Pamiętacie scenę z filmu „Psy 2”, kiedy Franz Maurer 'łapie’ na skrzyżowaniu, kierującego ruchem Waldka Morawca? Policjant zapominając, że jest ważnym elementem w kierowaniu wydarzeniami na ulicy, zapomina się podczas rozmowy i macha rękoma, podekscytowany szansą zarobienia wielkich pieniędzy..w tle słyszymy odgłosy samochodowej stłuczki a po chwili Franz wypowiada słynny monolog „Wołają jakiegoś….. Myślę, że chodzi im o Ciebie!”. Młody podchodzi do rozbitych aut i rzuca słowa „ ale se Pan narobił!!”, winiąc oczywiście kierującego pojazdem..
Ta scenka filmowa i kultowa dla polskiego kina znakomicie obrazuje zgorzeleckie wydarzenia sprzed 4 meczu na linii Turów – Trefl oraz podczas jego trwania. Wielu ludzi oglądających wczorajsze spotkanie zachwycało się wspaniałą i wysoką dyspozycją graczy gości, ale jak się przyjrzymy dokładniej gracze miejscowi najwyraźniej nie mieli wcale ochoty wchodzić do finału i zrobili na przekór trenerowi..
Dlaczego? Portal PolskiKosz jako pierwszy podał informację o fakcie, wstępnej umowy podpisanej przez Jacka Winnickiego z drużyną CCC Polkowice, po zakończeniu meczu numer 3. Trener Turowa jeszcze wcześniej związał się reprezentacją Polski kobiet i pod znakiem zapytania stanął jego kolejny powrót do zgorzeleckiego środowiska, na trzeci z rzędu sezon. Nikt nad Nysą jednak nie myślał, że popularny ‘Ślimak’ zostawi swoją drużynę na lodzie (patrz w przenośni) i to w sytuacji, kiedy toczyły się losy najważniejszego w sezonie starcia.
Dariusz Miłka (Franz Maurer) – szef klubu CCC Polkowice porozumiał się z Jackiem Winnickim (Młody) w kwestii prowadzenia euroligowej drużyny w nowym sezonie, a trener machnął rękoma i obojętnie podszedł do meczu numer 4 z Treflem, wiedząc, że nie da rady zmobilizować graczy do wysiłku, co widać było podczas pierwszej kwarty (gracze Winnickiego odpuścili mecz w obronie i wg mnie na znak protestu łamali zagrywki rzucając często z obwodu).
Całkiem niedawno opisywałem sytuację w Turowie Zgorzelec i zaznaczałem fakt, iż trener Winnicki mocno się gubi w prowadzeniu zespołu. Ponadto wg różnych źródeł popadał on w konflikty z Konradem Wysockim oraz Ronaldem Moorem (tego drugiego chciał zwolnić przed II fazą rozgrywek TBL), które rzekomo załagodził przed ćwierćfinałowymi meczami.
Niewłaściwy moment. Ktoś może powiedzieć, że to wybór trenera i jego życie, i może nie powinniśmy go oceniać za zaistniałą sytuację. Jednak, w momencie, gdy zespół najbardziej tego potrzebuje – po przegranym meczu numer 3 – kapitan Winnicki sygnalizuje, że opuści statek a następnie nie organizuje zajęć taktycznych z trenerami (video – za głosami ze Zgorzelca się nie odbyło; zawsze przed meczem trener i jego sztab organizowali takie zajęcia w celu ‘rozpoznania przeciwnika’ czy analizy jego gry). Tak nie zachowuje się profesjonalista przed innymi ambitnymi ludźmi (dodajmy tu jeszcze kibiców wierzących w swoją drużynę), którzy ciągle mają nadzieję, iż są w stanie pokonać rywala (rok temu się udało, więc czemu nie teraz?).
Po pierwsze: kontrakt i jego podpisanie powinny być ‘ściśle tajne’. Po drugie, jedna i druga strona powinna w 100% zadbać o to by żadna plotka nie dostała się do prasy. Po trzecie – zespół nie powinien nic o tym wiedzieć i nie powinien się tego w ogóle domyślać (wpadką można nazwać fakt, że syn prezesa klubu i dolał oliwy do ognia, publikując w języku angielskim pewien rodzaj ataku na osobę trenera). Po czwarte: Jacek Winnicki powinien zachowywać się tak jak dotychczas, prowadząc zajęcia w rutynowy sposób, nie dając zespołowi powodów do niepokoju.
Wielce zastanawiające dla mnie jest czy również sternicy klubu wiedzą dokładnie, co robią lub co, dzieje się u nich w ogródku, przyzwalając na swego rodzaju anarchię pod swoimi skrzydłami, psującą wizerunek wśród fanów, kibiców basketu oraz zawodników i agentów sportowych (?).
Efekt jest taki, że mało, kto wierzy w brązowy medal dla Turowa i polepszenie atmosfery w zespole przed meczami z Zastalem (proponuję już podziękować p. Winnickiemu i dać krótką szansę asystentowi Mariuszowi Niedbalskiemu).
Pointa: wczoraj na meczu w Zgorzelcu obecny był również trener wrocławskiego Śląska – Miodrag Rajković. Wieść niesie, że miał on również rozmawiać na temat swojej przyszłości w zgorzeleckim klubie.
BTW. Parę miesięcy temu sam wskazywałem trenera Rajkovića jako idealnego kandydata w zgorzeleckich warunkach. Na pewno z obecnym potencjałem Turowa byłby on w stanie powalczyć o złoto w obecnym sezonie!