Autor: Bartek Berbeć
We Wrocławiu szykuje się chyba najciekawesze spotkanie ostatniej kolejki TBL, a to ze względu na wysoką stawkę spotkania. Śląsk Wrocław może znaleźć się w czołowej piątce, ale przed własną publicznością musi pokonać PBG Basket Poznań.
Oczywiście jest i drugi warunek. Co gorsza dla lokalnych fanów oraz koszykarzy tego klubu, awans nie jest do końca zależny od nich samych. Będą musieli liczyć na korzystne zrządzenie losu, czyli wygraną Kotwicy Kołobrzeg z Zastalem Zielona Góra w jego własnej hali. Nie będzie to łatwe zadanie, zwłaszcza po tak dołującej porażce 22 punktami w ostatnim meczu we Wrocławiu. Iskierką nadziei jest opuszczenie zielonogórskiego klubu przez nowy nabytek, Pervisa Pasco. Zawodnik nie spełnił oczekiwań kierownictwa.
– Wszystko się może zdarzyć. Nasi rywale grają o prestiż dla klubu, dla Poznania i będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. W listopadowym spotkaniu walczyli z nami do końca i mimo że prowadziliśmy już prawie dwudziestoma punktami, doprowadzili do dogrywki. Mam nadzieję, że tym razem nie dostarczymy kibicom aż takich emocji. Mamy przewagę własnego parkietu i to powinno dodać nam sił. Jak będzie w rzeczywistości, zobaczymy niebawem – mówił przed meczem Robert Skibniewski.
Śląsk przystępuje do tego spotkania w bardzo dobrych, ale przede wszystkim bojowych nastrojach. Motywacji nie brakuje – zupełnie czym innym jest gra z Treflem, Anwilem czy Turowem niż ŁKS-em czy Polpharmą. Taka jest różnica pomiędzy piątym, a szóstym miejscem w tabeli. Dla komfortu psychicznego podopieczni Miodraga Rajkovicia zrobią więc wszystko, by swoją część zadania wypełnić.
Wrocławianie w ostatniej kolejce pokonali Kotwicę Kołobrzeg bardzo wysoko, wcześniej według podobnego scenariusz przebiegały spotkania przeciwko Polpharmie Starogard Gdański czy AZS-owi Politechnice Warszawskiej. Po fatalnym starcie sezonu zasadniczego i czterech kolejnych porażkach, wrocławianie od listopada grają bardzo równo. Wygrywali właściwie wszystko, co mieli do wygrania, ale w meczach z faworytami przeważnie czegoś im brakowało. Zazwyczaj były to detale, ale to przecież w nich tkwi diabeł.
O sile ofensywnej Śląska stanowi cała gromada graczy, ale w wybornej formie jest ostatnio Qa’rraan Calhoun. Amerykanin zadomowił się już we Wrocławiu, oswoił ze statutem gwiazdy ligi i w ostatnich tygodniach był najpewniejszym egzekutorem swojej ekipy. 'Q’ imponuje zwłaszcza idealną formą rzutu z dystansu. Trafia stamtąd w tym sezonie ze skutecznością 38%. Pod koszem wrocławianie mają Aleksandara Mladenovicia, wspaniałego rezerwowego centra, ale niezłe mecze mieli ostatnio zarówno Adam Wójcik, jak i Piotr Niedźwiedzki. Całą maszyną kieruje z kolei Robert Skibniewski, uosobienie rozgrywającego, najlepszy asystent tego sezonu TBL.
Właściwie nie wiadomo, czego można spodziewać się po zespole przyjezdnych. Do ostatniej chwili ważą się losy występu dwóch liderów poznańskiej drużyny – Damiana Kuliga oraz Djordje Micicia. Obaj gracze są kontuzjowani i jak mówią przedstawiciele klubu, los ich występu będzie ważył się do sobotniego wieczoru, bądź też nawet trener podejmie decyzję o ich występie w dzień meczu. Bez tych koszykarzy PBG trudno będzie myśleć o nawiązaniu jakiejkolwiek rywalizacji z będącej wyraźnie na fali wrocławską drużyną, zwłaszcza, że goście nie mieli ostatnio najlepszych dni. Trener Milija Bogicević żartuje, że będą grać „tym, co mają”. Co gorsza, problemy ze zdrowiem ma też Aleksander Lichodzijewski.
Pierwsza potyczka Śląska i PBG zakończyła się bardzo wysokiem wynikiem 106:101. Po dogrywce lepsi okazali się wrocławianie, a Slavisa Bogavac wyrównał rekord sezonu. Takich emocji trudno spodziewać się w niedzielę, ponieważ poziom rywala jest w tej chwili wielką niewiadomą.
Początek meczu w niedzielę o godzinie 17:00 we wrocławskiej Hali Orbita.