Anwil Włocławek wygrał sześć ostatnich spotkań, ale teraz zakończyła się seria tego zespołu. „rottweilery” niespodziewanie uległy we własnej hali Zastalowi Zielona Góra. Goście zasłużenie odnieśli to zwycięstwo, bo byli po prostu zespołem lepszym.
Raczej mało osób spodziewało się zwycięstwa Zastalu Zielona Góra we Włocławku. Trzeba uznać ten wynik za niespodziankę. Anwil Włocławek tylko w I kwarcie był stroną dominującą. Wydawało się, że to kwestia czasu, gdy „Rottweilery” wreszcie odjadą swoim rywalom. Tak się jednak nigdy nie stało. Anwil utrzymywał kilku punktowe prowadzenie, ale nie potrafił zdecydowanie odskoczyć. Z czasem to Zastal przejmował kontrolę nad spotkaniem.
Na 4:45 min przed końcem II kwarty po punktach Urosa Mirkovicia (8 pkt w meczu) drużyna Zastalu wyszła na prowadzenie 31:32. Gra była bardzo wyrównana. W samej końcówce tej odsłony celnym rzutem za trzy błysnął jeszcze Piotr Stelmach i przy zejściu do szatni goście prowadzili 37:41.
Odprawa w przerwie niezbyt pomogła Anwilowi, bo to Zastal grał jeszcze lepiej. Mniej więcej w połowie III kwarty przewaga gości wzrosła do 14 punktów. Żarty się skończyły, ale włocławianie w żaden sposób nie byli w stanie dobrać się do swoich rywali. Ostatnia kwarta już nic tutaj nie zmieniła. Przyjezdni grali dobrze, trzymali cały czas rękę na pulsie i nie dali sobie wyrwać tego zwycięstwa. Zastal dobrze bronił w tym spotkaniu i zagrał chyba z większym zaangażowaniem. W tych aspektach należy doszukiwać się przyczyn takiego wyniku w tym pojedynku.
Po stronie Anwilu nie zawiódł jedynie Corsley Edwards. Amerykanin zagrał kolejne dobre spotkanie i tym razem zapisał na swoim koncie 26 punktów i 11 zbiórek. Kompletnie nie miał jednak wsparcia kolegów, a w koszykówce nie da się wygrać w pojedynkę.
Ten mecz to kolejny pojedynek czołowych środkowych naszej ligi. Z jednej strony wspomniany już Edwards, a z drugiej Giani Lawal. Indywidualnie lepiej wypadł Anwilowiec, bo Lawal ugrał 15 punktów, 14 zbiórek i 4 bloki. Tylko co z tego jeśli zwycięską drużyną był Zastal? Lawal bez wątpienia był kluczowym elementem swojej drużyny i to on schodził z parkietu mając uśmiech na ustach.
Świetne zawody rozegrał Piotr Stelmach. Nie był zagrożeniem tylko i wyłącznie w obszarach znajdujących się bliżej kosza, ale nie można było zostawiać go również na obwodzie. Jego trzy trafione trójki na pewno dodały skrzydeł całemu zespołowi. Stelmach zdobył w tym meczu 17 pkt.
Pozostałymi, którzy się wyróżnili byli bez wątpienia Walter Hodge i Marcin Sroka. Obydwaj rzucili po 11 punktów, ale Hodge miał jeszcze do tego 7 asyst, a Sroka 6 zbiórek.
Na zakończenie warto jeszcze dodać, że po kontuzji wrócił do gry Seid Hajric. Bośniak z polskim paszportem spędził na parkiecie 9 min, a jego dorobek w tym czasie to 2 punkty oraz 2 zbiórki. Powrót Hajricia to dobra wiadomość dla włocławskich kibiców, bo na pewno przyda się Anwilowi i to już w najbliższych meczach.
Anwil Włocławek – Zastal Zielona Góra 63:77 (23:19, 14:22, 11:18, 15:18)
Anwil: Edwards 26, Berisha 9, Allen 8, Lewis 8, Majewski 5, Szubarga 3, Hajrić 2, Wołoszyn 2, Nowakowski 0
Zastal: Stelmach 17, Lawal 15, Hodge 11, Sroka 11, Mirković 8, Chanas 6, Flieger 5, Dłoniak 4, Rajewicz 0