Szósty mecz polskiej reprezentacji na MŚ U-19 rozgrywanych na Łotwie zakończył się piątą wygraną. Było to jednak dość nietypowe zwycięstwo. Momentami przewaga chłopców Szambelana wynosiła 30 punktów, aby pod koniec zmniejszyć się do zaledwie czterech. Emocji było sporo, ale najważniejsze, że zakończyło się pozytywnie.
Polska – Łotwa 86-78 (27-13, 25-14, 12-16, 22-35)
Nasza reprezentacja rozpoczęła mecz bez podstawowego rozgrywającego Grzegorza Grochowskiego, którego w pierwszej piątce zastąpił Jan Grzeliński. Pierwsze punkty w meczu zdobyli rzutem za trzy Łotysze, ale później dzięki dobrej grze naszych podkoszowych i punktom Mateusza Ponitki prowadziliśmy 13-7 i trener Łotwy był zmuszony poprosić o czas. Na niewiele się to zdało i po trafieniu Karnowskiego z rzutu wolnego prowadziliśmy już 19-11. Mało tego Polacy poszli za ciosem i po celnych rzutach Tomasza Gielo i ponownie Ponitki na minutę przed końcem kwarty było już 25-11. Ostatecznie po 10 minutach nasza młodzież wygrywała 27-13, a aż10 oczek rzucił Ponitka.
Drugą kwartę Polacy rozpoczęli z wielkim zaangażowaniem w obronie i przez pierwsze trzy minuty nie pozwolili rzucić przeciwnikom punktów, podczas gdy sami zdobyli siedem i przewaga naszej drużyny urosła do 34-13. Nasi juniorzy grali jak nakręceni i niebawem po dwóch celnych rzutach wolnych Michała Michalaka wygrywali 41-15.
Po 20 minutach było 52-27. Łotewska drużyna nie potrafiła się przede wszystkim przeciwstawić naszym dwóm wieżom czyli Niedźwiedzkiemu i Karnowskiemu, którzy zbierali z tablic wszystkie możliwe piłki.
Trzecia kwarta to właściwie ciągła wysoka przewaga Polaków, która momentami osiągnęła już 30 punktów. Wtedy Ponitka i spółka troszeczkę się rozluźnili i zbytnio chcieli się „bawić” grą co skończyło się zmniejszeniem różnicy przez Łotyszy do 18 oczek na koniec tej odsłony (64-46).
Po czterech minutach ostatniej kwarty po trafieniu z ponowienia Davisa Bertansa (16 pkt., 11 zb., 5 fl.) było już tylko 70-60. Łotewska drużyna zaczęła twardziej grać w defensywie i nasz zespół mógł się czuć zagrożony. Spowodowane to było dosyć krótką w sumie ławką rezerwowych i zmęczeniem podstawowego składu. Jakby nieobecny przez 35 minut meczu Bertans trafił dwie trójki z rzędu wygrywaliśmy ledwie 74-70! Wtedy klasę pokazał Ponitka zdobywając punkty po indywidualnej akcji. Po chwili kolejne dwa dorzucił Michalak i mogliśmy odetchnąć. trudno było się tego spodziewać patrząc na wynik po trzech kwartach, ale w końcówce mieliśmy sporo emocji.
Ponitka zdobył 26 punktów (7-16 FG) i zebrał 5 piłek udowadniając, że jest prawdziwym liderem tej ekipy. Bardzo ważna była postawa Przemka Karnowskiego (13 pkt., 8 zb., 2 blk.) i Piotra Niedźwiedzkiego (10 pkt., 8 zb.). 19 punktów i 8 zbiórek dodał Michalak, ale spudłował aż 8 z 10 rzutów z gry zdobywając 14 pkt. z rzutów wolnych.
Pomimo utraty tak wysokiego prowadzenia ocena tego spotkania w wykonaniu młodych Polaków może być tylko i wyłącznie bardzo pozytywna. W większości są młodsi od swoich rywali na tych mistrzostwach, a pokazują niebywale dojrzałą koszykówkę zarówno w obronie jak i w ataku. Nasi podkoszowi mieli co prawda przewagę wzrostu, ale w sporcie trzeba umieć z tego korzystać i przewagi zamieniać na łatwe punkty. Tak właśnie robili Niedźwiedzki i Karnowski. Odkryciem tej gry był niezwykle ruchliwy, dotychczas rezerwowy rozgrywający Jan Grzeliński (5 pkt., 4 zb., 4 ast.). W decydujących momentach meczu kiedy nie było wiadomo kto ma wziąć na siebie ciężar gry świetnie spisywał się Ponitka. Brawo dla chłopaków Szambelana!
Dzięki tej wygranej Polacy już zapewnili sobie awans do ćwierćfinału, a jeśli jutro pokonają Australię zajmą pierwsze miejsce w grupie E. Mecz z „Kangurami” jutro o 15.45.
Polska: Mateusz Ponitka 26, Michał Michalak 19, Przemysław Karnowski 13, Piotr Niedźwiedzki 10, Daniel Szymkiewicz 6, Tomasz Gielo 5, Jan Grzeliński 5, Jakub Koelner 2, Paweł Spica 0, Łukasz Bonarek 0.
Łotwa: Vecvagars 21, Bertans 16, Timma 15, Dukulis 10, Bremers 9, Silins 3, Coders 2, Apsitis 2, Helmanis 0, Rostovs 0.