Dzięki świetnej grze w drugiej połowie meczu Poznaniacy wygrali trzecie spotkanie z rzędu pokonując na własnym parkiecie ŁKS Łódź. Ich dzisiejsi rywale nie mogą wygrać już od czterech meczy. Kluczem do zwycięstwa było powstrzymanie w ataku amerykańskich zawodników beniaminka i równa gra całej pierwszej piątki PBG Basketu. Mecz zakończył się wynikiem 78-62.
PBG Basket Poznań – ŁKS Łódź 78-62 (16-17, 13-14, 26-18, 23-13)
Poznaniacy zaczęli mecz słabo już po nieco ponad pięciu minutach przegrywając 4-14. Dwiema trójkami w tym czasie zaskoczył gospodarzy pierwszy raz grający w wyjściowej piątce ŁKS-u Dariusz Kalinowski (10 pkt, 4 zb, 2/6 za 3). Chwilę wcześniej przy stanie 4-12 pierwszy czas wykorzystał trener gospodarzy Milija Bogicević. Na efekty nie trzeba było długo czekać i PBG szybko odrobiło straty przeprowadzając w ciągu 2 minut run 9-0. Czas tym razem dla Piotra Zycha pozwolił uspokoić grę Łodzianom i do końca kwarty udało im się utrzymać punkt przewagi.
Na początku drugiej kwarty zespół z Poznania po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie, ale dalej wynik spotkania cały czas oscylował wokół remisu. Trzecie przewinienie złapał walczący z podkoszowymi gospodarzy Kirk Archibeque (11 pkt, 10 zb, 5/10 z gry), który mimo tego uzbierał w tym meczu double-double. Wydawało się, że to może ułatwić zdobywanie punktów Damianowi Kuligowi (14 pkt, 8 zb, 6/9 z gry), ale był on dzisiaj mało aktywny w ataku. Poznaniacy mieli jednak jak zwykle dużo większy problem na obwodzie niż pod koszem, tym razem nie trafiali rzutów z dystansu (0/6 za 3 w pierwszej połowie).
W końcu w trzeciej kwarcie niemoc PBG zza łuku przełamał Tomasz Smorawiński (7 pkt, 2 prz, 1/4 za 3) i dzięki temu lepiej zaczęła funkcjonować ofensywa gospodarzy. Ataki Poznaniaków napędzał Djordje Micić (11 pkt, 14 ast, 4/13 z gry) rozdając w tej kwarcie aż 7 asyst. ŁKS utrzymywał się w grze głównie za sprawą dobrej gry B.J. Holmesa (13 pkt, 7 ast, 4 zb) oraz ciągnącego wynik w tej kwarcie lidera strzelców PLK Jeremaine Malletta (14 pkt, 6/17 z gry). Mallett zdobył w tej części 8 ze swoich 14 punktów, a przez resztę spotkania był dobrze kryty przez Poznaniaków i miał duże problemy ze skutecznością.
Na czwartą odsłonę Poznaniacy wychodzili prowadząc sześcioma punktami i tej przewagi nie udało się zniwelować gościom w początkowej fazie kwarty. Później PBG zaczęło dodatkowo trafiać z dystansu, a sygnał do powiększenia prowadzenia dał waleczny Żarko Comagić (13 pkt, 8 zb). Prowadzenie szybko urosło do 10 punktów i wtedy show przejął Aleksander Lichodzijewski (18 pkt, 5 zb, 8/13 z gry) zdobywając 5 punktów w dwóch kolejnych akcjach w tym trafiając drugą swoją trójkę w kwarcie. Dobra obrona gospodarzy nie pozwoliła w ostatnich 5 minutach zdobyć ŁKS-owi ani jednego punktu. Od stanu 67-62 ekipa Basketu Poznań do końca meczu zdobyła jedenaście kolejnych punktów w serii 11-0.
Podopieczni Miliji Bogicevicia kolejny mecz wygrali dzięki powstrzymaniu w ataku największych gwiazd swoich rywali. Łodzianie mieli w tym meczu jeszcze większe problemy w rzutach z dystansu niż gospodarze, którzy obudzili się w tym elemencie w drugiej połowie trafiając sześć trójek. ŁKS rzucał zza łuku ze skutecznością zaledwie 15% pudłując 17 z 20 prób, co wpłynęło również na słabą skuteczność łączną rzutów z gry na poziomie 36%. Poznaniacy jak zwykle w ataku grali bardzo zespołowo i zanotowali w całym spotkaniu 21 asyst w czym główna zasługa dyrygującego ofensywą PBG Djordje Micicia.
PBG Basket Poznań: Lichodzijewski 18, Kulig 14, Comagić 13, Micić 11, Sulowski 9, Smorawiński 7, Parzeński 6, Szydłowski 0
ŁKS Łódź: Mallett 14, Holmes 13, Archibeque 11, Kalinowski 10, Dłuski 6, Sulima 6, Trepka 2, Szczepaniak 0, Kenig 0, Krajewski 0
2 komentarze/y