Miodrag Rajkovic zgodnie z oczekiwaniami został trenerem Śląska Wrocław, który w przyszłym sezonie zagra w Ekstraklasie.
Kilka dni temu doszło do podpisania umowy pomiędzy prezesem WKS-u Januszem Pilchem, Przemysławem Koelnerem i przedstawicielami piłkarskiego Śląska na mocy, której spółka koszykarska będzie mogła korzystać z nazwy i herbu WKS-u przez dwa lata. Istnieje jednak pewne zastrzeżenie. W logo klubu musi znajdować się element koszykarski.
Pieniądze na klub łożyć będzie w dużej mierze Przemysław Koelner czyli właściciel klubu WKK, który zajmuje się głównie szkoleniem młodzieży (chłopcy w kategorii U-18 zostali niedawno Mistrzami Polski). Partycypować w kosztach utrzymania zespołu będzie także Urząd Miasta Wrocławia.
Od tej chwili władze nowego klubu mogą podejmować rozmowy kontraktowe z zawodnikami. Tworzenie sztabu trenerskiego powierzone zostało Serbowi Miodragowi Rajkovicowi, który jest trenerem młodego pokolenia z Bałkanów. W tym roku skończył 40 lat. Wcześniej zajmował się szkoleniem koszykarzy w Radnickim Belgrad. Asystował także w Crvenie Zvezdzie, Hemofarmie Vrsac, Vojevodinie Nowy Sad i Budnocosti Podgorica.
Zadaniem nowego trenera będzie jednak przede wszystkim skompletowanie składu, który będzie w stanie walczyć z powodzeniem w TBL. Z naszych niepotwierdzonych i nieoficjalnych jeszcze informacji wynika, że w zespole Śląska zagrają syn właściciela klubu Jakub, legenda wrocławskiej koszykówki Adam Wójcik i wielki talent Piotr Niedźwiedzki.
Młody Kolener (18 lat) grał na pozycji rozgrywającego w WKK Wrocław w rozgrywkach II-giej ligi w minionym sezonie. Notował średnio 9.4 pkt., 2.3 ast., 2.7 zb. i trafiał 47% rzutów z gry.
Adam Wójcik i Niedźwiedzki występowali razem z Koelnerem w WKK. 41-letni „Oława” przed poważną kontuzją, której doznał w środku sezonu był liderem tej drużyny i duchowym przywódcą młodych graczy klubu. Zdobywał 17.9 punktów i zbierał 6.9 piłek z tablic. Jest ośmiokrotnym mistrzem kraju, a karierę zaczynał jeszcze w 1987 roku w Gwardii Wrocław. Większości z jego obecnych partnerów z parkietu nie było jeszcze na świecie.
Niedźwiedzki to obok Przemysława Karnowskiego i Mateusza Ponitki największy talent naszego basketu. Ma dopiero 18 lat. W poprzednim roku razem z reprezentacją U-17 zajął drugie miejsce na MŚ. W sezonie 2010/11 w II-giej lidze notował średnio 14.1 pkt., 5.9 zb. i 1.6 blk.
Także Karnowski jest jednym z kandydatów do gry w Śląsku. Powyższe nazwiska powoli pokazują nam mniej więcej jak wyglądać ma skład nowej drużyny. Jeśli pamiętamy furorę jaką robiła swoim młodym, polskim składem Polonia 2011 to chyba możemy spodziewać się czegoś podobnego.
Trener Rajkovic słynący w Serbii z odważnego stawiania na młodych zawodników będzie miał za zadanie stworzyć młodą, perspektywiczną ekipę wzmocnioną dwoma-trzema doświadczonym koszykarzami, od których talenty mogłyby się uczyć. Taka wizja zespołu może cieszyć z punktu widzenia przyszłości naszej ukochanej dyscypliny w Polsce. Po za wspomnianą wyżej Polonią trudno wymienić inny klub odważnie stawiający na młodzież w ostatnich latach w PLK.
Kolejnym marzeniem Przemysława Koelnera jest sprowadzenie graczy sentymentalnie związanych z Wrocławiem. Takich graczy z wielką ochotą widzieliby w składzie kibice Śląska. Wśród potencjalnych wzmocnień w takim razie mogą być na pewno Kamil Chanas i Robert Skibniewski, którzy pamiętają jeszcze końcówkę świetności wrocławskiej koszykówki.
Dowiedzieliśmy się także o wstępnym zainteresowaniu takimi zawodnikami jak Piotr Stelmach z PBG Basketu Poznań oraz Iwo Kitzinger będący obecnie po zupełnie nieudanej przygodzie z Asseco Prokomem Gdynia. Jednym z kolejnych wzmocnień składu może być Bartosz Bochno odgrywający ostatnio coraz większą rolę w wicemistrzu Polski Turowie Zgorzelec.
Kolener i Urząd Miasta nie wykluczają jednak także zatrudnienia jednego lub dwóch graczy amerykańskich. Głównie na pozycjach obwodowych mogących dać drużynie odpowiednią ilość punktów, a także nauczyć wiele młodzież z Wrocławia. Mówi się również o kimś kto miałby już doświadczenie z gry w Polsce.
Tutaj na giełdzie pojawiają się nazwiska Slavisy Bogavaca z AZS-u Koszalin i Michaela Hicksa z Polpharmy. Tacy gracze są niezbędni ponieważ ambicjami WKS-u nie będzie walka o utrzymanie (chyba, że będziemy mieli ligę kontraktową), a gra od początku o najwyższe cele. Sama młodzież wsparta Wójcikiem (nie wiadomo jaki będzie stan jego zdrowia) nie jest w stanie tego zagwarantować.
Inną kwestią jest sprawa, która dzieli kibiców koszykówki we Wrocławiu. Ta kwestia to spór o to, który Śląsk to tak prawdziwy Śląsk. Bierze się to stąd, że po upadku Śląska w 2008 roku jedynym reprezentantem basketu w stolicy Dolnego Śląska były wcześniejsze rezerwy największego klubu z Wrocławia. Od tego czasu występowały one w II-giej lidze, a skład zbudowany był w większości z juniorów Śląska. Dopiero niedawno P. Kolener wprowadził do rywalizacji seniorski zespół WKK, który i tak grał w oparciu o własnych wychowanków. Podczas spotkań obu teamów we wrocławskiej „Kosynierce” kibice nie pozostawili złudzeń jaka drużyna jest bliższa ich sercu.
Ślask nawet na trzecim poziomie rozgrywkowym grał przy głośnym dopingu i przy zapełnionej hali. Problemem był jednak brak perspektyw na nawiązanie do sukcesów wielkiego Śląska z przełomu wieków. Brakowało funduszy na grę choćby w I-szej lidze i ciężko było znaleźć kogoś kto wyłożyłby gotówkę na odbudowę koszykówki we Wrocławiu.
Nagle pod koniec poprzedniego roku pojawił się pomysł,aby WKK wykupił „dziką kartę” i wystartował w TBL. Pomysł był świetny, ale P. Koelner wiedział, że może się udać tylko wtedy kiedy klub będzie nosił historyczną nazwę – WKS Śląsk Wrocław.
Cały Wrocław żył już powrotem Śląska na salony. Wielu kibiców już nie mogło się doczekać ponownego debiutu w Ekstraklasie. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że WKS miał grać w remontowanej, legendarnej Hali Ludowej (Stulecia) gdzie „Wojskowi” z Wójcikiem i Zielińskim w składzie rozgrywali wspaniałe pojedynki w Eurolidze.
Wszystko rozsypało się kiedy pojawiła się informacja, że Kolener owszem wykupi „dziką kartę”, ale we Wrocku będzie jeszcze jeden klub mający ambicje. Tym klubem okazał się kochany przez fanów drugoligowy Śląsk. Marszałek Grzegorz Schetyna wiele lat związany z klubem i będący symbolem sukcesów w złotych latach Śląska postanowił wrócić. Mało tego, załatwił poważnego sponsora (Dialog) i mianował prezesem Macieja Zielińskiego. Oczywiście kwoty nie powalają na kolana, ale ambicje już tak. W ciągu dwóch-trzech lat zespół ma zagrać na najwyższym ligowym poziomie. Czy tak się stanie? Może być ciężko. Schetyna z Zielińskim wyprzedzają Kolenera jednak o kilka długości jeśli chodzi o sympatię fanów.
Czy spragnieni koszykówki na wysokim poziomie kibice we Wrocławiu nie dadzą szansy Śląskowi Kolenera? Stawiam, że mimo wszystko wielu z nich skusi poziom gry i po pewnym czasie zapomną. Śląsk może być tylko jeden to fakt. Doceńmy jednak wielki wkład Pana Koelnera w rozwój dyscypliny we Wrocławiu. Przez trzy lata nie było nikogo chętnego żeby pomóc. Po tym czasie sam wziął to w swoje ręce i dociągnął do pozytywnego zakończenie, a finałem tego przedsięwzięcia będzie pierwszy mecz w Ludowej. Oczyma wyobraźni widzę te kolejki przed kasami i bilboardy rozwieszone w mieście informujące o zbliżającej się osiemnastce.
Gdzie przez te lata był Schetyna? Uważam, że to jego zagrywka jest nieco niemoralna. Granie na uczuciach kibiców? Nie wydaje mi się to dobrą drogą do sukcesów. Czas pokaże kto miał rację. A wy jak uważacie? Będziecie chodzić na mecze Śląska Koelnera? Bo ja bezdyskusyjnie. We Wrocławiu potrzeba wielkiej koszykówki.
I BELIEVE!
14 komentarze/y