Za nami ciekawa inauguracja pierwszej kolejki spotkań w koszykówce mężczyzn. Pozostaje mieć tylko mały żal do sterników ligi, iż poprzednim zwyczajem z zeszłego sezonu nie dane nam było zobaczyć więcej niż jednej bezpośredniej relacji z meczu (szczęście mieli i mają kibice Turowa, którzy korzystają z usług pracującej nad jakością przekazu TV Tomków). Nowy sezon to początek czegoś nowego dla części szkoleniowców, zwłaszcza tych, którzy są debiutantami w naszej ekstraklasie oraz tych którzy zaliczyli pierwsze spotkania w nowej drużynie. Mowa tutaj o nazwiskach trenerów: Rajkovića, Adomaitisa, Kemzury, Tabaka i Linartasa oraz Cizmića (ten ostatni miał najmniej powodów do radości). Mieliśmy też styczność z grą dwóch beniaminków, a ci z kolei mają sporo do poprawienia by zakończyć spotkania na plusie.
Zapraszam do krótkiej analizy i swoich refleksji po premierowej kolejce nowego sezonu.
Rozpoczniemy od wzlotów i bohaterów tej minionej kolejki:
1/ Jedyneczka wędruje do Quintona Hosley’a – a można go było podziwiać podczas transmisji TVP Sport – w której dał wiele powodów do radości miejscowym fanom Stelmetu. Przybyły z ligi włoskiej skrzydłowy i nie pękł, popisał się efektownymi zagraniami i trafiał skutecznie z półdystansu czy dalekiego dystansu. Spełnił pokładane w nim – wysokie – oczekiwania, udowadniając, że może poprowadzić Stelmet do finału PLK. Hosley’a miałem okazję oglądać wcześniej , podczas sparingów i śmiem twierdzić, iż jego forma ma tendencję zwyżkową. Przed Anwilem Włocławek i ich człowiekiem od brudnej defensywnej roboty – Marcusem Ginyardem – pełne ręce roboty, a ja sam zacieram już ręce na najgorętszą konfrontację drugiej kolejki. 24 pkt na koncie.
2/W wyróżnieniach nie należy zapominać o filigranowym obrońcy (172cm wzrostu) Jeziora Tarnobrzeg, Matt’cie Addisonie. To on a nie Robert Skibniewski i Łukasz Wiśniewski (mieli obaj decydujące rzuty w czwartej kwarcie w swoich rękach) zdecydował o losach meczu w nowo otwartej hali w Koszalinie. Nowy sezon, wielkie oczekiwania związane z polskimi kadrowiczami oraz inauguracja Teo Cizmića zostały najwyraźniej popsute..Addison trafił 8 z 10 rzutów za dwa punkty, dołożył celne trafienia w samej końcówce z linii rzutów wolnych i wysłał do niedowiarków wiadomość w postaci „tarnobrzescy Jeziorowcy będą w tym sezonie rewelacją ligi”. Po Joshu Millerze (gdzieś obok niskiego rozgrywającego Franka Turnera) ma on okazję się stać prawdziwym odkryciem tego sezonu wśród playmakerów PLK. 21 pkt na koncie.
3/Miodrag Rajković – to człowiek na którym ciąży duża presja w Zgorzelcu, mający przywrócić medal Turowowi. Trener, który przed rokiem mierzył się problemami finansowymi i wąskim składem we Wrocławiu, ma znacznie ciekawsze perspektywy w przygranicznym mieście. Więcej wartościowych twarzy w zespole, bogatsza klubowa kasa, perspektywa gry w lidze VTB oraz możliwość dalszego rozwoju własnej osoby. Z drugiej strony mocno krytykowany – przez niejednego forumowicza – bałkański temperament szkoleniowca; o nim słyszeliśmy już we Wrocławiu w poprzednim sezonie. Serb zmierzył się z nieprzychylnymi opiniami na temat grania bez klasycznej jedynki, a następnie zbyt polubowne traktowanie swojego krajana, Vukasina Aleksića. Efekt pierwszych prac Rajkovića jest taki, iż Turów rozgromił beniaminka TBL, Rosę Radom, podczas gdy jego skład pokazał sporo wszechstronności w grze, sam trener wykorzystał potencjał swojej ławki poprzez co aż 6 graczy Turowa skończyło mecz z co najmniej 10 oczkami. Najważniejsza cecha – nieznana bliżej Polakom – bije od tego szkoleniowca od poprzedniego sezonu – > cierpliwość i mozolna praca – bez zbytecznego uskarżania się na złą dolę. Jako najlepszy przykład podam fakty, ilu trenerów wyniosłoby do poziomu gwiazdy drużyny, słabego zmiennika z końca 2011 roku, Paula Grahama? Czy podobne metamorfozę przeżyją w Zgorzelcu – Aleksić i Ivan Općak? Uważam, że w tym sezonie poznamy prawdziwą wartość utalentowanego szkoleniowca.
4/ Zawodnicy ostatniej kwarty czyli włocławski duet: Marcus Ginyard i Łukasz Seweryn. Obaj obrońcy/skrzydłowi „załatwili” Kotwicę w ostatniej i kluczowej fazie meczu. Amerykanin, absolwent North Caroline’a St., spudłował w całym meczu tylko 3 rzuty, a w decydującej kwarcie zaczął w pojedynkę odrabiać straty do miejscowych. Dwa przechwyty piłki, punktami zakończone akcje po kontrach, w dodatku wsparcie dla Rubena Boykina na deskach (7 zbiórek). Efekt – 19pkt. Nie byłoby końcowego sukcesu Anwilu bez następcy Dardana Berishy w szeregach drużyny Dainiusa Adomaitisa. Mowa o Łukaszu Sewerynie, który serią trzech trójek dogonił prowadzącą Kotwicę, następnie trafił z bliższego dystansu, by w końcu wyprowadzić swój zespół na większe i bezpieczne prowadzenie trafieniem numer 4 zza łuku. Tym spotkaniem ex gracz Asseco Prokomu udowodnił swoją przydatność do zespołu Rottweillerów i zyskał przychylność włocławskich fanów. Gracze trenera Adomaitisa pokazali swój wielki charakter, wychodząc z tarapatów, wygrywając w nerwowej końcówce. Lepszego startu litewski szkoleniowiec nie mógł sobie wymarzyć.
Zakończymy na upadkach i antybohaterach I kolejki:
1/ Obwodowi Energi – Czarnych; dużo bardziej agresywnej obrony (patrząc na istotne dla losów potyczki nazwiska w składzie rywali) oraz lepszego przestrzennego grania (bez piłki) w ataku spodziewałem się po ekipie innego debiutanta, Mariusa Linartasa. Todd Abernethy (4-12 z gry), Oded Brandwein (2-6 z gry), Levi Knutson (2-8 z gry) oraz Mateusz Kostrzewski (1-8) już gorzej nowego sezonu zacząć nie mogli. Nie dość, że pudłowali na potęgę w Zielonej Górze, to nie potrafili zmusić się do efektywniejszej obrony przy powstrzymywaniu rywali. Efekt ich gry to 33% skuteczności z pola Czarnych przy 51% Stelmetu. W jednym z komentarzy pomeczowych wyczytałem, iż w drugiej połowie goście czekali już tylko na zakończenie spotkania..ciężko mi się z tym zdaniem nie zgodzić, bo wyglądało na to, że Stelmet odebrał gościom całkowitą chęć do gry.
2/ Koszalińscy Amerykanie; Michael Kuebler czyli gracz, mający być dostarczycielem punktów w koszalińskiej drużynie. Amerykanin powrócił do AZS-u w charakterze Mistrza ligi, ale być może trener Cizmić nie potrzebnie obciąża go zadaniem rozgrywania piłki, przynajmniej do czasu powrotu Igora Milicića. Efekt, Kuebler, który spędził w PLK już sporo czasu, wyglądał jak debiutant w pierwszej potyczce sezonu, kończąc mecz z dwoma pudłami na koncie oraz 3 stratami. Wcale nie lepiej, spisywał się usprawiedliwiony przerwą w treningach i kontuzją, Darrell Harris. Niezwykle przydatny w Kotwicy podkoszowy, tym razem zakończył mecz z dorobkiem 5 strat i 5 fauli na koncie, a naprzeciwko niego stał Dawid Przybyszewski. Efekt ich gry to porażka AZS-u. W dodatku Harris miał być największą i najwyraźniejszą przewagą Akademików..
3/ Słabiutki start Rosy Radom. Ideą nadrzędną przy zapraszaniu do grania w lidze kontraktowej PLK jest promowanie basketu w nowych rejonach Polski. Wydawałoby się też, że w parze z promocją wypadałoby pamiętać o jakości prezentowanej przez nowy zespół. Patrząc jednak na mierny występ podopiecznych Mariusza Karola – przy urazach Kosińskiego i Donigiewicza – zastanawiam się na ile ekstraklasowych w jakość pojedynków stać nowy zespół w szeregach TBL? Na trybunach w Zgorzelcu nie brakowało haseł odnośnie niskiego poziomu gry beniaminka. Sporo pracy czeka z drużyną Rosy Mariusza Karola, a obecni obcokrajowcy przy polskich ubytkach nie są w stanie zagwarantować zwycięstw.
4/ W końcu Łukasz Majewski, powracający do Starogardu Gdańskiego w kiepskim stylu. Bez punktów, bez charakteru jak na byłego kapitana Anwilu oraz byłego kadrowicza, za kadencji Igora Griszczuka. Wydaje się, że Maja miał być mocnym polskim punktem zespołu Wojciecha Kamińskiego, a pierwszy mecz – przegrany na parkiecie w Sopocie – mocno temu zaprzeczył. Również – niewiele – do gry Farmaceutów wniósł testowany Zbigniew Białek (17 minut, 2pkt i 1zb). Stanowczo za mało z ich strony jak na weteranów naszej ligi. Osobna sprawa to zespół starogardzki opuści najpewniej Christian Polk (będzie to pierwsze oficjalne zwolnienie w tym sezonie).
Czekam na Wasze refleksje i do usłyszenia;-)