Polpharma Starogard Gdański okazała się słabsza od Anwilu Włocławek. Były jednak momenty, gdy bez wątpienia napędzili trochę stracha „Rottweilerom” zbliżając się na małą odległość punktową. Anwil potrafił wtedy podkręcić swoją grę i wyrobić sobie bezpieczną przewagę.
Pierwsza kwarta to zdecydowana dominacja gospodarzy tego spotkania. Anwil Włocławek grał wręcz koncertowo. W ataku sporo wnieśli Corsley Edwards, Nick Lewis (6 pkt i 8 zb), John Allen czy Łukasz Majewski (7 pkt i 5 zb). W tej pierwszej odsłonie Polpharma Starogard Gd. niemal nie istniała. Między obydwoma zespołami zrobiła się przepaść. Po pierwszych 10 minutach gry Anwil prowadził 24:6.
W drugiej kwarcie obejrzeliśmy już jednak zupełnie inne oblicze Anwilu. To była wręcz ciemna strona włocławskiego zespołu. Gra gospodarzy przestała się kleić. Przyczyny można się doszukiwać w tym, że trzy przewinienia szybko złapał Krzysztof Szubarga i jego miejsce zajął Marcin Nowakowski. Młody rozgrywający najwidoczniej nie jest jeszcze w stanie powadzić gry takiej drużyny jak Anwil. „Rottweilery” nie miały zbyt wielu pomysłów na rozgrywanie akcji ofensywnych. Natomiast Polpharma konsekwentnie, punkcik po punkciku, niwelowała stratę. Obudzili się Tony Weeden, Michael Hicks (9 pkt) czy Adam Metelski. W tej drugiej odsłonie to właśnie goście dominowali i przy zejściu do szatni Anwil prowadził już tylko 34:28.
Kolejna cześć meczu była niezwykle wyrównana. Akcja toczyła się w tempie niemal „punkt za punkt”. Na 7:10 min przed zakończeniem kwarty dwa punkty zdobył Grzegorz Arabas i tym samym wyrównał wynik meczu (36:36). Polpharma nie zdołała jednak wyjść na prowadzenie. Anwil znowu delikatnie odskoczył i utrzymywał to swoje drobne prowadzenie. Goście w trzeciej kwarcie trafili czterokrotnie za trzy, co jest połową ich dorobku z całego meczu. Często nie mieli czystych pozycji, ale i tak oddawali celne rzuty nad obrońcami. Przed ostatnią ćwiartką Anwil prowadził 55:49. To na pewno nie była bezpieczna przewaga.
Gracze Polpharmy cały czas wiedzieli, że jeszcze mogą wygrać ten mecz. Starali się jak mogli, aby zrealizować swój cel. Cały czas stawiali Anwilowi twarde warunki. W pewnym momencie włocławianie prowadzili już tylko dwoma punktami. Taki obraz gry utrzymywał się mniej więcej do połowy ostatniej kwarty. W pewnym momencie nastąpił nagły zryw Anwilu. Udanie w ofensywie grali John Allen oraz Dardan Berisha. Dzięki temu w lekko ponad minutę przewaga Anwilu urosła do stanu 70:61. Później było… jeszcze gorzej dla zespołu gości. Na 1:13 min przed końcową syreną Anwil prowadził 81:61! „Rottweilery” zanotowały run 17:0 przez 4:22 min gry. To już wyraźnie pokazało, który zespół tego wieczora jest po prostu lepszy. Taka sytuacja pozwoliła trenerowi Emirowi Mutapciciowi wpuścić na parkiet młodzieżowców. Do gry weszli jeszcze Michał Pietrzak, Kamil Maciejewski czy Michał Sokołowski (2 pkt). Ta ostatnia dwójka zdołała nawet przeprowadzić fajną akcję, po której Sokołowski bezbłędnie trafił z półdystansu. W ostatnich sekundach Polpharma jeszcze zmniejszyła stratę o kilka „oczek”, ale to i tak nie zmienia faktu, że przez większość tego spotkania rządził Anwil.
Jeśli miałbym wybrać bohatera tego meczu to bez wątpienia jedna kandydatura wyróżnia się z pośród całej reszty. Corsley Edwards zdominował kolejne spotkanie. Tym razem zapisał na swoim koncie 26 punktów, 10 zbiórek oraz 3 bloki. Amerykanin jest jak czołg w strefie podkoszowej. Potrafi świetnie się ustawić i wykorzystuje dobre podania od partnerów. Obrońcy mają z nim spory problem i dlatego często uciekają się do faulowania. Edwards to prawdziwy dominator i już teraz możemy mówić o nim w kontekście gwiazdy całej ligi.
Kolejnymi, ważnymi elementami w grze Anwilu byli obwodowi – John Allen oraz Krzysztof Szubarga. Amerykanin, jak już nas do tego przyzwyczaił, dużo biegał rozbijając defensywę przeciwnika oraz sporo wnosił do obrony. Zdobył w tym spotkaniu 16 punktów. Szubarga szybko złapał faule, ale później wrócił do gry i robił to co do niego należało. Trafiał w ważnych momentach i był ogólnie bardzo aktywny. Potrafił skutecznie wywalczyć piłkę w obronię czy okazać się najsprytniejszy przy zbieraniu na atakowanej tablicy. Trzeba jeszcze pochwalić celność polskiego rozgrywającego. Szubarga zanotował 3/4 w rzutach za trzy, a dla porównania cały zespół Anwilu miał w tym elemencie skuteczność na poziomie 5/21.
Drużynę przyjezdną do boju prowadził głównie Tony Weeden. Wszedł z ławki i grał trochę szaloną koszykówkę, ale przynosiło to pozytywny skutek, więc większych pretensji nie można do niego mieć. Oddawał sporo rzutów (4/13 za trzy i 3/5 za dwa), głównie z dystansu, i nie patrzył czy jest przed nim obrońca. Dzięki takiej grze Weeden zapisał na swoim koncie 22 punkty.
Sporo krwi gospodarzom napsuł również Grzegorz Arabas. Doświadczony Polak pokazał, że jeśli chodzi o zdobycze punktowe to cały czas można na niego liczyć. Przeciwko Anwilowi uzbierał 16 „oczek”. Pod koszem starał się z całych sił Adam Metelski, ale przy sile podkoszowej „Rottweilerów” zdobył tylko 11 punktów, co i tak trzeba uznać za dobre osiągnięcie.
Na zakończenie dodam jeszcze, że po stronie Anwilu ponownie ze względów zdrowotnych zabrakło Seida Hajricia. Mimo to włocławianie bez większych problemów pokonali swoich rywali i zdominowali nawet grę na tablicach wygrywając zbiórki w stosunku 39:29.
Anwil Włocławek – Polpharma Starogard Gd. 83:67 (24:6, 10:22, 21:21, 28:18)
Anwil: Edwards 26 (10 zb), Allen 16, Szubarga 13, Berisha 9, Majewski 7 (5 zb), Lewis 6 (8 zb), Nowakowski 2, Sokołowski 2, Wołoszyn 2, Glabas 0, Maciejewski 0, Pietrzak 0
Polpharma: Weeden 22, Arabas 16, Metelski 11 (6 zb), Hicks 9, Dąbrowski 3 (7 zb), Gilmore 2, Simmons 2, Śnieg 2, Wall 0
1 komentarz