ze skutecznością 15% (2-13). Jak na Mistrza Polski to nie przystoi, Panie Przemku!

4. Dwa koguty w kurniku a co z resztą?

Niektórzy powiedzą nie ma się kogo i czego czepiać, inni dodadzą, że byli blisko zwycięstwa, a ja podkreślę ,że się zawiodłem. Nawiązuję tutaj do meczu Asseco Prokomu z faworyzowanym w tym sezonie, niczym pompowany balonik, Stelmetem. Przyznam szczerze, że Mistrz był do ogrania, pretendent zmarnował swoją okazję i nie wygrał batalii psychologicznej, ale najbardziej raziła mnie w oczy wyłączność na zdobywanie punktów przez Waltera Hodge’a i Quintona Hosley’a. Szczerze mówiąc nie takiej koszykówki oczekiwałem, kiedy ma się do dyspozycji doświadczonych oraz solidnych ligowców w osobach Mantasa Ceskauskisa, Piotra Stelmacha oraz Olivera Stevića. Komentatorzy meczu zachwyceni byli poziomem gry Hosley’a, ale  29 punktów Amerykanina (1-7 za 3pkt oraz 5 strat także) wygranej zielonym nie dało. Ponadto Walter Hodge mocno siłujący się z parą Koszarek-Blassingame, w decydujących momentach gubiący gdzieś pomysł na grę, próbujący przepchnąć się pod sam kosz (efektem tego były dwie czapy w jednej akcji). Wydaje się, że Mihailo Uvalin musi poprawić sposób dzielenia się piłką przez swoich gwiazdorów i nauczyć ich zespołowej koszykówki, polegającej na większej liczbie podań i poszerzania gry, z wykorzystaniem strzelców jak Stelmach i Cesnauskis. Do czego zmierzam? Duet Ho-Ho oddał w tym meczu 37 rzutów, trafiając 17. Pozostali gracze oddali 23 rzuty, trafiając 7 prób. Stelmet w następnej kolejce podejmuje Trefl Sopot, i nie wierzę by trener Żan Tabak nie wykorzystał obserwacji z meczu z Asseco Prokomem by jeszcze lepiej nastawić defensywę swojego zespołu aniżeli Kestutis Kemzura. W następnej kolejce czeka nas kolejny szlagier (transmisja w TVP Sport w sobotę o 18.30) i prawdziwa próba sił ekipy z Winnego Grodu.

Wzloty:

1. Postawa beniaminków

Budujące morale, pierwsze wygrane Rosy Radom oraz Startu Gdynia. Teoretycznie trudniejsze zadanie mieli podopieczni Mariusza Karola, bo zdobyć głodną zwycięstw Halę Mistrzów to nie lada sztuka. Wśród podopiecznych Davida Dedka zwraca uwagę fakt, na który wskazywałem w zapowiedziach, wyraźnej poprawy skuteczności (60% za 2pkt oraz 42% za 3pkt). Bohaterami Startu okazali się Michał Jankowski (autor 4 trafień zza łuku i 20 oczek) oraz zdobywca double – double Robert Rothbart (14pkt i 11zb). Dla Rosy numerem 1 okazał się były center Anwilu, Hubert Radke, zdobywca 20pkt i 9zb (4-5 zza łuku!).

2. Rosnąca w górę dyspozycja Mistrzów Polski

Kto oglądał spotkanie z Unicają Malaga to wie, że wygrana ze Stelmetem nie przyszła z niczego. Coraz lepsze rozumienie taktyki trenera Kemzury, szybsze obwodowe granie oraz coraz przyzwoiciej wyglądająca defensywa APG to zalety, które mogliśmy również śledzić w 4. kolejce PLK. Budzący się z przeciętności czy szarości Frank Robinson (3 celne trójki), rosnący na lidera Łukasz Koszarek ( w czwartek punktował – 16x , w niedzielę asystował – 7x) oraz niezwykle efektywni w obronie i ataku podkoszowi. Adam Hrycaniuk zdobył 8 oczek w serii w 3kw, a Rasid Mahalbasić zdominował finałową odsłonę, pieczętując wygraną swojej drużyny. Obaj zapisali na koncie po 21pkt i ograli podkoszowych rywala 42:15 !

3. Druga wyjazdowa wygrana Energii Czarnych

Ciężko, ale ostatecznie zwycięsko przebiegła potyczka w Radomiu podopiecznych Mariusa Linartasa. W czwartym dniu rozgrywek było już nieco łatwiej, a zespół szybciej znalazł swój rytm, bo podczas trzeciej odsłony (wygrana 30:20). Kociewiacy nie byli w stanie zatrzymać Mateusza Kostrzewskiego (najlepszy mecz w słupskich barwach, 21pkt oraz 9-14 z gry), Yemi Gadri-Nicholsona (19pkt i 8-10 z gry) oraz Todda Abernethy’ego (16pkt i 9as). Ten ostatni nie tylko imponował grą w ataku, ale i dał się poznać z dobrej strony w defensywie, zatrzymując Jawana Cartera. W ostatnich dwóch meczach gracz Wojciecha Kamińskiego notował średnio 25 oczek, a tym razem zakończył mecz na 11 (ponadto miał 3straty, 3asysty i 3-8 z gry). Chwilą prawdy dla kibiców słupskich będzie szlagierowe spotkanie piątej kolejki przeciwko Anwilowi Włocławek. Pechem natomiast okazała się kontuzja Odeda Brandweina, który w wyniku urazu kolana zmuszony będzie pauzować około 3 tygodni.

4. Ofensywnie grający Trefl.

Wiadomo, że najważniejsze dla kibica są punkty, a zwłaszcza kiedy pada ich w meczu wiele. Jak na razie w bieżących rozgrywkach, zastrzeżeń w ogóle nie można mieć do gry w ataku zespołu z Sopotu. Podopieczni Żana Tabaka już w meczu numer 2 obecnego sezonu pokusili się o przejście „stówy”, aplikując Startowi 104 oczka. W ostatniej kolejce i pojedynku z Kotwicą, pobili oni inauguracyjny rekord (109) jedynej niepokonanej drużyny – Turowa Zgorzelec – wrzucając do kosza rywala 118 punktów! 5 zawodników Trefla przekroczyło – w spotkaniu zamykającym kolejkę – granicę 10 oczek.  Gracze wicemistrzów kraju zakończyli mecz z bardzo wysoką skutecznością: 63% za dwa punkty i 52% za trzy punkty – oba wyniki były najwyższe  podczas 4 dnia rozgrywek i pobiły skuteczność piątkową Turowa. Tym optymistycznym akcentem zakończymy dzisiejsze podsumowanie. Do usłyszenia za kilka dni;-)

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.