Reprezentacja Polski kierowana przez Alesa Pipana doznała drugiej porażki, w swoim trzecim meczu towarzyskim podczas turnieju przygotowawczego do EuroBasketu 2011, odbywającego się na Cyprze. Przegrany z Włochami mecz – 72 do 88 – zakończył drugi etap przygotowań kadry przed litewską imprezą. Rozmiary porażki mogłyby być mniejsze, gdyby nie festiwal strzelecki Marco Bellineliego w ostatniej kwarcie spotkania.
Bohaterem spotkania okazał się gracz New Orleans Hornets – Marco Belinelli. Obrońca Szerszeni znalazł swoją klepkę w czwartej kwarcie i zaaplikował nam aż 19 punktów w decydujących o losach spotkania minutach. Włoski snajper trafiał z dystansu z czystych pozycji, ale i przez ręce obrońców. Urywał się pilnującym go Polakom min. Waczyńskiemu i Berishy kończąc też własne akcje wsadami piłki do kosza. Osobiście dla mnie to było takie małe deja vu, bowiem podobny koncert zagrał Włoch w 2007 roku podczas hiszpańskiego Eurobasketu, przyprawiając o ból głowy innego słoweńskiego trenera – Andreja Urlepa czy kryjącego go wówczas – Andrzeja Plutę.
Początek spotkania rozpoczął się bardzo obiecująco dla naszych rywali, a mianowicie w pierwszych siedmiu minutach spotkania aż pięciokrotnie trafili swoje próby z dystansu. Dwie próby zza łuku trafił na co dzień grający w innym klubie NBA (Toronto Raptors) – Andrea Bargnani.
Polacy dotrzymywali kroku Włochom do stanu 13-17 na korzyść rywali. Później błękitno-biali zdobyli serię 10 punktów, tracąc tylko dwa i pod koniec pierwszych 10 minut spotkania powiększyli przewagę do wyniku 27-15.
Nasi jednak otrząsnęli się z tego słabego momentu gry, niwelując w drugiej połowie drugiej odsłony straty do sześciu punktów (32-26 oraz 34-28). Drugi mecz z rzędu, po wygranej nad Bułgarią, bardzo udanie prezentował się – przy absencji Marcina Gortata – Adam Hrycaniuk, który w 13 minut zdobył dziewięć oczek.
Niestety kilka strat naszych zawodników pod koniec pierwszej połowy, w tym odgwizdywane faule na niekorzyść Polaków przy źle stawianych zasłonach, sprawiły, że reprezentacja Włoch znów wypracowała sobie przewage 12 punktów (44-32). Drużyna z Półwyspu Apenińskiego miała 50% trafionych rzutów z dystansu, natomiast Polska tylko 13% (1/8).
Podczas trzeciej odsłony nasi rodacy zaczęli odrabiać straty, a spora w tym zasługa pierwszego rozgrywającego kadry Łukasza Koszarka. Celne rzuty playmakera, na co dzień grającego we włoskiej Pepsi Juve Caserta, doprowadziły do stanu 45-50. Chwilę później akcję 'dwa plus jeden’ wykonał Adam Waczyński, a jeden celny rzut wolny dołożył Dardan Berisha. Wówczas Polska traciła tylko jeden punkt (49-50), a nasze nadzieje na wygranie tego spotkania odżyły.
Czwarta odsłona to już popis gry na dystansie w/w gracza Hornets. Marco Belinelli szybko trafił dwa rzuty z gry, po czym za ciosem poszli jego reprezentacyjni koledzy aplikując nam kolejny celny rzut zza linii 6,75 cm (71-63).Kolejna akcja naszych rywali to kontra i wsad Belinelliego. Włosi wygrywali różnicą ponad 10 punktów..
W końcówce spotkania najlepszy gracz drużyny włoskiej okazał się przysłowiowym katem polskiej reprezentacji, a dla nas oznaczało to porażkę no.2 w turnieju na Cyprze. Przegraliśmy z Izraelem, pokonaliśmy Bułgarię, a w dalszym ciągu ze względu na niezałatwioną sprawę z ubezpieczeniem nie mógł z nami zagrać Marcin Gortat. Za ławką rezerwowych pozostał Thomas Kelati, który dochodzi do siebie po artroskopii kolana.
Polska – Włochy 72:88
(15:27, 17:17, 20:12, 20:32)
Polska: Adam Hrycaniuk 16, Dardan Berisha 13, Łukasz Koszarek 12, Adam Waczyński 11, Piotr Pamuła 6, Damian Kulig 4, Paweł Leończyk 4, Robert Skibniewski 4, Piotr Szczotka 2, Łukasz Wiśniewski 0, Michał Gabiński 0.
Włochy: Belinelli 30, Bargnani 12, Maestrantzi 8, Hackett 8, Datome 7, Vitali 7, Poeta 6, Mancinelli 6, Cinciarini 2, Cousin 2.