Zastal Zielona Góra nie zdołał zrehabilitować się za ostatnią porażkę w meczu z Kotwicą Kołobrzeg. Nie pomogła też szalona pogoń Waltera Hodge’a oraz jego 8 oczek w końcowej fazie spotkania.
Zielonogórzanie w zaległym spotkaniu X kolejki, przed własną publicznością, ulegli Treflowi Sopot 87:89. Była to tym samym czwarta porażka graczy Tomasza Jankowskiego w tegorocznych rozgrywkach TBL. Trefl po wygranym spotkaniu, ucieczce spod przysłowiowego topora, znajduje się na trzecim miejscu.
Pierwszy mecz bez Ganiego Lawala, okazał się bardzo zaciętą rywalizacją a o wyniku konfrontacji decydowały szczegóły jak niecele podania lub złe zastawianie przy zbiórce.. Nawet nowy nabytek miejscowych – Kirk Archibeque – nie był w stanie zmienić losów spotkania na korzyść gospodarzy.
Kibice w Winnym Grodzie z zaciekawieniem obserwowali nowego podkoszowego Zastalu sondując czy okaże się on godnym następcą ich dotychczasowego lidera, Ganiego Lawala. W tej potyczce Archibeque zaprezentował się przyzwoicie (10 zbiórek i 9 punktów), ale to nie uchroniło jego zespołu od porażki.
– Chciałem podziękować pracownikom klubu, że w tym meczu mógł zagrać z nami nasz nowy zawodnik. Myślę, że Kirk w dalszej części sezonu będzie ważną częścią naszego zespołu – powiedział trener Zastalu, Tomasz Jankowski.
Mecz od samego początku miał bardzo wyrównany przebieg. W ekipie Trefla bardzo dobre zawody rozgrywał duet Łukasz Koszarek – Filip Dylewicz (16 oczek do przerwy), który łącznie zdobył aż 50 punktów. Koszarek na dobre rozkręcił sie w drugich 20-minutach, a w całym spotkaniu trafił sześć trójek przy 75% skuteczności. Wcale nie gorzej prezentował się inny reprezentant Polski, jego imiennik Wiśniewski (miał serię 5 punktów z rzędu w 4kw. kiedy ważyły się losy meczu). Dobrym zwiastunem na drugą połowę w grze miejscowych była seria 8 oczek z rzedu podczas II kw.
Głównie dzięki reprezentanom Polski sopocianie prowadzili do przerwy (46:45). Podopieczni Tomasza Jankowskiego nie mogli znaleźć jednak właściwego rytmu na przestrzeni kolejnych 10-minut by zdominować wydarzenia na boisku.
Jeśli już swoją serię rzutów trafiał Jakub Dłoniak (12pkt), to za chwilę trud kolegi niweczył Marcin Flieger (6pkt). Kiedy rezerowowy Zastalu przebywał na parkiecie to jego drużyna nie mogła udanie zakończyć akcji w ataku . Efektem jego gry były niecelne rzuty w kontrach czy w końcu starty (na sam koniec 3kw. i w końcówce 4kw.)
W sopockiej po niemrawej trzeciej odsłonie przebudził się Filip Dylewicz (8/11 za dwa). Nieco osamotniony w walce pod koszem reprezentant Polski, wyłuskał dwie ważne piłki przy zbiórkach ofensywnych, dobijając niecelne rzuty wolne kolegów. Jak się okazało te akcje ustawiły graczy Karlisa Muiznieksa na uprzywilejowanej pozycji.
John Turek i Chris Burgess razem w całym spotkaniu zdobyli zaledwie 5 punktów, choć ten drugi zaprezentował pełną gotowość w starciu z byłą drużyną, zdobywając najważniejsze punkty w meczu (przy tym doznając urazu stawu skokowego). Warto jednak podkreślić – w końcu – udany występ Vonteego Cummingsa, którego już widziano z biletem powrotnym i w samolocie do Stanów Zjednoczonych. Weteran europejskich parkietów udanie penetrował pod kosz i trafiał też za trzy punkty (8 oczek), tym razem stając się wartościowym zmiennikiem Łukasza Koszarka.
Sama końcówka przerodziła się w thriller za życzenie gości. Najpierw akcję za cztery punkty (3+1) wykonał Hodge i zredukował 8-punktową zaliczkę przyjezdnych. Chwilę później, po osobistych Koszarka (+6), posłał do kosza Trefla kolejną trójkę i przewaga wynosiła już tylko 3 oczka. Następnie na lini stanął Stefański i raz się pomylił nie dorzucając do kosza!
Kiedy ekipę Trefla od triumfu dzieliło zaledwie sześć sekund na linii rzutów osobistych stanął playmaker gospodarzy. Przy stanie 87:89 Portorykańczyk trafił jeden rzut wolny, a drugi umyślnie spudłował, w nadziei by jego koledzy zebrali piłkę.
Sam Hodge zdołał zebrać ją po niecelnym osobistym, ale jego rzut został zablokowany a ponowienie rzutu Rafała Rajewicza nastąpiło po czasie. Minusem w grze Zastalu była na pewno pasywna gra w ataku (4 z 5 graczy przebywających na parkiecie w zasadzie stała, przypatrując się Hodge’owi). Nie wykorzystany należycie jak dla mnie został Piotr Stelmach, który do trzeciej kwarty imponował skutecznością zza łuku (3/5 i 13 pkt). Natomiast Marcin Sroka (0/5 z gry) jest daleki od przyzwoitej formy i z meczu na mecz miejscowi kibice zastanawiają się ile cierpliwości jeszcze zostało Tomaszowi Jankowskiemu?
– W ostatnich dwóch minutach nie daliśmy sobie szansy na zwycięstwo. Zabrakło podstawowego elementu koszykarskiego rzemiosła, jakim jest zastawianie. Trefl zbierał piłki nawet po swoich rzutach osobistych, i tak straciliśmy kilka ważnych punktów – podsumował Jankowski.
Zastal Zielona Góra – Trefl Sopot 87:89
Zastal: Walter Hodge 26 (3), Piotr Stelmach 13 (3), Jakub Dłoniak 12 (2), Kamil Chanas 12 (1), Kirk Archibeque 9, Uros Mirković 7, Marcin Flieger 6, Rafał Rajewicz 2, Marcin Chodkiewicz 0, Marcin Sroka 0.
Trefl: Łukasz Koszarek 29 (6), Filip Dylewicz 21 (1), Łukasz Wiśniewski 17 (2), Vonteego Cummings 8 (1), Adam Waczyński 5 (1), Marcin Stefański 4, John Turek 3, Chris Burgess 2.