Mający dziewięć zwycięstw i tylko jedną porażkę lider TBL PGE Turów Zgorzelec przegrał niespodziewanie na własnym parkiecie z Energą Czarni Słupsk. To druga porażka z rzędu, przechodzącego wcześniej jak burza przez kolejnych rywali, zespołu Jacka Winnickiego. Może to zwiastować kryzys w drużynie zwłaszcza, że goście nie za grali wcale fantastycznego spotkania. Mimo tego odnieśli cenne w walce o pierwszą piątkę zwycięstwo na wyjeździe 61-60.
PGE Turów Zgorzelec – Energa Czarni Słupsk 60-61 (13-11, 21-24, 11-16, 15-10)
Turów przegrał dwa ostatnie mecze na wyjeździe w lidze z Treflem i w EuroCup z Podgoricą po serii dziewięciu meczów bez porażki. W meczu na własnym parkiecie z Czarnymi drużyna Jacka Winnickiego bardzo chciała odbudować się po tych przegranych. Sytuacja była o tyle komfortowa, że goście przyjechali bez dwóch kontuzjowanych Polaków Zbigniewa Białka i Krzysztofa Roszyka. Dodatkowo Słupszczanie przegrali dwa ostatnie mecze w lidze ze Śląskiem i Zastalem. Pierwsze porażki Turowa to był jednak znak gorszej dyspozycji zespołu i Czarni potrafili to doskonale wykorzystać.
Oba zespoły rozpoczęły mecz od bardzo nieskutecznej gry w ataku. Pierwsi tą niemoc przełamali goście najpierw dwa razy na linii rzutów osobistych Paweł Leończyk (10 pkt, 5 zb) wykorzystał 1-z-2 rzutów, a po 3,5 minutach gry trafił Stanley Burrell (11 pkt, 4 ast). Kibice Turowa tradycyjnie nie siadali na swoich miejscach do pierwszego trafienia swojego zespołu. Czekali na nie ponad 4 minuty, a trafił Daniel Kickert (15 pkt, 6 zb, 7/9 z gry), który chwilę wcześniej wszedł z ławki. Trener Jacek Winnicki szybko wymienił prawie całą pierwszą piątkę zostawiając na boisku tylko Giedrusa Gustasa (7 pkt, 0 ast, 1/4 z gry). W pierwszej kwarcie oba zespoły spudłowały wszystkie swoje próby z dystansu. Prowadzili jednak gospodarze 13-11 dzięki świetnemu wejściu Kickerta, który zdobył 6 punktów trafiając wszystkie swoje rzuty z gry.
W drugiej kwarcie oba zespoły rozstrzelały się na dystansie. W dwóch akcjach z rzędu zza łuku trafił Michał Jankowski (12 pkt, 3 zb, 2/5 za 3) wyprowadzając swój zespół na 3 punktowe prowadzenie. Chwilę później urazu doznał Paweł Kikowski (2 pkt, 1/4 z gry) i trener Adomaitis po raz pierwszy w tym sezonie wpuścił na parkiet 19-letniego Wojciecha Osińskiego. Czarni dzięki trafieniu wszystkich trzech rzutów za 3 w tej kwarcie zdołali wyjść na prowadzenie. Bardzo dobrze grał David Weaver (19 pkt, 6 zb, 2/2 za 3) trafiając z dystansu i półdystansu. W końcówce ważne punkty tuż przed syreną trafił Scott Morrison (12 pkt, 10 zb) dając jednopunktowe prowadzenie gościom po pierwszej połowie. Turów grał bardzo słabo w ataku zaliczając tylko dwie asysty (obie dzięki Moore’owi).
Drugą połowę obie drużyny zaczęły od mocniejszej obrony. Turów próbował spowalniać akcje rywali broniąc na całym boisku, a Czarni zaczęli grał w defensywie strefą. Lepiej sprawdziła się obrona Czarnych Panter, które w tej części pozwoliły zdobyć przeciwnikom tylko 11 punktów. Niestety 4 faul złapał Mantas Cesnauskis (7 pkt, 2 ast) i na boisku ponownie musiał pojawić się Osiński. To jednak nie zmieniło obrazu gry i przed ostatnią częścią goście wyszli na 6 punktowe prowadzenie.
Czwarta kwarta zaczęła się od małej serii 6-0 dla Turowa i po 2,5 minutach tej części mieliśmy znów remis. Na moment kibiców ze Zgorzelca poderwał niemrawy dzisiejszego dnia Dallas Lauderdale (2 pkt, 6 zb), który najpierw skończył akcję wsadem po podaniu alley-oop od Ronalda Moore’a (7 pkt, 5 ast), a w kolejnej akcji popisał się efektownym blokiem. Na moment przebudził się nieskuteczny przez cały mecz Konrad Wysocki (8 pkt, 2/11 z gry, 2/6 za 3) najpierw trafiając trójkę, a później wykorzystując dwa osobiste i wyprowadzając gospodarzy na 5 punktowe prowadzenie. W odpowiedzi wsadem popisał się Weaver, a rywali dobił Burrel najpierw trafiając z półdystansu, a następnie łatwo dostając się pod obręcz. Na tablicy wyników było 61-60 dla Czarnych i w ostatniej akcji piłkę mieli zawodnicy Turowa. Stracił ją jednak Moore 4 sekundy przed końcem i mając wcześniej tylko jeden faul Zgorzelczanie nie byli w stanie nic zrobić, aby odebrać piłkę rywalom.
Turów grał naprawdę fatalnie w ataku rzucając z zaledwie 36% skutecznością z gry. To nie był ten efektywny zespół, który widzieliśmy w poprzednich kolejkach. Cały zespół zakończył mecz z zaledwie z 7 asystami z czego 5 zaliczył Moore. Z nieznanych mi powodów na boisku nie pojawił się Michał Chyliński. Znacznie lepiej rzuty selekcjonowali zawodnicy ze Słupska trafiając 5-z-12 rzutów z dystansu. Świetnie zagrali podkoszowi Czarnych zdobywając 41 z 61 punktów zespołu.
PGE Turów Zgorzelec: Kickert 15, Jankowski 12, Wysocki 8, Gustas 7, Moore 7, Jackson 2, Lauderdale 2, Cel 1, Gabiński 0, Mielczarek 0
Energa Czarni Słupsk: Weaver 19, Morrison 12, Burrell 11, Leończyk 10, Cesnauskis 7, Kikowski 2, Hinson 0, Osiński 0,