Dardan Berisha oraz Corsley Edwards wrócili do gry. Był to powrót jak najbardziej udany. Po ostatniej porażce w Zielonej Górze ekipa Anwilu Włocławek pokonała we własnej hali Czarnych Słupsk. Poprowadził ich do tego wspomniany Berisha.
Pierwsza kwarta była niezwykle wyrównana. Padał niemal punkt za punkt. Goście po tej części meczu prowadzili jednym „oczkiem”. W drugiej odsłonie było już trochę inaczej. Był moment, gdy Czarni Słupsk trochę bardziej odskoczyli. Serię udanych akcji mieli Paweł Przyborowski, Stanley Burrell oraz Paweł Leończyk. Zrobiło się z tego 18:25. To był moment, gdy przyjezdni mogli przejąć ten mecz. Anwil jednak tym się nie przejął. Szybko trójkę odpalił Dardan Berisha, a akcję 2+1 zaliczył John Allen. Dzięki temu „Rottweilery” wróciły do gry. Mam wrażenie nawet, że ten wyskok Carnych zmobilizował włocławian do lepszej gry. Mimo malutkiego kryzysu wzięli się w garść i przy wejściu do szatni prowadzili nawet 36:33.
Jak się później okazało, nie oddali już tego prowadzenia do końca spotkania. Jeszcze na początku trzeciej kwarty błysnął Mantas Cesnauskis, który zdobył pięć punktów z rzędu i doprowadził do remisu 38:38. Później jednak coraz śmielej poczynał sobie Anwil Włocławek. Rozkręcali się z minuty na minutę i budowali swoją przewagę. W czwartej kwarcie obraz gry nie uległ zmianie. Na lekko ponad trzy minuty przed końcową syreną najpierw z dystansu trafił Dardan Berisha, a chwile później to samo zrobił Krzysztof Szubarga i przewaga gospodarzy urosła wtedy do stanu 69:47. Ostatecznie mecz zakończył się bardzo pewnym zwycięstwem Anwilu 71:55.
Kolejny raz siłą włocławskiego Anwilu okazała się twarda obrona. To bardzo utrudnia życie rywalom. Czarni Słupsk zostali zatrzymani na zaledwie 55 punktach. To ich najgorsze osiągnięcie w bieżącym sezonie. Skuteczność z gry tego zespołu wynosiła 32%. Dla porównania Anwil rzucał na skuteczności 47%.
Ojcem tego zwycięstwa jest bez wątpienia Dardan Berisha. Reprezentant Polski opuścił ostatnie mecze, ale teraz wrócił w wielkim stylu. Mimo niedawnej absencji nie bał się gry, a wręcz był jej głodny. Rzucił 25 punktów na skuteczności z gry 9/13, a w tym 6/8 za trzy. Dodatkowo miał jeszcze 5 zbiórek i 3 przechwyty.
Nie zawiódł również Krzysztof Szubarga, ale to ostatnio jest rzeczą wręcz normalną. Tym razem „Szubi” zapisał przy swoim nazwisku 12 punktów, 5 zbiórek oraz 4 asysty. Kolejnym ważnym ogniwem był John Allen. Jego dorobek to 11 punktów i 6 zbiórek.
Podobnie jak Berisha, po przerwie do gry wrócił Corsley Edwards. Amerykanin jednak nie był jeszcze całkowicie w pełni sił. Spędził na parkiecie tylko 16 minut. W tym czasie pokazał jednak, że chce walczyć i zdobył 9 punktów.
Najlepszym graczem gości był Stanley Burrell, który zdobył 13 punktów, zebrał 9 piłek i miał 4 asysty. Mantas Cesnauskis zdobył 12 punktów, ale jego skuteczność to tylko 4/13 z gry. Wyróżnić można jeszcze Zbigniewa Białka, który zdobył 7 punktów, ale był bardzo aktywny czego dowodem są 3 przechwyty.
Anwil Włocławek obecnie zajmuje czwarte miejsce w ligowej tabeli. Ostatni ich mecz sezonu zasadniczego to wyjazdowe starcie z Turowem Zgorzelec. To będzie ciężka przeprawa i dlatego podejrzewam, że pozycja „Rottweilerów” nie ulegnie już zmianie. Natomiast Czarni Słupsk ostatni mecz grają u siebie z Zastalem Zielona Góra. Nie wygrali już od siedmiu spotkań, więc może najwyższy czas na przełamanie?
Na zakończenie dodam jeszcze, że zwycięstwo nad Czarnymi było dla Anwilu zwycięstwem nr 500 w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Anwil Włocławek – Czarni Słupsk 71:55 (14:15, 22:18, 19:10, 16:12)
Anwil: Berisha 25 (5 zb), Szubarga 12 (5 zb), Allen 11 (6 zb), Edwards 9, Hajrić 6 (5 zb), Lewis 5, Majewski 3, Kinnard 0, Sokołowski 0, Maciejewski 0, Harrington 0, Rutkowski 0
Czarni: Burrell 13 (9 zb), Cesnauskis 12, Leończyk 8, Morrison 8 (7 zb), Białek 7, Roszyk 5, Przyborowski 2, Długosz 0, Osiński 0