Tego należało się spodziewać – w związku z przedłużającą się absencją kapitana AZS-u, Igora Milicicia, który miał w tym sezonie pełnić rolę rezerwowego rozgrywającego Akademików i z ławki wspierać Roberta Skibniewskiego, zarząd klubu zmuszony był w trybie awaryjnym sprowadzić nowego zmiennika na pozycję nr 1. Został nim 25-letni Amerykanin, Sek Henry, który ostatni sezon spędził w Wenezueli. Bardzo możliwe, że nowy rozgrywający AZS-u zadebiutuje już jutro w meczu z Asseco.
Wszystko wskazuje na to, że kapitan Akademików, Igor Milicić, nie zagra do końca tego roku, jego rehabilitacja po czerwcowej operacji kolana bowiem niepokojąco się przedłuża i konieczne było przeprowadzenie kolejnego zabiegu. Mecz z Jeziorem Tarnobrzeg w pierwszej kolejce pokazał z kolei, że zupełnie z rozgrywaniem piłki nie radzi sobie Michael Kuebler, natomiast Łukasz Wiśniewski to przede wszystkim rzucający obrońca, dlatego też jedynym rozgrywającym w zespole okazuje się być Robert Skibniewski. Decyzja o ściągnięciu nowego zmiennika na tę pozycję wydawała się być zatem oczywistym ruchem – można się tylko zastanawiać, czy AZS nie zwlekał z nią zbyt długo.
Tym samym nowym graczem Akademików został 25-letni Amerykanin Sek Henry.
Henry swoją karierę rozpoczynał w Patterson School in North Carolina skąd trafił do University of Nebraska (NCAA, Conference: Big Ten Conference). Jako pierwszopiątkowy rozgrywający notował średnio 7,5 punktów oraz 2,8 asysty. W sezonie 2012/2011 Sek występował w Akita Northern Happinets (Japan-BJ League), gdzie rozegrał 49 spotkań notując średnio aż 18.9 punktów oraz 5.0 asysty. Poprzedni sezon spędził natomiast w… Wenezueli, w drużynie Bucaneros de La Guaira (Venezuela-LPB), gdzie notował średnio 14.3 punktów na mecz oraz 3.3 asysty w Liga Americas, natomiast w lidze Venezuelan League zaliczał średnio 13.6 punktów i 2,2 asysty. Atutami nowego gracza AZS-u są dobry rzut z dystansu i dobry przegląd gry. Jak na „jedynkę” jest bardzo wysoki – mierzy aż 193 cm – ale może też grać jako „dwójka”. Co ciekawe, do zespołu z Koszalina był przymierzany już wcześniej, na długo przed rozpoczęciem sezonu, ale ostatecznie klub nie doszedł wtedy do porozumienia z zawodnikiem. Tym razem się udało.
W Koszalinie pojawił się… wczoraj i błyskawicznie przeszedł wymagane testy medyczne. Wiele wskazuje na to, że będzie gotowy do gry już w jutrzejszym meczu z Asseco Prokomem Gdynia.
Pytanie tylko, jak wprowadzi się do nowej drużyny – przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie w podobnie awaryjnym trybie pojawiło się dwóch amerykańskich rozgrywających – Stefhon Hannah, który wejście miał co prawda dobre, ale jego współpraca z drużyną pozostawiała wiele do życzenia i musiał opuścić Koszalin, a także LaMont McIntosh, który po słabym początku nieźle wkomponował się w zespół i do samego końca sezonu czyta: złamania ręki w starciu z kibolami Gwardii) był ważnym elementem zespołu.
Gorzej, jeśli Henry okaże się być drugim Marshallem Stricklandem…
1 komentarz