Mrożące się w szatni Asseco szampany muszą poczekać – po najbardziej emocjonującym spotkaniu tegorocznych finałów Trefl pokonał będących o krok od sięgnięcia po dziewiąty tytuł mistrzowski gospodarzy i dzięki zwycięstwu 76:71 zmniejszył stratę w serii na 2-3.
Świetne zawody rozegrał Łukasz Koszarek, który był bliski osiągnięcia pierwszego w historii finałów triple-double, a prawdziwym czarnym koniem meczu okazał się Marcin Stefański, który rozegrał najlepszy mecz w karierze.
Mecz numer 6 zostanie rozegrany w poniedziałek o 18:30 w Sopocie – Trefl staje przed wielką szansą odwrócenia losów finałowej serii, gdynianie zaś muszą wyciągnąć wnioski z dzisiejszej porażki – pierwszej w tegorocznych play-offs na własnym parkiecie.
Szykują się niesamowite emocje – których brakowało w poprzednich czterech grach…
Pokazaliśmy wielki charakter!
Powiedział po meczu bohater spotkania, Marcin Stefański, a przyznać trzeba, że tego charakteru zabrakło sopocianom w trzech przegranych meczach.
Trefl wygrał pomimo faktu, iż ze względu na przewinienia większą część meczu na ławce spędził John Turek, który zdobył tylko 2 punkty, a fatalną skuteczność zanotował w tym meczu Filip Dylewicz – 4 trafienia na 17! Dylewicz ostatecznie zdobył 10 punktów, miał 6 zbiórek i 4 asysty.
Świetny mecz rozegrał przede wszystkim Łukasz Koszarek – zdobył 20 punktów, trafiając aż 5 razy za trzy punkty (na 6 prób!), zaliczył 9 asyst i zebrał 7 piłek – triple-double było w zasięgu!
15 punktów i 7 zbiórek (w tym aż pięć w ataku!) Marcina Stefańskiego to zdecydowanie najlepszy jego występ w sezonie – kto wie, czy nie w najważniejszym meczu! 12 punktów dorzucił Adam Waczyński, słabiej zagrali za to Mallett (7 pkt. i 4 zb., ale tylko 2/7 z gry) i Wiśniewski (6 pkt., 3 straty), ten pierwszy jednak zdobył kilka kluczowych punktów w czwartej kwarcie, a Wiśniewski i tak zagrał lepiej niż w poprzednich meczach.
Aż 63 punkty dla gospodarzy zdobył kwartet Blassingame (15 pkt., 5 zb., 3 as.) – Motiejunas (20 pkt., 9 zb.) – Frasunkiewicz (15 pkt., 3 as., 2 zb.) – Hrycaniuk (13 pkt., 5zb., 2 as.), ale nie otrzymali praktycznie żadnego wsparcia od pozostałych graczy – punktów nie zdobyli Zamojski (0/5 z gry), Szczotka (0/1) i Ponitka (0/1), słabo trafiał Kuebler (5 pkt., 2/7 z gry), a niewidoczni byli Dmitriew (2 pkt., 1/3 z gry) i Łapeta (1 pkt. i 2 zbiórki).
Gospodarze wyraźnie przegrali też walkę na tablicach – 29:36, co dziwi tym bardziej, ze dysponują znacznie wyższym i silniejszym składem, a przez wzgląd na problemy z faulami mało grali dwaj środkowi Trefla – Kuzminskas i Turek. Asseco trafiło też tylko 4 z 22 rzutów za trzy, Trefl zaś z dystansu trafiał dziś wyjątkowo często – i celnie: 11 na 24 i to pomimo fatalnej skuteczności Dylewicza (2/9).
Goście zaczęli mecz w eksperymentalnym ustawieniu – z Marcinem Stefańskim w pierwszej piątce. Okazało się to świetnym posunięciem, bo obok Łukasza Koszarka Stefański był najlepszym graczem Trefla zarówno w pierwszej połowie, jak i w całym meczu. Tylko w pierwszej połowie Stefański trafił 3 z 4 rzutów, rzucił łącznie 9 punktów i zebrał 5 piłek, w tym 4 w ataku. Przyzwoicie radził sobie także na linii rzutów wolnych – trafił 3 z 5 rzutów. Stefański zdobył także pierwsze trzy punkty dla swojej drużyny, ale Asseco odpowiedziało trafieniami Motiejunasa i dwoma Blassingame’a i po trzech minutach gospodarze prowadzili 6:3. Wówczas zryw zanotowali goście – z półdystansu trafił Turek, a dwie trójki dołożyli Koszarek i Waczyński i Trefl wyszedł na prowadzenie 11:6! Gospodarze odpowiedzieli potem trafieniami spod kosza Motiejunasa i Hrycaniuka, ale kolejną trójkę dołożył Waczyński, który wykorzystał świetne podanie Koszarka (3 asysty w pierwszych pięciu minutach), a po trzech wcześniejszych pudłach odblokował się także Dylewicz, który zdobył cztery punkty z rzędu i goście prowadzili 18:10.
Końcówka kwarty należała jednak do Przemysława Frasunkiewicza, z którym zupełnie nie radził sobie w obronie Jermaine Mallett. Amerykanin popełnił dwa faule z rzędu – na trzy punkty z wolnych zamienił je Frasunkiewicz, który potem dorzucił jeszcze trafienie spod kosza. Na domiar złego Mallett w ostatniej minucie spudłował jeszcze dwa razy z dystansu (choć jedno pudło można mu odpuścić, rzucał bowiem równo z syreną z połowy boiska) i gospodarzom udało się po pierwszej kwarcie zniwelować stratę do trzech punktów.
Początek drugiej kwarty to prawdziwy koszmar gości – przez prawie sześć minut jedyne punkty dla Trefla zdobył na samym początku kwarty Wiśniewski, a Asseco zdobyło w tym czasie aż 12 punktów – z czego po pięć rzucili Kuebler i Frasunkiewicz. Niemoc gości przełamał wreszcie nie kto inny, jak Stefański, ale po czterech kolejnych punktach Blassingame’a, Asseco wyszło na dziewięciopunktowe prowadzenie – 31:22. Tempa nie zwalniał jednak rozgrywający mecz życia Stefański – najpierw zaliczył trzecią już zbiórkę w ataku, którą zamienił na dwa punkty z wolnych, a potem dołożył jeszcze trafienie spod kosza. Gościom nie udało się jednak zmniejszyć strat, gdyż słabo radzili sobie z linii rzutów wolnych (4/9), fatalnie pudłował Dylewicz (2/11, z czego 0/5 za 3), a punkty dla gospodarzy zdobywali Hrycaniuk i Motiejunas. Końcówka kwarty to jednak popis gry Łukasza Koszarka – najpierw trafił dwa wolne, później dołożył trójkę i do przerwy Trefl przegrywał już tylko jednym punktem – 34:35.
Trzecią kwartę zaczął trafieniem z dystansu Łukasz Wiśniewski, ale Trefl nie był w stanie znaleźć recepty na świetnie grających podkoszowych Asseco – pod koszami dominował Adam Hrycaniuk, który zdobył aż 8 punktów, dodatkowo zupełnie nie radził sobie z nim Kuzminskas, który szybko złapał dwa przewinienia i po czwartym faulu usiadł na ławce. Świetnie grał też Motiejunas, który rzucił 8 punktów (w tym efektowny wsad po asyście Frasunkiewicza). Dwie kolejne trójki Koszarka przywróciły nadzieję gości na zwycięstwo, później jednak Trefl zaliczył dwie straty, a kontrę Asseco wsadem zakończył dobrze grający Frasunkiewicz i gospodarze prowadzili 53:48. W końcówce kwarty czwarte przewinienie złapał Turek, ale po wolnych Koszarka i pierwszej celnej trójce Dylewicza (przy ósmej próbie!) sopocianom udało się na koniec kwarty zmniejszyć stratę do zaledwie dwóch punktów – 53:55.
Ostatnią kwartę trafieniem z dystansu rozpoczął Frasunkiewicz, ale wciąż świetnie grał Stefański, który zdobył cztery punkty, wreszcie trafiać zaczął Mallett (pięć punktów, w tym trójka), swoje dorzucił też Waczyński i goście na 5:33 przed końcem prowadzili 64:61. Dla Asseco trafiali następnie Blassingame i Motiejunas, ale kolejne trafienie zaliczył Waczyński, a niezwykle ważną trójkę Dylewicz i na trzy minuty przed końcem Trefl prowadził 69:65. Asseco za wszelką cenę próbowało zmniejszyć straty – niezwykle waleczny Blassingame na 100 sekund przed końcową syreną trafił za trzy i wyrównał stan zawodów, ale gospodarze nie wykorzystali straty Malletta, a kluczową dla całego meczu trójkę na 34 sekundy przed końcem trafił Łukasz Koszarek, dając prowadzenie swojej drużynie 72:69!
Po faulu Koszarka dwa wolne wykorzystał co prawda Blassingame, ale chwilę później dwoma celnymi wolnymi odpowiedział Waczyński i na 16 sekund przed końcem Trefl wciąż prowadził trzema punktami.
Tej straty gospodarzom nie udało się już zniwelować – z dystansu mylili się kolejno Kuebler i Frasunkiewicz, a Asseco dobił dwoma celnymi wolnymi Mallett – 76:71 dla Trefla i… gramy dalej!
Mecz numer sześć zostanie rozegrany w poniedziałek w Sopocie. Wiele wskazuje na to, że w tej serii jeszcze wszystko jest możliwe!