Wczoraj odbył się pożegnalny mecz jednego z najwybitniejszych polskich koszykarzy ostatnich lat. Swoją karierę zakończył Andrzej Pluta. Z tej okazji został rozegrany mecz towarzyski pomiędzy Anwil Włocławek – Asseco Prokom Gdynia. Z obydwoma tymi zespołami Pluta zdobywał Mistrzostwo Polski (z Anwilem w 2003 roku, a z Prokomem rok później), więc wybór drużyn nie był przypadkowy.
Sam mecz tak naprawdę był jedynie tłem. Najjaśniejszą gwiazdą wieczoru był właśnie Andrzej Pluta. To o niego chodziło. Bohater spotkanie rozpoczął w koszulce Prokomu, ale w drugiej kwarcie był już zawodnikiem Anwilu. Trzeba przyznać, że Pluta cały czas ma celne oko. W przerwie meczu nastąpiło to, na co wszyscy czekali. Pluta został oficjalnie pożegnany. Nie brakowało wypowiedzi wielu koszykarskich znakomitości, a prezentów dostał chyba więcej niż na Gwiazdkę. Kulminacyjnym momentem było podwieszenie koszulki z numerem #10 pod dachem Hali Mistrzów. Od tej chwili już nikt nigdy nie zagra w Anwilu z tym numerem. Pluta dołączył do Igora Griszczuka, który w podobny sposób został uhonorowany w 2002 roku, gdy kończył swoją karierę. Co ciekawe, kiedy z Anwilu odszedł Griszczuk to od razu pojawił się w nim Pluta.
Tego wieczora we Włocławku atrakcji nie brakowało. W pierwszej połowie, w barwach Anwilu, grał nawet Marcin Gortat, który specjalnie przyjechał, aby uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu. Na telebimie można było również zobaczyć różne filmiki z wieloma akcjami Andrzeja Pluty. Przyznam szczerze, że były momenty, gdy łezka w oku się zakręciła.
W spotkaniu brały udział również cheerleaders Asseco Prokomu Gdynia, więc na brak walorów wizualnych na pewno nie można było narzekać ;).
Jak już wspomniałem, sam mecz był tylko dodatkiem do tej imprezy, ale należy kilka słów o nim napisać. W pierwszej połowie, gdy goście specjalni (Pluta i Gortat) brali jeszcze udział w grze wynik był bardzo wyrównany i dało się wyczuć, że to koszykarska zabawa. Po dwóch kwartach goście prowadzili jednym punktem. W drugiej połowie jednak miała zacząć się poważna gra i chyba tak faktycznie było. Prokom bardzo szybko uciekł Anwilowi, a zespół z Włocławka nie był w stanie nadrobić strat. Goście po prostu prezentowali się lepiej. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 76:85. Ta druga część meczu jednak straciła już swój blask. Bez bohatera wieczoru i innych atrakcji ten mecz stał się taki „suchy”.