Jeśli narzekaliśmy na brak emocji we wczorajszym meczu Asseco z Treflem to co powiedzieć o tym, co działo się dziś w Zgorzelcu? Gospodarze, dla których rywalizacja o 3 miejsce jest szansą na uratowanie sezonu i odzyskanie honoru zdeklasowali drużynę Zastalu i wyrównali stan rywalizacji na 1-1. Oba zespoły dzieliła w tym spotkaniu różnica klas co niestety mocno wpłynęło na atrakcyjność spotkania – zgorzelczanie bezlitośnie ogrywali bezsilnych gości, którzy zupełnie nie mieli pomysłu na grę i zasłużenie przegrali 69:95, choć po trzech kwartach zanosiło się na zupełny pogrom.
Trzeci, decydujący mecz, zostanie rozegrany 27 maja w Zielonej Górze. Faworytami do brązowego medalu wydają się być gracze Turowa, ale Zastal nie zamierza składać broni i we własnej hali spróbuje powalczyć o największy sukces w historii klubu.
Póki co musi jednak wyciągnąć wnioski z dzisiejszej klęski – a tych będzie zapewne mnóstwo…
Gospodarze weszli w mecz bardzo dobrze – grali szybko i efektownie, a świetną partię rozgrywał Arthur Lee, który w 10 minut rzucił 9 punktów i zaliczył dwie asysty, oraz Dallas Lauderdale, który świetnie spisywał się zarówno w obronie (2 bloki), jak i w ataku. Wspierał ich Damian Kulig (4 pkt., 2 zb.) i gospodarze objęli dziesięciopunktowe prowadzenie. Zastal w tej części gry zdobywał punkty głównie z rzutów wolnych, a więcej niż jedno trafienie z gry zaliczył tylko Kirk Archibeque (6 pkt., 2 zb, 3/4 z gry). Walter Hodge punktował tylko z wolnych (4/4), ale zaliczył 4 asysty, w tym trzy do Kirka i jedną świetną w ostatniej sekundzie do Stelmacha, po tym jak sprytnie wyprowadził kontrę.
Drugą kwartę otworzył Hodge, zaliczając kolejny przechwyt i zdobywając łatwe punkty z kontry, ale później akcję 2 1 zaliczył Cel, a kilka punktów z gry zdobył bardzo aktywny Kickert. Zastal próbował nawiązać walkę, ale na trójkę Hodg”a trafieniem spod kosza odpowiedział bardzo aktywny Lee, a kosz Archibequea trójką zripostował Chyliński.
Kolejne minuty to seria strat z obu stron, ale końcówka kwarty należała już do gości – dwa razy z rzędu trafił Moore, a po dobitce Cela w ostatnich sekundach gospodarze wyszli na prowadzenie 49:36. Już po zakończeniu kwarty odgwizdano przewinienie trenerowi gości i było jasne, że Zastal zaczyna mieć poważne kłopoty.
Trzecia kwarta zaczęła się od lepszej gry gości, dzięki czemu Zastal szybko odrobił kilka punktów i przy stanie 53:44 wydawało się, że wszystko może się jeszcze wydarzyć.
Później wydarzyła się jednak dla gości prawdziwa katastrofa, Turów zdobył bowiem 22 punkty z rzędu! Najpierw cztery kolejne punkty zdobył Lauderdale (w tym po efektownym wsadzie), który zaliczył jeszcze blok na Stelmachu, później kolejne punkty po efektownych zagraniach zdobywali m.in. Wysocki, Cel, Chyliński, Lee i Kulig. Goście byli w tym czasie zupełnie bezradni – zanotowali mnóstwo strat, pudłowali w prostych sytuacjach, podejmowali też bardzo złe decyzje rzutowe, a bez zarzutu casino online działała obrona Turowa. Gości dobiły cztery rzuty wolne Lee, a po koszu Jacksona było już 75:44! Wreszcie kilkuminutową niemoc strzelecką przerwał Mobley, trafiając dwukrotnie z linii rzutów wolnych, a chwilę później pierwszy raz od sześciu minut Zastal zdobył punkty z gry – trafienie zaliczył Stelmach.
Turów odpowiedział jednak punktami Moore”a i Wysockiego i zrobiło się 83:50, ostatnie zdanie należało jednak do aktywnego Mobley”a, który dobił piłkę na 2 sekundy przed końcem kwarty.
Czwartą kwartę Zastal rozpoczął tak, jakby goście pogodzili się już z porażką – akcję trzypunktową zaliczył jeszcze co prawda Mobley, ale sześć kolejnych punktów zdobyli gospodarze i trener Mihailo Uvalin postawił na graczy rezerwowych, dając odpoczynek przed decydującym meczem swoim najlepszym zawodnikom. Co ciekawe jednak, chwilę po tym, jak Kickert wyprowadził Turów na 36-punktowe prowadzenie (93:57), gospodarze praktycznie przestali grać i ostatnie kilka minut Zastal wygrał 12:2, co jednak nie miało już tak naprawdę znaczenie.
Katastrofalną zmianę w Turowie dał Michał Gabiński, który w ciągu ostatnich sześciu minut nie tylko nie zdobył punktu, ale zaliczył cztery faule i spudłował wszystkich 5 rzutów.
Najlepszymi graczami gości byli zawodnicy, którzy we wcześniejszych meczach nie grali zbyt dobrze, a to spotkanie – dość nieoczekiwanie rozpoczęli w pierwszej piątce – Dallas Lauderdale (10 pkt., 5 zb., 3 bloki, 4/5 z gry) i Arthur Lee (19 pkt, 7 as., 2 zb, 2 przechwyty, 5/6 z gry i 9/9 z wolnych). Nieźle zagrali także Kickert (12 pkt., 4 zb.), Wysocki (12 pkt., 6 zb.) oraz Kulig (10 pkt.) i Cel (10 pkt., 6 zb.).
Dla Zastalu najwięcej punktów zdobyli Walter Hodge (15 pkt., 5 as., 2 przechwyty) i Mobley (12 pkt.).
Bardzo nieskutecznie zagrało natomiast trio Matczak-Mirkovic-Chanas: wspólnie trafili tylko 3 z 19 rzutów. Tylko trzech graczy Zastalu zdobyło więcej niż 6 punktów – po stronie Turowa takich graczy było aż siedmiu.
O zwycięstwie Turowa w dużej mierze zadecydowała zdecydowana przewaga w zbiórkach (33:25), zwłaszcza w pierwszej połowie, a także znacznie lepsza skuteczność (58% – 34%), choć obie drużyny równie słabo rzucały z dystansu – Turów trafił 2 z 14 rzutów, Zastal – 2 z 17.
Czy Zastal podniesie się po tej klęsce? Czy Turów utrzyma wysoką formę i zagra z równą determinacją w kolejnym spotkaniu? Decydujący mecz nr 3 rozegrany zostanie w niedzielę 27 maja o godz. 17.15 w Zielonej Górze.
Oby spotkanie to przyniosło więcej emocji niż dzisiejszy mecz – od chwili, gdy Turów wyszedł na 30-punktowe prowadzenie musiałem się bardzo starać, żeby skupić się na oglądaniu meczu do końca…
–
Turów Zgorzelec – Zastal Zielona Góra 95:69
(26:18, 23:18, 34:16, 12:17)
PGE Turów Zgorzelec – Arthur Lee 19, Konrad Wysocki 12, Daniel Kickert, 12, Damian Kulig 10, Dallas Lauderdale 10, Aaron Cel 10, Michał Chyliński 8, David Jackson 6, Ronald Moore 6, Artur Mielczarek 2, Giedrius Gustas 0, Michał Gabiński 0.
Zastal Zielona Góra – Walter Hodge 15, Thomas Mobley 12, Kirk Archibeque 10, Piotr Stelmach 6, Kamil Chanas 6, Rafał Rajewicz 6, Uros Mirkovic 5, Marcin Chodkiewicz 3, Filip Matczak 3, Marcin Sroka 3.
1 komentarz