Stosunkowo gładko Zastal Zielona Góra pokonał na własnym parkiecie zespół PBG Basket Poznań. Poznaniacy byli w stanie toczyć wyrównaną walkę z drużyną z Winnego Grodu tylko przez pierwsze 2 kwarty. Później na boisku dominowali gospodarze.
Zastal Zielona Góra – PBG Basket Poznań 71:57 (16:13, 21:16, 17:8, 17:20)
Zastal: Lawal 13, Stelmach 10, Chanas 9, Mirković 9, Dłoniak 7, Hodge 7, Flieger 7, Sroka 6, Rajewicz 2, Matczak 1, M.Chodkiewicz 0
PBG: Lichodzijewski 23, Kulig 20, Micić 9, Sulowski 5, Comagić 0, Parzeński 0, Smorawiński 0
Zielonogórzanie zagrali przez całe spotkanie bardzo równo, aż 10 ich zawodników punktowało w tym meczu z czego 8 zdobyło ponad 5 punktów. Mimo tego przez pierwsze 2 kwarty zespół PBG dzielnie stawiał czoła gospodarzom, a to głównie za sprawą dwójki podkoszowych Aleksandra Lichodzijewskiego (23 pkt, 9 zb, 2 bl) i Damiana Kuliga (20 pkt, 9 zb). Już w pierwszej kwarcie przy stanie 10-4 dla Zastalu 2 faule złapał Walter Hodge (7 pkt, 5 ast, 2 prz) i musiał usiąść na ławce, co wykorzystali rywale wychodząc nawet na moment na prowadzenie 12-13. Nieskuteczność i straty PBG w końcówce pozwoliły odzyskać prowadzenie podopiecznym Tomasza Jankowskiego.
Druga kwarta była nadal wyrównana. Pod koszami fruwał zbierając piłki wysoko ponad głowami rywali Gani Lawal (13 pkt, 13 zb), ale raził nieskutecznością na linii rzutów wolnych. Kiedy w końcu po 5 pudłach trafił rzut osobisty licznie zgromadzeni kibice głośno wyrazili swoją radość. Poznaniacy znów opadli z sił w końcówce pozwalając rywalom w ostatnich 2 minutach na mały run 6-0.
Zastal konsekwentnie utrudniał życie rozgrywającemu PBG Djordje Miciciowi (9 pkt, 1/9 z gry, 2 ast), który był agresywnie kryty i często faulowany. To w końcu przyniosło efekty, bo coraz bardziej zmęczeni gracze z Poznania zaczęli mieć trudności z trafianiem do kosza. W całym meczu rzucali z fatalną skutecznością 30% z gry w tym 20% za 3. W trzeciej kwarcie zdobyli zaledwie 8 punktów i zespół z Zielonej Góry odskoczył na bezpieczną przewagę.
W ostatniej kwarcie więcej czasu dostali rezerwowi gospodarzy, co pozwoliło nieco zmniejszyć straty drużynie Basketu Poznań, ale prowadzenie ani na chwilę nie było zagrożone. Świetnie z ławki spisali się Marcin Sroka (6 pkt, 3 zb, 3 ast, 2/3 za 3) i Uros Mirković (9 pkt, 5 zb). Warto odnotować też pierwszy występ w PLK 18-letniego Filipa Matczaka, który chyba był nieco przytłoczony debiutem, ale udało mu się zdobyć punkt po trafieniu 1 z 2 osobistych.
Zespół PBG grał w tym meczu rotacją zaledwie 7 zawodników, a tylko 4 z nich było w stanie zdobyć punkty. Zawiedli przede wszystkim rezerwowi nieskuteczny był Żarko Comagić (0 pkt, 0/5 z gry), słabo grał też Jakub Parzeński (0 pkt, 4 zb). Czterech zawodników pierwszej piątki drużyny z Poznania grało ponad 30 minut w tym dwóch ponad 35 co przełożyło się na zmęczenie w końcówkach kwart i w drugiej części meczu. Mimo zapowiedzi trenera Bogicevicia nawet przy rozstrzygniętym wyniku szans na debiut nie dostali juniorzy PBG.
Gracz meczu: Aleksander Lichodzijewski (23 pkt, 9 zb, 2 bl, 8/12 z gry, 2/4 za 3)