W pierwszym dniu turnieju w Kownie na cześć Stepasa Butautasa zespół Anwilu Włocławek odniósł zwycięstwo. „Rottweilery” okazały się lepsze po wyrównanym meczu od ukraińskiej ekipy Khimki Juzny.
Przez większość spotkania wydawało się, że Anwilowcy są stroną przeważający. Gra włocławian była jednak dość nierówna i zdarzały się spore przestoje. Potrafili odskoczyć na kilka punktów, ale nie była to zdecydowana przewaga. W pewnym momencie czwartej kwarty zrobiło się wprawdzie 67:56 i wydawało się, że to koniec emocji w tym spotkaniu. Khimki zdołały jednak wykorzystać wyraźny przestój Anwilu i znacznie zniwelować straty. W samej końcówce drużyna z Włocławka prowadziła dwoma punktami, ale Krzysztof Szubarga źle podał. W efekcie tego rywale przeprowadzili błyskawiczną kontrę i na 19 sekund przed końcem było 71:71. Trener Dainius Adomaitis poprosił o czas i ta decyzja okazała się zbawienna. W decydującej akcji dobrze kryty Szubarga długo kozłował w miejscu, ale wreszcie dostał zasłonę i wszystko ułożyło się tak, że Rubin Boykin znalazł się na dogodnej pozycji za trzy. Były zawodnik Stali Ostrów Wlkp. udowodnił, że ma nerwy ze stali i trafił ten decydujący rzut. Zawodnik ukraińskiej ekipy jeszcze rzucał z połowy boiska, ale chybił. Dzięki temu „Rottweilery” wygrały 74:71.
Zawodnicy obydwu drużyn sporo się nabiegali. Nie brakowało częstej obrony na całym boisku. W ogóle widać, że gracze Anwilu świetnie czują się w szybkich atakach. Wszystko ponownie napędza Krzysztof Szubarga. Gdy popularny „Szubi” się rozpędzi to ciężko go zatrzymać.
Przez cały mecz bardzo dobrze radził sobie bohater spotkania, czyli Ruben Boykin. Pokazał się jako zawodnik dość uniwersalny i przede wszystkim mądrze grający. Marcus Ginyard nie zaskoczył pokaźną zdobyczą punktową, ale też wszędzie było go pełno. Potrafił biegać od kosza do kosza i jeszcze w między czasie wyłuskać piłkę z rąk rywali.
Kilka ważnych i ciekawych akcji zanotowali również Ryan Wright, Seid Hajric czy Przemysław Frasunkiewicz. Po amerykańskim graczu wielu oczekiwało tylko prostej, dynamicznej i efektownej gry, ale Wright udowodnił, że techniczne zagrania nie są mu obce. Potrafił grać jeden na jeden tyłem do kosza z graczami o lepszych warunkach fizycznych.
Słabo widoczny w tym meczu był Łukasz Serweryn. Ciężko jeszcze jednak przewidywać czy jego rola w drużynie będzie znikoma, czy może po prostu w tym meczu trener Adomaitis nie wykorzystywał prawie w ogóle polskiego obrońcy.
Kibice Anwilu mogli w tym meczu przeżyć też małą chwilę grozy. W pierwszej połowie urazu doznał Tony Weeden i później już nie pojawił się na parkiecie. Wydaje się jednak, że uraz nie jest jednak zbyt poważny, bo w przerwie Amerykanin normalnie rozgrzewał się z resztą drużyny. Prawdopodobnie litewski szkoleniowiec po prostu nie chciał ryzykować.
Khimik Juzny – Anwil Włocławek 71:74 (18:19, 15:19, 20;18, 18:18)
Anwil: Szubarga 19, Boykin 17, Wright 11, Frasunkiewicz 6,Hajrić 6, Ginyard 5, Weeden 4, Sokołowski 3, Seweryn 2, Maciejewski 1