Koszykarze wrocławskiego Śląska wygrali szóste spotkanie w TBL i bardzo zbliżyli się do miejsca w pierwszej piątce tabeli. Tym razem podopieczni Miodraga Rajkovica pokonali po dogrywce 106-101 PBG Basket Poznań.
Zespół z Wrocławia przyjechał do stolicy Wielkopolski ze zdecydowanym zamiarem wywiezienia zwycięstwa. Jak się okazało, swój plan zrealizowali, ale na pewno nie przyszło im to łatwo i spokojnie, choć do połowy trzeciej kwarty można było tak sądzić.
Poznaniacy rozpoczęli niespodziewanie skutecznie i po celnym rzucie za trzy punkty Tomasza Smorawińskiego w piątej minucie, na tablicy pojawił się wynik 15-8 dla gospodarzy. Były to jednak dobre złego początki w tej połowie gry. Doskonale od pierwszych minut spisywał się Slavisa Bogavac, który w ciągu pierwszych dziesięciu minut rzucił aż 12 punktów, a dokładnymi asystami wspierał go niezawodny Robert Skibniewski. Śląsk prowadził 28-24.
Bardzo podobnie wyglądała druga „ćwiartka” oraz większość czasu trzeciej. Przyjezdni idealnie wyczuli dobry dzień swoich strzelców i zaufali zarówno Bogavacowi jaki i Vairogsowi (17 pkt, 4-8 FG). Łotysz zdobył 10 z ostatnich 11 punktów w pierwszej połowie, w której to wrocławianie byli lepsi 51-42.
Pierwsze minuty trzeciej kwarty to bardzo wyraźna przewaga Śląska. Kolejne punkty dorzucali Bogavac i Skibniewski, a dodatkowo trafienia zaliczali Amerykanie: Graham i Calhoun. Kiedy ten ostatni rzucił celnie na 4:28 przed końcem tej odsłony, podopieczni Rajkovica wygrywali już 66-49 i nawet najwierniejsi kibice zgromadzeni w hali nie przewidywali jakimi emocjami zakończy się ten mecz.
Początkowe siedem minut ostatniej kwarty zaskoczyły wszystkich. Doskonale współpracował duet Djordje Micic (25 pkt, 8 ast, 4 zb, 4 str.) – Damian Kulig (23 pkt,6 zb, 4 blk.), a ich dwójkowe akcje były nie do powstrzymania przez środkowych wrocławian. Kiedy na 3:08 przed końcem regulaminowego czasu gry trafił Micic, pierwsze prowadzenie gospodarzy od dokładnie 30 minut stało się faktem (81-79).
Swoje niezwykłe doświadczenie w końcówce wykorzystał jednak Bogavac i dzięki jego trafieniu, kiedy do końca zostawało 42 sekundy pozwoliło gościom doprowadzić do dogrywki. Swoje szanse na zapewnienie wygranej PBG mieli Niksa Nikolic i Micic, ale ich rzuty były chybione.
W dodatkowym czasie gry Śląsk nie pozostawił złudzeń swoim przeciwnikom, kiedy dwa trafienia na początku trafili Aleksandar Mladenovic (15 pkt, 7-10 FG) i Skibniewski (12 pkt, 9 ast, 5 zb,3 prz, 4 str.). Wtedy było już 89-85, a wrocławianie pilnowali tylko, aby przewaga nie zmalała. Kolejne punkty zdobywał Bogavac, który w sumie uzyskał 37 punktów co jest wyrównaniem najlepszego wyniku strzeleckiego w tym roku (J.J. Montgomery). Ostatecznie Śląsk wygrał 106-101.
Zawodzący dotychczas Serb, pokazał się w najbardziej odpowiednim czasie. W momencie, kiedy WKS odzyskał szanse na walkę o czołową piątkę w lidze i takie mecze jak ten musi wygrywać bez problemów. W sumie trafił 13 z 18 rzutów z gry i 8 z 11 rzutów osobistych. Dodatkowo zanotował 8 zbiórek, asystę, starte i wymusił aż 10 fauli rywali.
Zespół z Wrocławia udowodnił, że jest paradoksalnie bardzo silnym zespołem w końcówkach, mimo już trzech porażek różnicą najwyżej 2 punktów. Z każdym meczem drużyna Rajkovica gra lepiej, a mocne treningi przed i w trakcie sezonu pokazują, że końcówka sezonu może być czasem wrocławian, o ile oczywiście zdołają się zakwalifikować do playoffs z wysokiego miejsca.
PBG Basket Poznań – Śląsk Wrocław 101:106 (24:28, 18:23, 19:21, 24:13, d: 16:21)
PBG Basket: Micić 25, Kulig 23, Comagić 18, Nikolić 12, Smorawiński 7, Sulowski 7, Bartosz 5, Parzeński 4, Milczyński 0.
Śląsk: Bogavac 37, Vairogs 17, Mladenović 15, Skibniewski 12, Graham 10, Calhoun 9, Niedźwiedzki 5, Diduszko 1, Koelner 0, Buczak 0.