Po sprawieniu niespodzianki w starciu numer 1 w Madrycie, podopiecznym Dusko Ivanovića nie udało się powtórzyć sukcesu w domu Królewskich. Pomimo usilnych prób drużyna Macieja Lampego nie pokonała wyżej rozstawionego zespołu trenera Pablo Laso a Caja Laboral Baskonia przegrała piąte starcie, 69:76.
Tylko pierwsza kwarta dawała nadzieję na wygraną Maciejowi Lampemu i spółce, a przyjezdni kontrolowali przebieg meczu, prowadząc 24:14. Królewscy wrócili jednak do wyrównanej gry na przestrzeni drugiej kwarty, kiedy zacieśnili strefę podkoszową i zwiększyli skuteczność rzutów z dystansu..
Maciej Lampe rozegrał 31 minut i spisał się tym razem poniżej oczekiwań oraz swojej średniej (12.4 pkt na mecz). Polak zakończył spotkanie z 10 oczkami na koncie (2/3 za dwa i 2/4 za trzy), dokładając w statystykach 7 zebranych piłek.
Od drugiej kwarty jego drużyna wpadła w tarapaty, bo miejscowi szybko odrobili straty (23:13). Przeciwwagę dla naszego reprezentanta stanowił solidny tercet: Novica Velivković (bohater meczu numer 4 miał 15pkt i 3 celne rzuty zza łuku), Felipe Reyes (środkowy reprezentacji Hiszpanii dodał 12pkt i 7zb) oraz Nikola Mirotić (10 oczek) kierowany przez Sergio Rodrigueza (8asyst).
Real analogicznie do spotkania numer 4, wyraźnie lepiej radził sobie w rzutach zza łuku. Tym razem podopieczni Pablo Laso trafili 10 z 21 prób, podczas gdy goście tylko 5 z 21. Ten element gry sprawił, że goście do końca nie mogli zbliżyć się krótszy dystans do przeciwka niż 5 oczek (63:68). Po kolejnej trójce w końcówce 4kw. Jaycee Carrolla (3x3pkt) miejscowi mogli być pewni zwycięstwa w serii (3:2).
W drugim półfinale Barcelona odprawiła z kwitkiem Valencię (3:1 w serii) i w finale zagra Wielkie Derby z Królewskimi. Zapowiadają się wielkie emocje i niesamowite spotkania (m.in. na antenie SportKlubu).