Gdynianie odnieśli w tym sezonie zaledwie jedno zwycięstwo w Eurolidze, kiedy we własnej hali pokonali Olimpiję Ljubljana 67:52. W pożegnalnym występie mistrzowie Polski nie mieli wiele do powiedzenia z osłabionym zespołem ze Sieny.
W tym spotkaniu słabiej wypadł Donatas Motiejunas, który w pierwszej konfrontacji tych zespołów (73:84) zdobył 26 punktów. Na dobrym poziomie zagrał natomiast Adam Hrycaniuk.
W tym meczu goście musieli sobie radzić bez swoich trzech z czterech najskuteczniejszych koszykarzy: Bo McCalebba, Rimantasa Kaukenasa oraz Kristofa Ławrynowicza. W tej sytuacji trener Simone Pianigiani rozpoczął spotkanie zawodnikami, którzy – poza Davidem Andersenem – sporadycznie pojawiają się na boisku w wyjściowej piątce. Pomimo to koszykarze Asseco Prokom przez ponad trzy pierwsze minuty nie mogli zdobyć punktu.
Kiedy gospodarze przegrywali 0:8 wyczerpała się cierpliwość trenera Tomasa Pacesasa, który poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę w grze. Po powrocie na boisko ofensywną niemoc mistrzów Polski przerwał Przemysław Zamojski, który trafił za trzy.
W szóstej minucie ekipa ze Sieny prowadziła 14:5, ale gdynianie zaczęli powoli zbliżać się do rywali i 180 sekund później po akcji Hrycaniuka był remis 16:16. Przełomowy moment meczu miał miejsce w 13. minucie, kiedy mistrzowie Polski przegrywali tylko 21:22, ale całkowicie zatracili skuteczność.
Gospodarze pudłowali w banalnych sytuacjach spod samego kosza i dlatego do końca pierwszej połowy zdołali powiększyć swój dorobek zaledwie o dwa punkty (dwa wolne wykorzystał Piotr Szczotka). Nie próżnowali natomiast goście, którzy zdobyli 15 punktów i na przerwę zeszli prowadząc 37:23.
W Montepaschi świetnie spisywał się zwłaszcza Pietro Aradori, który zdobył w tym fragmencie siedem punktów. 23-letni koszykarz bardzo dobrą dyspozycję zaprezentował już w poprzednim wygranym 77:74 spotkaniu z Barceloną, w którym zapisał na swoim koncie 20 punktów.
Zdecydowanie lepsza w wykonaniu mistrzów Polski była trzecia kwarta, którą zakończyło trafienie zza linii 6,75 metra Zamojskiego. Po tym rzucie było tylko 50:44 dla trzeciej drużyny Euroligi minionego sezonu.
Ostatnia kwarta zdecydowanie należała jednak do gości. W 35. minucie prowadzili już 67:48 i w tym momencie losy meczu zostały rozstrzygnięte. Asseco Prokom zakończyło swój euroligowy sezon z bilansem 1-9 i wynikiem najgorszym w historii. Tylko słoweńska Olimpija legitymuje się podobnie niskim wynikiem!
Asseco Prokom Gdynia – Montepaschi Siena 53:79 (16:18, 7:19, 21:13, 9:29)
Asseco Prokom Gdynia: Adam Hrycaniuk 16, Przemysław Zamojski 12, Oliver Lafayette 6, Piotr Szczotka 5, Fiedor Dmitriew 4, Donatas Motiejunas 4, Jerel Blassingame 2, Adam Łapeta 2, Łukasz Seweryn 2, Michael Kuebler, Przemysław Frasunkiewicz, Sławomir Sikora.
Montepaschi Siena: Pietro Aradori 23, Igor Rakocevic 9, Tomas Ress 8, David Andersen 6, David Moss 6, Andrea Michelori 6, Bootsy Thornton 6, Marco Carraretto 4, Luca Lechthaler 4, Shaun Stonerook 4, Nikos Zisis 3.
Relacja za: PAP