Autor: Kacper Pupin
Rywalizacja o brązowy medal mogła się już zakończyć w ostatni czwartek w Zgorzelcu jednak tam zielonogórzanie nie spisali się najlepiej i przegrali 69 : 95. Dlatego też, aby wyłonić trzeci zespół tegorocznych rozgrywek TBL, trzeba rozegrać jeszcze jedno spotkanie w hali CRS. Już jutro ostatni mecz Zastalowców w tym sezonie. Zapraszamy do lektury zapowiedzi decydującego pojedynku o brąz między Zastalem a Turowem Zgorzelec.
Jak w ogóle zabrać się do pisania tej zapowiedzi? To ostatni taki tekst w tym sezonie. O Zastalu dowiedzieliśmy się już niemal wszystkiego. Waleczni, nieustępliwi i nieprzewidywalni – z pewnością takie określenia w pierwszej kolejności przychodzą nam do głowy, kiedy słyszymy o zespole dowodzonym przez trenera Mihailo Uvalina. Każde możliwe oblicze Zastalowców jest nam znane. Jutro nie dowiemy się niczego nowego. Pojawia się jednak pytanie: Czy ci zawodnicy przejdą do historii zielonogórskiej koszykówki? Zastal jeszcze nigdy nie zdobył medalu w rozgrywkach polskiej ekstraklasy i jeśli uda się pokonać Turów po raz drugi w serii o brązowy krążek, będziemy wszyscy świadkami czegoś zupełnie bez precedensu w dziejach regionalnego sportu. I tak jest już wspaniale, gramy przecież o ligowe podium.
Aby zrozumieć istotę „wspaniałości” bieżących rozgrywek dla Zastalu, przypomnijmy sobie pokrótce wydarzenia z tego sezonu.
Zaczęliśmy od Memoriału L. Birgfellnera i pożegnania z Amerykanami Jeffem Foote’em i Ryanem Wittmanem. Przybył za to Gani Lawal, center prosto z NBA, który miał rządzić pod tablicami na parkietach naszej ligi, i rządził. Rozgrywki PLK otworzyliśmy w hali CRS meczem z PBG Basketem Poznań. Zastal zwyciężył 14 punktami, ale i tak nikt tego docenić nie chciał, bo w siłę rywala ciężko było wierzyć. Były wygrane we Włocławku, w Słupsku, ale też fatalna porażka w Kołobrzegu, w którą najstarsi kibice koszykówki wciąż nie mogą uwierzyć. Potem nadszedł kryzys i zmiana na stanowisku pierwszego szkoleniowca. Trener Uvalin zastąpił Tomasza Jankowskiego i odmienił w nie tylko grę tego zespołu, ale wpłynął tez na podejście graczy do swojej pracy (wcześniej nie było ono złe, ale po prostu inne). Brak demokracji w drużynie wyszedł jej na dobre. Zastal seryjnie zwyciężał, ale w „koszykarskiej” Polsce nie chciano tego traktować zbyt poważnie. I po wspaniałym meczu z Kotwicą Kołobrzeg udało się awansować do upragnionej pierwszej szóstki, co gwarantowało udział w fazie playoff. Plan wykonany! Ale wszyscy chcieli więcej.
W spotkaniach z najlepszą piątką ligowców Zastalowcy „obronili” halę CRS, wygrali bowiem wszystkie mecze w Zielonej Górze. W międzyczasie był jeszcze finał Pucharu Polski przegrany z Treflem Sopot. Do fazy pucharowej podopieczni Mihailo Uvalina przystąpili z czwartej lokaty. Tam do walki już szykowali się Czarni Słupsk, zapowiadał się ciężki bój. I taki właśnie był, a skończył się sukcesem koszykarzy z Winnego Grodu po pięciu bardzo emocjonujących starciach. Wielka euforia, Zastal walczy o medal! W półfinale trzy porażki z Asseco Prokomem Gdynia – na takiej notce o starciu z mistrzami Polski można poprzestać, za rok na pewno będzie lepiej.
Wróćmy jeszcze do spraw kadrowych. Lawal w pierwszej części sezonu był najlepszym środkowym ligi, potem powrócił do USA, gdzie po skończeniu lock – outu szukał swojej szansy w NBA. Pograł trochę w Chinach i wrócił do Zastalu, by za chwilę znowu nas opuścić, tym razem już nie na własne życzenie. Jeszcze kilka słów o kolejnym nabytku z najlepszej ligi świata, to Jordan Williams, nie zagrał ani jednego meczu w barwach zielonogórskiego klubu, ale obejrzał z ławki rezerwowych spotkanie z Kotwicą w Kołobrzegu i wrócił do USA. Był też Pervis Pasco, który, mówiąc językiem dyplomacji, nie dostosował się do wymogów serbskiego szkoleniowca.
Co mamy teraz? Jutro trzecia odsłona w walce o brąz z Turowem Zgorzelec i na to zostawmy dwie wolne linijki do zapisania…
Początek meczu w niedzielę o godzinie 17.15
Źródło: Zastal.net