Autor: Bartek Berbeć
W pierwszej rundzie sezonu zasadniczego TBL ekipa Energi Czarnych Słupsk doznała najbardziej dotkliwej porażki z drużyną Śląska Wrocław i od tamtego czasu straciła pozycję lidera. Słupszczanie przystępowali więc do tego meczu pałając żądzą rewanżu.
Goście przyjechali natomiast do Słupska osłabieni dwoma młodymi zawodnikami. Jakub Koelner zmagał się z chorobą, a Piotr Niedźwiedzki z urazem ramienia. Tego drugiego w wyjściowym składzie zastąpił Adam Wójcik.
Kibice wypełniający Halę Gryfia nigdy nie sympatyzowali z wrocławskim zespołem i ta podwójna motywacja dodała podopiecznym Dainiusa Adomaitisa skrzydeł od pierwszego gwizdka. Konto punktowe szybko otworzył Darnell Hinson, kolejne kosze szybko dołożyli Stanley Burrell oraz Zbigniew Białek i w mgnieniu oka gospodarze prowadzili 10:0. Śląsk nie mógł znaleźć sobie miejsca w ataku i pudłował, natomiast Czarni trafili 5 z pierwszych 7 prób i wyłączyli z gry świetnie dysponowanego w tym sezonie rozgrywającego Roberta Skibniewskiego. Inaugurujace trafienie dla wrocławian zaliczył dopiero rezerwowy środkowy Aleksandar Mladenović, który wszedł za Adama Wójcika. To obudziło przyjezdnych i pozwoliło im złapać rytm. Dobrą zmianę dał amerykański skrzydłowy Qa’rraan Calhoun. Po jego akcjach strata zmalała do 10:6 i mecz się wyrównał. Na trafienie z dystansu Mantasa Cesnauskisa tym samym odpowiedział Paul Graham. Jak zwykle aktywny na tablicach Bartosz Diduszko dorzucił także cztery „oczka”, ale to gospodarze prowadzili po pierwszej kwarcie 19:15.
Drugą odsłonę Śląsk zaczął już z dużo większą pewnością siebie. Szybko z dystansu trafił Graham. W ekipie Czarnych dobrze spisywał się jednak Paweł Leończyk i to dzięki jego dobrej grze Czarni prowadzili 28:24. Rozkręcił się też Skibniewski, ale jeszcze lepiej Białek, który w połowie kwarty trafił za 3 i miał w tamtym momencie już 7 „oczek”, najwięcej wśród wszystkich zawodników. Po jego rzucie na 35:29 nastąpił kilkunimutowy impas strzelecki. Przełamał go Graham, który zdobył 5 punktów z rzędu. Dzięki niemu gości odrobili całość strat i przegrywali już tylko 35:34. Trójka Cesnauskisa pozwoliła chwilowo odskoczyć Czarnym, ale udana akcja 2 + 1 Akselisa Vairogsa oraz rzut Bartosza Bochny ustalił wynik na 40:39 do przerwy.
Aleksanda Mladenović rozpoczął drugą połowę trafieniem z gry i wyprowadził Śląsk na pierwsze prowadzenie w meczu. Za ciosem poszli Diduszko i Vairogs. Po trójce Łotysza było już 46:40 dla Śląska. Spod kosza odpowiedział Morrison, a trójki szybko „wymienili” Calhoun i Paweł Kikowski. Od tego momentu spotkanie znów toczyło się „kosz za kosz”. Świetnie spisywał się „Kiko”, a gości w grze trzymali Calhoun i Graham. Rzut w ostatniej sekundzie trzeciej kwarty Burrella zmniejszył straty Czarnych do 55:58.
Finałowa odsłona zaczęła się dla gospodarzy fantastycznie. Swoje trzy pierwsze rzuty z gry w tym meczu trafił David Weaver i ten serial punktowy wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 61:58. Dobrą passę kontynuowali Cesnauskis, Kikowski i Hinson. Pierwsze sześć minut czwartej kwarty gospodarze wygrali 13:0! Pierwszy punkt dla gości zdobył dopiero z linii Mladenović. Iskrę podopiecznym Miodraga Rajkovicia próbował dać jeszcze Bartosz Diduszko. „Didi” zaliczył blok, chwilę później zbiórkę w ataku (swoją czwartą ofensywną i dziesiątą w ogóle w tym spotkaniu) i zdobył 2 punkty z linii, ale akcje Burrella dobiły gości.
O końcowym rezultacie zadecydowała przede wszystkim wspaniała czwarta kwarta Czarnych i postawa Davida Weavera. Gości za bardzo polegali na rzutach z dystansu (trafili tylko 5/21) i stracili aż 16 piłek, przy 9 stratach gospodarzy. Dla Śląska ta porażka oznacza bardzo małe szanse na awans do pierwszej piątki na koniec sezonu zasadniczego TBL.
Czarni Słupsk – Śląsk Wrocław 76:65 (19:15, 21:24 , 15:19, 21:7)
Czarni: Kikowski 13, Burrell 11, Morrison 10, Cesnauskis 10, Białek 7, Weaver 7, Leończyk 6, Roszyk 6, Hinson 6
Śląsk: Graham 15, Diduszko 12 (10 zb), Calhoun 10, Mladenović 10 (10 zb), Vairogs 8, Skibniewski 6 (4 as), Bochno 2, Bogavac 2
1 komentarz