Turów wypunktował PBG

Autorzy: Alik & Woy

Łatwa wygrana wicemistrzów w stolicy Wielkopolski

Bez większych problemów i bez emocjonującej tym razem końcówki zakończyli swoje kolejne spotkanie w nowym sezonie TBL podopieczni Jacka Winnickiego.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się pierwsza kwarta meczu a także postawa Amerykańskiego środkowego Johna Edwardsa. Z jeszcze lepszej strony niż w pierwszej potyczce sezonu i meczu z Kotwicą zaprezentował się nowy playmaker Turowa – Ronald Moore.

Goście od pierwszych minut starali się narzucić swój styl gry, a mało wskazywało na to byśmy znów byli świadkami (jak to miało miejsce w poprzednim sezonie) zaciętej czwartej kwarty czy potencjalnej dogrywki. Efekty też przyniosła wysoka intensywność gry Turowa i częstość zmian przeprowadzanych przez Jacka Winnickiego.

Edwards tak jak spotkanie z Kotwicą tak i potyczkę z PBG Basketem rozpoczął w pierwszej piątce drużyny, a 8 oczek ze swoich 11. zdobył już na przestrzeni pierwszej kwarty. Ponadto center Turowa wraz z Michałem Gabińskim umiejętnie ograniczali poczynania w ataku – bohatera pierwszego meczu PBG Basketu – Aleksandra Lichodzijewskiego. Młody poznaniak w przeciągu 21 minut trafił tylko raz na sześć z gry, dodając tylko jedną zbiórkę do swoich zdobyczy. Punktów Lichodzijewskiego jak i wsparcia ławki wyraźnie zabrakło zespołowi Miliji Bogicevića w dalszej części gry.

Mówiąc o podkoszowych ekipy miejscowych warto podkreślić, iż o niebo lepiej niż w Zielonej Górze wyszedł mecz Zarko Comagicowi. Serb zanotował 14 oczek i okazał się wartościowym uzupełnieniem najlepszego poznaniaka – Damiana Kuliga (15pkt).

W drugiej kwarcie trener przyjezdnych dał nieco odpocząć swojemu czołowemu strzelcowi – Giedrisowi Gustasowi. O ile Litwin perfekcyjnie prezentował się w rzutach z dystansu (4/4 z gry), o tyle ciężar prowadzenia akcji wziął na siebie Amerykanin Moore. Nowy playmaker w Polskiej Lidze Koszykówki zanotował swój nowy rekord – 10 asyst – i prezentował się znacznie lepiej aniżeli to miało miejsce w Zgorzelcu parę dni temu.

Był to typowy mecz ligowy, w którym po dwóch, trzech trójkach rywale dochodzą. Mimo że w pewnym momencie prowadziliśmy tylko czterema punktami, to jednak uważam, że kontrolowaliśmy mecz – ocenił Winnicki. – Znaliśmy potencjał nasz i rywali i wiedzieliśmy, że przewaga jest po naszej stronie.

Największą przewagę swoją uzyskali zgorzelczanie na przestrzeni trzeciej odsłony. W niej min. dzięki skutecznym akcjom Moore’a, Kickerta (11pkt) i w końcu trójce Wysockiego (8pkt/6zb) powiększyli oni swoje konto do 12 oczek.

Istotną sprawą w tym spotkaniu znów okazała się ławka rezerwowych graczy. Trener Bogicević, nie mający takich kłopotów bogactwa jak Jacek Winnicki, mógł liczyć zaledwie na 9 oczek swoich rezerwowych. Dla przeciwwagi przyjezdni odnotowali aż 30 oczek od swoich ‘ławkowiczów’.

Ponadto gracze z Poznania nie spisali się w defensywie, pozwalając Turowowi na 67% skuteczności z bliskiego dystansu (przy własnych 51). Na pewno trener miejscowych też nie może być zadowolony z walki swoich zawodników na tablicach (26:31).

Szkoleniowiec poznaniaków był nie tylko niezadowolony z wyniku, ale przede wszystkim z gry swojej drużyny. – Straciliśmy styl, który wypracowaliśmy przed sezonem – ubolewał. – Niektórzy zawodnicy nie stosują się do zagrywek i patrzą chyba tylko na swoje indywidualne statystyki. W kolejnym meczu będę więc częściej rotował i wejdą młodsi zawodniczy, bo czy przegramy 10 czy 30 punktami, to nie będzie wielkiej różnicy – zapowiedział.

Wynik: PBG Basket – PGE Turów 68:80
(13:22, 20:19, 21:23, 14:16)

PBG Basket: Micić 18, Kulig 15, Comagić 14, Sulowski 12, Parzeński 6, Lichodzijewski 3, Szyłowski 0, Smorawiński 0, Filarowski 0.

PGE Turów: Edwards 14, Gustas 12, Jackson 12, Kickert 11, Moore 8, Wysocki 8, Lauderdale 6, Cel 5, Gabiński 4, Chyliński 0, Jankowski 0.

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.