Tradycją stał się już przedsezonowy turniej we Włocławku pod szyldem „Kasztelan Basketball Cup”. Nie inaczej było w tym roku. Do włocławskiej Hali Mistrzów zawitały cztery ekipy – dwie polskie oraz dwie zagraniczne. Nasz kraj reprezentowany był przez Anwil Włocławek oraz Asseco Prokom Gdynia. Stawkę uzupełniały łotewski VEF Ryga oraz Tartu Ulikool z Estonii.
W piątek turniej został otwarty meczem Asseco Prokom Gdynia – Tartu Ulikool. Sympatycy naszego rodzimego basketu na pewno byli bardzo ciekawi tego, co zaprezentuje aktualny Mistrz Polski. W Gdyni mają świetnego trenera, ale dotychczasowe przygotowania nie były jakoś szczególnie optymistyczne. Na zajęciach uczestniczyła zaledwie garstka graczy. W konfrontacji z estońską ekipą najbardziej były widoczne braki podkoszowe. Prokom nie ma na chwile obecną typowego centra. Dlatego tego typu rolę musieli odgrywać Drew Viney oraz Robert Witka, a obydwaj są przecież raczej silnymi skrzydłowymi. Nie poradzili sobie jednak tak źle, bo Amerykanin rzucił 19 punktów, a Witka dorzucił 15 „oczek”. Mieli jednak problemy z powstrzymaniem Ivana Nelubova, który rzucił 18 punktów. Swoje zrobił również Egidijus Dimsa (15 pkt). Ogólnie Tartu kontrolowało większą część spotkania. Prokom miał zryw w III kwarcie. W ostatniej części gry zbliżyli się znacznie do swoich rywali, ale Tartu zanotowało run 11-0 i to było praktycznie rozwianie nadziei dla gdyńskiego klubu. W końcówce, gdy jeszcze była szansa Dardan Berisha nie trafił w kontrze, co włocławska publiczność… nagrodziła oklaskami. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 75:81. Całkiem nieźle spisał się jednak duet Łukasz Koszarek (12 pkt) i Jerel Blassingame (18 pkt i 13 as). Po stronie Tartu swoje dołożył Justin Ingram (13 pkt).
Drugi mecz turnieju to starcie Anwil Włocławek – VEF Ryga. Gospodarze musieli uznać wyższość swoich rywali. To ekipa z Łotwy kontrolowała przebieg gry. Nie pomógł dobrze grający Krzysztof Szubarga (14 pkt). Miał też silne wsparcie w osobach Ryana Wrighta (12 pkt) oraz Rubena Boykina (10 pkt). Po stronie VEF pierwsze skrzypce grali Kristaps Janicenoks (16 pkt) oraz Antanas Kavaliauskas (14 pkt). Ważne trafienia zaliczyli również Amerykanie Earl Rowland i Will Daniels, którzy zdobyli po 12 punktów. Mecz zakończył się wynikiem 64:75.
Drugi dzień turnieju rozpoczął się od konfrontacji Asseco Prokom Gdynia – VEF Ryga. Goście z Łotwy szybko narzucili swoje tempo i uciekali mistrzom Polski. W czwartej kwarcie po punktach, które zdobył Mateusz Ponitka przewaga VEF zmalała jednak tylko do czterech punktów. Łotysze jednak szybko się otrząsnęli i nie pozwolili wyrwać sobie tego zwycięstwa z rąk. Zakończyło się na 61:74. Nie pomogła ponowna nie najgorsza gra Viney’a, Koszarka czy Blassingame’a. Wszyscy rzucili po 10 punktów. Znowu zostały obnażone braki podkoszowe Prokomu, gdyż silny skrzydłowy Kaspars Berzins (16 pkt) został najlepszym strzelcem swojego zespołu. Na obwodzie był wspierany przez Willa Danielsa (10 pkt) oraz Dairisa Bertansa (13 pkt). Po tym rozstrzygnięciu Prokom mógł już zapomnieć o końcowym triumfie, a VEF był bardzo bliski tego sukcesu.
W sobotnim, wieczornym meczu Anwil wreszcie odniósł upragnione zwycięstwo. „Rottweilery” pokonały Tartu Ulikool 83:73. Już w pierwszych minutach gospodarze wyszli na prowadzenie 11:3. Później już Estończycy nie byli w stanie zmienić oblicza tego meczu. Anwil grał mądrze i był po prostu zespołem lepszym. Świetnie pod koszem zachowywał się Ryan Wright (16 pkt i 12 zb). Dobrze spisywali się również Marcus Ginyard, Ruben Boykin czy Krzysztof Szubarga. Cała ta grupa zanotowała po 13 „oczek”. W ekipie Tartu ciężki do zatrzymanie był Egidijus Dimsa (20 pkt), ale nie przełożyło się to na sukces zespołu. Ważne ogniwo gości stanowił również Justin Ingram (14 pkt).
Pierwszym meczem ostatniego dnia Kasztelan Basketball Cup były zmagania dwóch zagranicznych ekip. VEF Ryga mogli postawić „kropkę nad i” wygrywając i odnosząc ostateczny triumf w całym turnieju. Tartu Ulikool postawili jednak bardzo ciężkie warunki. Początek meczu należał jeszcze do Łotyszy. Z każdą kolejną minutą coraz więcej do powiedzenia miała jednak estońska drużyna. Tartu stopniowo niwelowali stratę i konsekwentnie budowali swoją przewagę. Nie pomogła bardzo dobra gra świetnie znanego we Włocławku litewskiego skrzydłowego Donatasa Zavackasa (19 pkt). W Tartu czołową postacią kolejny raz był Justin Ingram (17 pkt). Rywalom sporo problemów sprawił również tradycyjnie Egidijus Dimsa (12 pkt). Mecz zakończył się wynikiem 75:65 i cała ekipa estońskiej drużyny mocno trzymała kciuki za Prokom w starciu z Anwilem.
W polskim pojedynku pierwsza kwarta była jeszcze bardzo wyrównana. Z każdą kolejną rosła wyraźna przewaga Prokomu. Anwil nie potrafił w pełni wykorzystać swojej przewagi pod koszem. Seid Hajric (14 pkt) oraz Ryan Wright (11 pkt) niby zagrali poprawnie, ale to było stanowczo za mało. Przez to więcej zadań spadło na Krzysztofa Szubargę. Polski rozgrywający ciągnął ten cały wózek jak tylko mógł, ale zabrakło mu sił. Mecz zakończył z dorobkiem 12 punktów. Po stronie gości znad morza bardzo ciężko było zatrzymać Koszarka (18 pkt) oraz Viney’a (17 pkt). Dodatkowo do zdobywania punktów przyłączył się Piotr Pamuła, którzy rzucił 11 „oczek”. Anwil przegrał to spotkanie aż 55:71.
Końcowa kolejność Kasztelan Basketall Cup 2012:
1. Tartu Ulikool
2. VEF Ryga
3. Asseco Prokom Gdynia
4. Anwil Włocławek
MVP: Egidijus Dimsa (Tartu Ulikool) – średnio 15.7 pkt oraz 7.7 zb