Turów po emocjonującym meczu ogrywa Zastal

Dwa z trzech niepokonanych dotychczas zespołów w PLK spotkały się w bezpośrednim pojedynku w hali CSR w Zielonej Górze. Górą byli goście ze Zgorzelca, a sam mecz przyniósł wiele emocji i zwrotów akcji. Ostateczny wynik 73-80 na korzyść Turowa nie oddaje w pełni tego jak bardzo wyrównane było to spotkanie. Zgorzelec po 4 kolejkach jest jednak nadal niepokonany i potwierdza swoje aspiracje do walki o medale.

Zastal Zielona Góra – PGE Turów Zgorzelec 73-80 (23-17, 15-20, 13-21, 22-22)

Zwycięstwo drużynie Jacka Winnickiego zapewniła konsekwentna i dobrze poukładana gra w ataku. Tego przez długie momenty brakowało w drużynie z Zielonej Góry, która grała bardzo statycznie. Zastal obie kwarty w pierwszej połowie zaczynał słabo i nieskutecznie. Dopiero gdy wyższy bieg wrzucał Walter Hodge (23 pkt, 6 ast) to gospodarzom udawało się gonić rywali i podrywać kibiców. Zgorzelec miał grać do kosza na wyeliminowanie Gani Lawala (17 pkt, 8 zb, 7/10 za 2), ale to kolejni środkowi Turowa spadali za faule. Najpierw już w pierwszej kwarcie 3 przewinienia złapał John Edwards (6 min, 2 pkt), później również po 3 przewinieniach na ławce usiadł jego zmiennik Daniel Kickert (14 pkt, 2/2 za 3).

Dobre zmiany dawali rezerwowi Zastalu w pierwszej połowie Jakub Dłoniak (12 pkt, 2 prz), a w drugiej Marcin Flieger (7 pkt). Drużyna gości jednak miała zdecydowanie dłuższą ławkę i w różnych momentach meczu różni gracze brali na siebie ciężar zdobywania punktów. W pierwszej połowie bardzo dobrze grał Giedrius Gustas (14 pkt, 5/7 z gry), a wspierał go Aaron Cel (12 pkt, 3 ast, 5/6 z gry). W drugiej części meczu skuteczny z dystansu i pod koszem był Daniel Kickert, który wyszedł po przerwie w pierwszej piątce Turowa. Ważne punkty zdobywał w końcówce Konrad Wysocki (13 pkt, 5 zb, 6/8 z gry) wykorzystując przewagę wzrostu nad kryjącym go Jakubem Dłoniakiem.

Zastal próbował przed długie momenty bronić strefą 3-2, co przynosiło niezłe efekty. Za to rywale mieli problemy z zastawianiem pod własną tablicą pozwalając aż na 15 zbiórek w ataku Zielonogórzanom. Korzystał z tego przede wszystkim Gani Lawal, który był skuteczny przy dobitkach i kilka razy zagrał efektowne akcje z Walterem Hodgem. Tej dwójce zabrakło jednak wsparcia pozostałych graczy w końcówce spotkania. Grę Turowa świetnie nakręcał wtedy niezwykle szybki po obu stronach parkietu Ronald Moore (4 pkt, 7 ast, 2 prz), a niespodziewanie w ataku pokazał się także Michał Gabiński (9 pkt, 3 zb w ataku, 3 prz).

Zespołowa i dobrze zorganizowana ofensywa Zgorzelca przechyliła szalę zwycięstwa na ich korzyść. Długie szukanie dobrych pozycji rzutowych przyniosło efekt w postaci bardzo dobrej 59% skuteczności z gry. Turów świetnie spisywał się również na dystansie, gdzie egzekwował rzuty z czystych pozycji trafiając 9-z-17 rzutów za trzy punkty. Aż 17 z 32 trafień gości było asystowanych, co pokazuje jak dobra była współpraca zespołu w ataku. Nie bez znaczenia była gra rezerwowych w drużynie Jacka Winnickiego, którzy zdobyli dla swojej drużyny 35 punktów przy tylko 19 punktach ławki Zastalu. Po raz kolejny okazało się, że zespół znaczy więcej niż nawet dwie bardzo dobre gwiazdy.

Zastal Zielona Góra: Hodge 23, Lawal 17, Dłoniak 12, Flieger 7, Stelmach 6, Chanas 5, Sroka 3, Mirkovic 0, Rajewicz 0

PGE Turów Zgorzelec: Kickert 14, Gustas 14, Wysocki 13, Cel 12, Gabiński 9, Jackson 7, Moore 4, Chyliński 3, Lauderdale 2, Edwards 2, Jankowski 0

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.