Autor: Michał Falkowski
Śląsk Wrocław coraz bliżej gry w play-off. Podopieczni Miodraga Rajkovicia pokonali na wyjeździe starogardzką Polpharmę 88:82 i mają już trzy punkty przewagi nad kolejnym w tabeli AZS Koszalin. Ojcem zwycięstwa został Amerykanin Paul Graham, który rzucił aż 33 punkty, popisując się kapitalnym instynktem strzeleckim.
Średnia punktów Paula Grahama wynosiła przed meczem z Polpharmą Starogard Gdański niewiele ponad 11 oczek. W środowym starciu na Kociewiu Amerykanin już w pierwszej kwarcie przekroczył ten wskaźnik – zdobył 12 punktów, trafiając wszystkie swoje trzy rzuty z dwa oraz dwa z trzech z dystansu. Śląsk Wrocław tymczasem prowadził po pierwszej kwarcie 27:22, również dzięki Slavisy Bogavacowi, którzy dodał osiem oczek.
W szeregach gospodarzy dobrze radził sobie duet Tomasz Śnieg – Grzegorz Arabas (do spółki zdobyli 12 punktów z 22 drużyny w pierwszej kwarcie), a kiedy Polaków wsparł Jeremy Simmons, przewaga gości zaczęła topnieć. Podkoszowi Śląska mieli sporo problemów z Amerykaninem, który górował nad nimi atletyzmem, skocznością i zaangażowaniem w grę – jeszcze przed przerwą rzucił dziewięć oczek i po dwóch kwartach Polpharma przegrywała jedynie 43:45.
Lepszy moment miejscowych zbiegł się ze słabszym wspomnianego Grahama – Amerykanin rozregulował swój celownik i w drugiej kwarcie trafił tylko dwukrotnie na siedem prób. Dodatkowo, tuż po zmianie stron wiodło mu się jeszcze gorzej – do swojego dorobku dołożył tylko trzy oczka i choć w protokole meczowym przy jego nazwisku widniała już liczba 20 zdobytych punktów, to jednak trener Wojciech Kamiński mógł być zadowolony – wszystko wskazywało, że defensywa Polpharmy znalazła receptę na koszykarza Śląska.
W obliczu niedyspozycji Grahama, pałeczkę pierwszeństwa w zespole Miodraga Rajkovicia przejęła jednak dwójka skrzydłowych: wspomniany Bogavac i Paweł Buczak. Pierwszy po trzech kwartach miał na swoim koncie 16 oczek, a drugi – 10. Dodatkowo, obaj ograniczyli w ataku Simmonsa, który przez całą trzecią odsłonę nie zanotował ani jednej udanej akcji. Tym samym goście prowadzili po 30 minutach 63:57 i choć na tablicy kwestia ostatecznego wyniku wydawała się otwarta, wizualnie zdecydowanie lepiej prezentowali się przyjezdni.
Robert Skibniewski bardzo dobrze kontrolował rytm ofensywy Śląska (w całym meczu dziewięć oczek, dziewięć zbiórek i pięć asyst), do podkoszowej walki włączył się Aleksandar Mladenović (wrocławianie wygrali zbiórki aż 38:24, co zrekompensowała małą ilość strat – tylko 13 przy 21 starogardzian), a klasę pokazał Graham.
Strzelec dolnośląskiej ekipy otrzymywał podanie praktycznie w każdej akcji i choć nie trafiał już z taką regularnością jak na początku spotkania, to jednak zdobył kilka ważnych punktów, a także wymusił aż siedem przewinień, które zamienił na trafienia z linii osobistych. Ostatecznie zgromadził więc na swoim koncie aż 33 punkty (11/23 z gry, 7/9 za jeden), prowadząc wrocławian do trzeciego zwycięstwa z rzędu. Tym samym na nic zdało się dziewięć oczek Śniega (17 w całym meczu oraz sześć asyst) w tej kwarcie oraz osiem Piotra Dąbrowskiego (13 oraz osiem zbiórek i pięć asyst).
Polpharma Starogard Gdański – Śląsk Wrocław 82:88 (22:27, 21:18, 14:18, 25:25)
Polpharma: Śnieg 17, Arabas 15, Dąbrowski 13, Wall 11, Nowakowski 9, Simmons 9, Metelski 6, Hazzard 2, Paul 0
Śląsk: Graham 33, Bogavac 18 (10zb), Buczak 12 (5przech.), Mladenović 9, Skibniewski 9 (9zb i 5as), Wójcik 4, Diduszko 3, Bochno 0
Źródło relacji: SportoweFakty.pl