O ile najlepszym graczem Trefla Sopot w fazie zasadniczej był zdecydowanie Łukasz Koszarek, to już w fazie play-offs klasą samą dla siebie jest kapitan drużyny z Sopotu, Filip Dylewicz. Jeśli ktoś jest w stanie na razie nawiązać walkę z Jerelem Blassingeme’m z Asseco Prokom o tytuł najlepszego gracza play-offs, to jest nim właśnie skrzydłowy Trefla. Tym bardziej, że podobnie jak rozgrywający Mistrzów Polski, z każdą kolejną fazą tego sezonu gra coraz lepiej!
Z powodu kontuzji łękotki Dylewicz opuścił na początku sezonu kilka spotkań, ale po powrocie szybko doszedł do pełnej dyspozycji. Pierwszą część sezonu miał na tyle dobrą, iż uznano go za Sportowca Roku na Pomorzu, a w głosowaniu kibiców został wybrany do pierwszej piątki Północy w Meczu Gwiazd (zagrał w nim jednak tylko 11 minut i zdobył 6 punktów).
W pierwszej części sezony Dylewicz rozegrał 13 spotkań, notując średnio 13,3 pkt., 5.2 zb., 1,1 as. i 1,0 prz,
W fazie drugiej grał już znacznie lepiej – rozegrał wszystkich 10 spotkań, notując średnie 18,9 pkt. (drugi wynik, tylko za Hodge’m), 6,3 zb., 2,2 as. i 1,1 prz. – postęp bardzo wyraźny, w dodatku we wszystkich kategoriach statystycznych!
Nieco słabiej grał w Pucharze Polski (średnie za 3 mecze to 10,7 pkt, 6,,0 zb. i 2,7 as.), ale szczyt formy osiągnął wówczas Koszarek, a Dylewicz grał wtedy średnio 7 minut krócej, niż w II etapie.
W ćwierćfinałowej serii ze Śląskiem Wrocław Dylewicz notował średnio 16,2 pkt., 5,4 zb. i 1,4 as., były to więc wyniki nieco słabsze niż podczas drugiego etapu rundy zasadniczej, na najwyższe obroty Dylewicz wskoczył jednak w półfinałowej serii z Turowem. Nie bał się oddawać wielu rzutów z dystansu, często wchodził pod kosz, był bardzo aktywny w walce o zbiórki, wreszcie zaliczał sporo asyst, zwłaszcza do Johna Turka. Do tego przyćmił lidera zgorzelczan Daniela Kickerta, pokazując, iż jest obecnie chyba najlepszym silnym skrzydłowym w polskiej lidze.
W ćwierćfinałowej serii z Turowem w czterech meczach Dylewicz notował średnio 17,8 pkt., 7,8 zb., 3,3 as., trafił też 10 trójek (przy 42% skuteczności).
W całych play-offach Dylewicz notuje na razie 16,9 pkt. (4. wynik, pierwszy w zespole), 6,4 zb. (czwarty wynik, drugi w zespole) i 2,2 as. (14. wynik, trzeci w zespole), ma też szósty najlepszy wynik eval – 17,8.
Jak Dylewicz wypadnie w serii finałowej? Czy okaże się lepszy od Blassingame’a? A może to jednak Łukasz Koszarek, MVP Pucharu Polski i drugi najlepszy gracz sezonu, okaże się najlepszym zawodnikiem finałów i tym samym całych play-offs? Koszarek wszak wcale nie gra dużo słabiej niż Dylewicz – średnie 14,6 pkt., 4,1 zb., 5,3 as. i 1,6 prz. wyglądają wszak imponująco! Poza tym Koszarek rzuca na świetnej skuteczności – 50% za trzy i 54,5% z gry! Nawet, gdy Koszarkowi w tych play-offach nie szło (drugi mecz z Turowem – 1/7 z gry, 1/2 z wolnych) i tak trafił kluczową trójkę, miał 6 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty!
Tak naprawdę każdy z tej trójki ma ogromną szansę zostać największą gwiazdą play-offs, a czy tak się stanie, przekonamy się już niebawem. Póki co w wyścigu prowadzi Blassingame o pół długości przez Dylewiczem, za plecami którego czai się Koszarek.
Reszta stawki jest już dość daleko (Turek, Hrycaniuk, Motiejunas, Waczyński), a gracze zespołów, które nie awansowały do finału, siłą rzeczy odpadają z tej rywalizacji – a szkoda, bo Stanley Burrell w ćwierćfinałach przechodził samego siebie, a Walter Hodge zagubił nieco formę z rundy zasadniczej.
Ma jednak szansę zrehabilitować się jeszcze w meczach o brązowy medal…
–
Pierwsza piątka play-offs:
Blassingame – Koszarek – Dylewicz – Hrycaniuk – Archibeque
Druga piątka:
Hodge – Burrell – Kickert – Motiejunas – Turek
MVP – Jerel Blassingame
Najlepszy polski zawodnik – Filip Dylewicz