Autor: Woy9
Pamiętam P. Marka Rudzińskiego z komentarzy przy niezapomnianych transmisjach nocnych NBA m.in. z 1995 roku, kiedy Orlando Magic mierzyli się z Houston Rockets. Pan Marek wspierał Włodzimierza Szaranowicza i Ryszarda Łabędzia, kiedy Rockets nadspodziewanie łatwo ogrywali Magic, będąc Mistrzem ligi sprzed roku. Wówczas nawiązywał on do swoich doświadczeń związanych z grą w koszykówkę oraz dzielił się z nami własnymi przeżyciami. Szczerze mówiąc dalej nie często słyszałem o nim – gdyż najczęściej w TV śledzę koszykówkę – a ta wędrowała po różnych stacjach od TVN-u począwszy na Canal+ kończąc (NBA) oraz na Polsacie zaczynając a na TVP Sport finiszując do dnia dzisiejszego (PLK). Wracając do osoby komentatora bywało, że zostawiał jednego z kolegów na stanowisku komentatorskim przy dogrywce, bo spieszył się na swoją audycję radiową;-)
Na początku XXI wieku rozpoczął on swoją przygodę z powszechnie znaną stacją Eurosport a w niej m.in. komentował koszykówkę na europejskim poziomie. Niedawno , bo przed pierwszym kwietnia, po 12 latach, zdecydował się odejść ze stacji. Dziennikarz poinformował o tym na swoim blogu na dzień przed Prima Aprilis. Nie byliśmy zatem pewni, czy ta informacja jest prawdziwa. Okazało się jednak, że tak. 7 kwietnia jego komentarz można było usłyszeć na antenie TVP Sport przy relacji z meczuTrefla Sopot z Turowem Zgorzelec. Wówczas myślałem, że to jednorazowy epizod i dotychczasowi komentatorzy – Mirosław Noculak, Ryszard Łabędź i Marek Sobczyński – po prostu zrobili sobie wolne, przy okazji świąt. Nie ukrywam stary, znajomy głos znów zrobił na mnie wrażenie.
Na antenie Eurosportu Marek Rudziński komentował przede wszystkim narciarstwo klasyczne i lekkoatletykę. Był na Igrzyskach Olimpijskich i Mistrzostwach Świata. Koszykówka to jednak dyscyplina bliska jego sercu do dziś, gdyż w latach 70. grał w barwach warszawskiej Polonii.
Teraz będzie on wspierał komentatorów koszykarskich TV, gdzie dotychczas często było słychać głos Piotra Sobczyńskiego, Ryszarda Łabędźa i Mirosława Noculaka.
Podczas drugiej potyczki Trefla ze Śląskiem Wielki Fan Basketu znów zaistniał i przyćmił swoim żywiołowym, ciągniętym z pasją, znów przeplatanym wspominkami sprzed lat, komentarz kolegi po fachu. Wniósł ożywienie, był w swoim żywiole, czuł grę i wciągał nas – niezwykle potrzebne cechy przy tej dyscyplinie sportu i w roli komentatora – gdyż kosz to gra niezwykle dynamiczna.. Na moment poczułem się jak wtedy, kiedy miałem 16 lat i wstawałem w środku nocy by obejrzeć koszykówkę z najlepszej ligi świata. Wielki szacunek za powrót do źródeł, po latach, za to, iż z bardzo przeciętnego pojedynku w mało znanej w świecie lidze (z całym szacunkiem dla pracy i gry koszykarzy), można zrobić coś większego niż praktycznie to się wydaje, że jest.. Czekam z niecierpliwością na kolejne spotkania z Pana głosem w tle Panie Marku i dodam: o wiele lepiej ogląda się ulubioną dyscyplinę sportu z tak żywiołowym komentarzem.
5 komentarze/y